copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PODEJRZLIWOŚĆ
Tekst Aniołów Ryszarda Chodźki (moja lektura maszynopisu 1987) nasuwa mnóstwo pytań, na które nie sposób sobie lub komukolwiek odpowiedzieć, nie wiedząc nic o autorze, nie dysponując nawet taką postacią tekstu, jaką uznać by można za definitywną.
W pisaniu, w którym chce się odejść od konwencjonalności, od stereotypów językowych i narracyjnych, w którym prowadzi się rozmaite literackie i językowe zabawy, do zabaw słowami i literami włącznie, ponosi się maksymalną odpowiedzialność za stan tekstu i wielka szkoda, że pod tym względem autorowi Aniołów w niczym nie przypomina tekstowej skrupulatności Jerzego Łukosza, z którym w sposobie pisania nie mało go łączy.
Wątpliwości tekstowe (czy może tylko maszynopisowe) redukują sferę pewności w odpowiedzi na pytanie o szansę i atuty literackie autora do jednego stwierdzenia, że Anioły zostały napisane przez kogoś, kto rozporządza świadomością literacką w dobrym gatunku, chciałoby się może powiedzieć, że jest to świadomość akurat mojego typu, gdyby nie całkiem pozbawione uzasadnień podejrzenia, że jestem w Aniołach obiektem i także adresatem wielu przywołań i ujęć kpiarskich i parodystycznych, co zresztą nie przynosi mi najmniejszej ujmy.
Świadomość literacka może (choć w ogóle nie musi) być pisarskim atutem o dużym znaczeniu, ale tylko wtedy, gdy idzie w parze z potencją językową.
O autorze Aniołów – nawet przy braku definitywności tekstowej – można powiedzieć, że nie jest skazany w literaturze na język seminaryjny i prozę referatową (co tylu ludzi w Polsce utożsamia z intelektualizmem literatury). Świadczą o tym możliwości metaforyzacji języka jak w poezji (te możliwości w początkowych partiach narracji wykorzystuje się aż przesadnie), zdolność słyszenia innych języków niż swój własny (próby zapisu języków kolokwialnych), zrozumienie potrzeb stylizacyjnych w określonych sytuacjach narracyjnych, dobre wyczucie możliwości językowego parodyzmu (parodie finałowe narracji).
W tym wyliczeniu przejawów aktywnego stosunku do języka w narracji uchylam się od określeń wartościujących tylko dlatego, że w tym punkcie brak mi pewności. Wierzę, że autor słyszy różne odmiany polszczyzny gwarowej i kolokwialnej, ale nie ma pewności, czy je w sposób do końca przemyślany zapisuje. To samo chciałoby się powiedzieć o rozumieniu potrzeb stylistycznych, które realizuje się nie zawsze bezbłędnie.
W sądach o atutach i szansach pisarskich autora Aniołów wskazana jest ostrożność, której staram się nie sprzeniewierzyć, nie zmusza to jednak do uchylania się od oceny samego utworu. W utworze tym autor samookreśla się wobec świata i literatury w sposób w żadnym wypadku nie do zlekceważenia.
Główna postać utworu – postać, z której świadomością identyfikuje się ukryty narrator – ujawnia swój podmiotowy i społeczny status potencjalnego czy rzeczywistego artysty słowa, odwołuje się do swoich społecznych źródeł (idąc mniej lub więcej wyraźnie tropem literackim Jerzego Łukosza), ustawia się w istotnych relacjach do tego wszystkiego, co koncentruje w sobie osoba, postawa i legenda powieściowego Anioła Łaty, czyli kogoś i czegoś, kto i co ma posłużyć za punkt odniesienia własnych życiowych i twórczych poczynań.
Postać i legenda Anioła Łaty wypełnia centralną partię utworu, jest to partia poniekąd tytułowa, rozgrywa się w niej sprawy wielkiej powieściowej wagi, nie miałbym autorowi za złe, że nie stroni od enigmatyczności.
Postać Anioła Łaty jest zbudowana z odwołań do osoby i zjawiska Edwarda Stachury, są to jednak odwołania na tyle ogólne, że mogą kryć się za nimi także odwołania do postaci, których nie znam, lub do kogoś takiego, kogo muszę znać lepiej niż samego Edwarda Stachurę, jakkolwiek jest, ta postać uosabia ważną powieściową ideę Demokracji Anielskiej, czyli ideę duchowej komunikacji między ludźmi poprzez literaturę.
Uosobiona idea utworu, idea wzniosłych przeznaczeń literatury, nie oznacza w Aniołach literackiego wyznania wiary, lecz obiekt podejrzeń i nieufności.
Główna postać powieści nie należy ani do wyznawców, ani do zwolenników tego, co uosabia Anioł Łata, ją stać jedynie na taką ciekawość, jaką lepiej może zaspokoić odkrycie szwindlu niż potwierdzenie anielstwa.
W narracji Aniołów niczego się do końca nie dopowiada, poprzestając na finałowych sugestiach, że czegoś do wcięcia i do podjęcia (choćby na próbę i po kpiarsku) można szukać tylko tam, gdzie się nie wierzy w śmierć literatury i nie robi przygotowań do odprawienia nad nią ceremonii pogrzebowych.
Postawa autora Aniołów wobec literatury przypomina trochę postawę Janusza Głowackiego z Paradisu. Pod względem literackim obydwa utwory nie mają nic wspólnego, byłoby nawet dziwne, gdyby było inaczej, ponieważ w ciągu piętnastu lat, jakie obydwa utwory dzielą, zmieścić się może nie tylko całe życie twórcze jednego człowieka, ale i cała epoka w literaturze.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy