copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PODRÓŻOWANIE
Dla kogoś, kto chciałby w książce Ożoga szukać jakichkolwiek atrakcji „literatury podróżniczej”, musiałaby to być książka bardzo mało interesująca. Ożóg nie jest dziennikarskim fachowcem od podróżowania (jak na przykład Olgierd Budrewicz), ani wielkim spadkobiercą starej „sztuki podróżowania” (jak na przykład Jarosław Iwaszkiewicz). Podróżowanie Ożoga jest biedniutkie, całkiem byle jakie, najzupełniej banalne.
Książka Z czterech kątów Europy (moja lektura maszynopisu 1984) nabiera smaków, znaczeń i atrakcyjności, gdy się wie, jak ważną osobistością twórczą w literaturze jest jej autor. Wtedy cała nieskończona mizeria Ożogowego podróżowania zamienia się w ważny dokument pisarski, w dokument o jego socjalnej, kulturalnej i duchowej osobowości. Jest to dokument szczególny, ponieważ Ożóg preparował go nie z myślą o sobie, lecz o zwiedzanych „kątach Europy”. O „kątach Europy” Ożóg nie ma prawie nic do powiedzenia, o sobie mówi natomiast bardzo wiele i to w sposób tym wiarygodniejszy, że jak gdyby nieświadomy.
Z jego zapisków o mniej więcej dobowym pobycie w Paryżu i nieco dłuższym pobycie w Sztokholmie można wydedukować najrozmaitsze socjologiczne, psychologiczne i kulturoznawcze wnioski, które rzucają wiele światła na to, kim Ożóg jest w sensie indywidualnym i w sensie reprezentanta plebejskiej formacji kulturalnej w literaturze. Dla obecnych i przyszłych komentatorów pisarstwa Ożoga jest to dokument bezcenny.
Czy książka Z czterech kątów Europy może być jednak interesująca nie tylko dla fachowców od twórczości Ożoga, lecz także dla zwykłych czytelników? Myślę, że może, lecz pod jednym warunkiem. Pod warunkiem, że zainteresuje ich nie opis Leningradu lub Paryża, lecz osoba samego pisarza.
Dla takich zwykłych czytelników najatrakcyjniejsze mogą być te podróże, w których Ożóg uczestniczy jako osoba prywatna. A więc przede wszystkim podróż do rodziny żony we Francji i podróże z synem do Sztokholmu i do Hiszpanii.
W związku z takim stanem rzeczy wysuwam następujący pomysł pod rozwagę autora. Ożóg ułożył swoje relacje z podróży w porządku chronologicznym i jest to w zasadzie najsłuszniejsze. Tak się jednak składa, że według tego porządku książka zaczyna się od mało atrakcyjnej relacji z podróży do Albanii (rok 1958) i od wymagającej umiejętności czytania relacji z podróży do Moskwy, Kijowa i Leningradu (rok 1965). To może zniechęcić zwykłego czytelnika do lektury całości. Tego niebezpieczeństwa dałoby się uniknąć, gdyby autor podzielił całość książki na dwie części, na podróże „na zachód” i podróże „na wschód”, zachowując układ chronologiczny w obrębie poszczególnych części. Książkę otwierałyby wtedy relacje z podróży do Francji i do Sztokholmu, czyli relacje najatrakcyjniejsze.
Nie robię ze swojego pomysłu postulatu, myślę jednak, że jest to pomysł dla książki bardzo korzystny.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy