Postawa, Twórczość 1/1969

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

POSTAWA

Bogdan Madej, Konstelacja, War­szawa 1968

Opowiadania Bogdana Madeja Mło­dzi dorośli ludzie (1964) nie wzbudziły takiego zainteresowania, na jakie za­sługiwały, powieść Uczta (1965) nie miała już szans na to, żeby zwrócić baczniejszą uwagę na ambitnego i samodzielnego autora. Nie dlatego, że była to powieść nieinteresująca, lecz dlatego, że przy pozorach prostoty była to powieść tzw. trudna. Trudna po­przez swoją programową literacką nieefektowność, która za walor estetyczny może być poczytana tylko wtedy, gdy autora nie wypada posądzać o niepowodzenie. Trzeba być Butorem, żeby programowa nieefektowność Odmian czasu została uznana za estetyczny efekt. Pisarz bez rozgłosu nie może na to liczyć.

Żeby jako tako zrozumieć Ucztę, trzeba zauważyć, że los przybrał w powieści postać leniwego wiejskiego czasu. Uczta jest opowieścią o kilku­dziesięciu latach życia chłopa, który swojemu życiu przeciwstawia ideę przeniesienia się do miasta. Wiejski nauczyciel, który jest narratorem, i je­go żona, także wiejska nauczycielka, są zafascynowani uporem w podtrzymywaniu w sobie nadziei przez kogoś, komu sytuacja życiowa i bieg zdarzeń stoją na przekór. Najpierw ojciec uniemożliwia jedynakowi opuszczenie wsi, nic nie wynika z rachuby na urządzenie się na stałe w wojsku, śmierć rodziców zrzuca na barki mło­dego człowieka ciężar obowiązków wobec odziedziczonej ziemi. Gdy projekty przeniesienia się do miasta sta­ją się realne, wybucha wojna. Gdy po wojnie projekt opuszczenia wsi zostaje przeniesiony na potomka, potomek umiera na dyfteryt. Zwyczajnym życiem bohatera powieści włada bezwzględna konieczność, której latami przeciwstawiana jest równie bezwzględna nadzieja. Nieheroiczne życie nabiera w ten sposób cech heroizmu.

Sens filozoficzny Uczty jest podobny do sensu sławnej powieści Ramiro Pinilli Ślepe mrówki. Bogdan Madej wyeliminował jednak ze swej powieści wszelki dramatyzm sytuacyjny. Dramat klęski i nadziei rozgrywa się u niego wśród aż nudnej zwyczajności życia na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Jeśli nie dostrzega się ukrytego dramatyzmu tak na pozór niedramatycznego życia, powieść Madeja traci cały swój sens. W sytuacji początkującego i mało znanego prozaika Madej musiał ponieść klęskę nie tyle pisarską, co czytelniczą. I tak się też stało.

Powieści Konstelacja także trudno wróżyć czytelniczy czy krytyczny suk­ces. Wprawdzie tym razem autor udramatyzował narrację, stosując chwyt in­wersji czasowych, jego powieść nie zaleca się jednak niczym takim, co by mogło zdobyć taki czy inny rodzaj czytających. Jest to powieść nazbyt ostentacyjnie sprzeczna z jakąkolwiek modą literacką. Jednych musi razić jej nadmierna, innych niedostateczna konwencjonalność powieściowa. Konstelacja nie ma nic wspólnego z „no­wą powieścią” i zbyt mało łączy ją ze starą, chociaż na pozór opowiada się tu tradycyjnie klasyczną historię mi­łosnego trójkąta. W głębszym sensie jest to jednak miłosny trójkąt bez miłości, a więc bez tego, co umożliwia dobre czy złe rozwiązanie trójkątnego układu.

Dzięki miłości klasyczny trójkąt był zawsze dynamiczny, trójkąt w powieści Madeja jest stabilny jak wieczność, chociaż wieczność przybiera tu pozór czasowy kilku niedramatycznych lat i jednego dramatycznego dnia. Ani zwy­czajne niedramatyczne lata, ani jeden dramatyczny dzień nic nie mogą zmie­nić w układzie ludzkim, w którym imperatywność miłości zastąpiona została ściśle funkcjonalnymi potrzebami współżycia. Anna chce być pomocna Piotrowi i potrzebuje pomocy Toma­sza. Jest to sytuacja, w której napraw­dę nie można ani pomagać, ani korzy­stać z pomocy, i w dodatku niemożli­wy jest w tej sytuacji wybór jedne­go lub drugiego wyjścia. Można – co najwyżej – z fatalnym samopoczuciem i bez satysfakcji łączyć jedno z dru­gim.

W konkretnej sytuacji powieściowej byłoby to możliwe, ponieważ Piotrowi potrzebna jest tylko partnerka seksualna, a Tomaszowi – w gruncie rze­czy – tylko kobieta w społecznej roli żony. Odrobina cynizmu albo większa dawka mistyfikacji altruistycznej umo­żliwiłyby moralną zgodę na taki stan rzeczy i wtedy nie byłoby konieczności daremnych marzeń o ucieczce z Lublina do Kielc i o likwidacji układu uniezależnionego przecież w swoisty sposób od czasu i przestrzeni. Jest to bowiem układ czysto idealny, trój­kątna konstelacja idei więzi międzyludzkiej, w której ludzie jako autonomiczne i empiryczne światy w ogóle nie występują. Wprawdzie autor pro­wadzi narrację na przemian z punktu widzenia każdej z trzech postaci, nie pada w powieści ani jedno słowo o tym, jak te postacie istnieją same dla siebie.

W Konstelacji opowiada się jedynie, jak w świadomości każdej postaci ist­nieją idee postaci partnerów i jak te idee funkcjonują. Anna nosi w sobie swoje idee Piotra i Tomasza, Tomasz Anny i Piotra, w Piotrze poznajemy tylko tę skromną część, jaką w nim zajmuje Anna, a właściwie seksualna potrzeba Anny. W rezultacie Konstelacja jest powieścią najosobliwszą z osobliwych: zamiast postaci ludzkich występuje w niej układ wzajemnych funkcji ludzkiego współistnienia. Trzy postacie powieściowe zostały zamienio­ne w trzy abstrakcyjne geometryczne punkty międzyludzkiej przestrzeni, która nie jest przestrzenią abstrakcyj­ną tylko dlatego, że maskuje ją sku­tecznie widokówka z Lublina, na któ­rej widać ulice, domy i bezosobowy tłum ludzki.

Z sugerowanego podtekstu filozoficz­nego dałoby się wyprowadzić daleko idące konsekwencje w zakresie filozofii człowieka i jej powiązań ontologicznych. Byłyby to jednak zabiegi in­terpretacyjne na wyrost w stosunku do początkującego autora. Tu powinny wystarczyć konsekwencje czysto lite­rackie. Ostentacyjna tradycyjność czy konwencjonalność prozy Bogdana Ma­deja (dotyczy to także Uczty) jest pod­stępna, jeśli w ogóle nie do zakwestionowania. Skrupulatny opisowy rea­lizm powieści Madeja ma charakter swoistego kamuflażu, którego potrzebę najłatwiej wytłumaczyć lękiem przed bezwzględną penetracją ludzkiej na­tury i ludzkiego doświadczenia. Ten lęk jest zrozumiały, jeśli zważyć, co każda z trzech postaci Madeja musia­łaby wiedzieć o sobie, gdyby mogła i chciała wiedzieć. Piotr przeżył Maj­danek. Anna przez dziesięć lat była tylko i wyłącznie jego obiektem sek­sualnym. Tomasz o wielu rzeczach nie chce najwidoczniej wiedzieć, skoro latami absorbuje go wyłącznie platonicznie cudza kochanka. Ich ekstrawertyzm nie jest ani wrodzony, ani filozoficz­ny, to jest ekstrawertyzm wywołany działaniem instynktu samozachowaw­czego.

Czy kryjąca w sobie sprzeczności fi­lozoficzne i artystyczne postawa pi­sarska Madeja da się długo utrzymać, nie sposób przewidzieć. Na razie satysfakcji dostarczają mu jej samodzielność i opozycyjność w stosunku do postaw wielu literackich partnerów. W opowiadaniach Młodzi dorośli lu­dzie była to opozycyjność aktywna, w Uczcie i w Konstelacji jest to opozycyjność neutralna: Madę j szuka gdzie indziej i znajduje co innego.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content