copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
POWIEŚĆ SZYDERCZA
Marian Pilot, Majdan, Warszawa 1969
Powieść Majdan – czwarta książka Mariana Pilota, druga powieść – różni się znacznie od tego, co autor dotychczas opublikował. We wcześniejszej twórczości zachowywał Pilot pisarskie incognito, stronił od literackich wyznań, kim jest i czego doświadczył. Opowiadał znany sobie (jak w Pannach szczerbatych) lub poznawany na nowo (jak w powieści Sień) świat chłopski, nie szukając żadnej okazji, żeby opowiedzieć siebie. Wstrzemięźliwość w tym względzie – jej przyczyny są nader złożone – jest znamienna dla polskich pisarzy chłopskiego pochodzenia, dla których nic nie jest równie wstydliwym przedmiotem penetracji literackiej jak ich doświadczenie w roli i sytuacji pisarzy. Z podmiotowego punktu widzenia pisarze ci opowiadają zawsze swoją przeszłość, nigdy swoją teraźniejszość. Prawie nigdy, ponieważ wyjątek stanowią Góry nad czarnym morzem Wilhelma Macha. Mach targnął się na swoiste tabu, nie można powiedzieć jednak, że tabu zlikwidował. Przeciwnie nawet, należałoby powiedzieć, że usankcjonował tabu, wskazując na podniosły, tajemniczy i tragiczny charakter pracy twórczej pisarza, który jak Syzyf nie jest w stanie wykonać pracy, na którą został skazany. Tragizm pracy twórczej uwzniośla pisarza i odsuwa w cień wszelkie niedomogi jego społeczno-egzystencjalnej i moralnej sytuacji. Tragizm nie jest dla nikogo (nie licząc głupców) wstydliwy, w kulturze chłopskiej, jak w każdej prawdziwej kulturze, jest miejsce na kult tragizmu. Wstydliwość sytuacji pisarza tkwi nie w jego doświadczeniach twórczych, lecz społeczno-egzystencjalnych. Te zaś z punktu widzenia prawdy chłopskiej są podobne do doświadczeń chłopki, która sytuację wiejskiej gospodyni zamieniła na sytuację służącej w mieście. Ona sama może być najgłębiej uszczęśliwiona swoją nową sytuacją, ale każdy, kto przy zdrowych zmysłach, wie, co o tym sądzić. Prawda o jej sytuacji jest wiadoma. Nie jest wiadoma prawda o sytuacji tych, których doświadczenia są sprawdzalne w wąskim społecznie kręgu, którzy prawdę o tych doświadczeniach ukrywają bądź ze wstydu, bądź z delikatności wobec tych, którzy mogą być przywiązani do swoich naiwnych wyobrażeń. Stanisław Piętak napomykał od czasu do czasu o tej prawdzie, ale i jemu przecież łatwiej było pisać o wstydliwych sprawach wiejskiej młodości niż o tym, co opisał Zbigniew Uniłowski we Wspólnym pokoju.
Istotny sens powieści Majdan polega na tym, że Pilot zdobył się na uczciwy i generalny rachunek doświadczeń kogoś, kto sytuację chłopa na wsi zamienił na sytuację pisarza w mieście. Wprawdzie o pisarstwie w powieści Pilota wcale się nie mówi, a główne zajęcie bohatera nazywa się komiksiarstwem, wynika to jednak z tego, że Pilot, w przeciwieństwie do Macha, nie zasłania sytuacji społeczno-egzystencjalnej swego bohatera jego sytuacją twórczą. Prawdziwa praca twórcza jest najszlachetniejszym, ale i najbardziej luksusowym rodzajem pracy. Wbrew najrozmaitszym pozorom w całym współczesnym świecie staje się ona luksusem tak wielkim, że prawie niedostępnym, w każdym razie niedostępnym jako jedyny i wyłączny rodzaj pracy. Pilot ma podstawy, żeby satysfakcji z niej płynących nie uwzględniać w rachunku doświadczeń swego bohatera. Możliwość użytkowania luksusu przez służącą – żeby raz jeszcze uciec się do tego porównania – jest wątpliwym wyrównaniem istotnych uciążliwości jej sytuacji. Pilot opowiada zresztą o kimś, kto nie tyle marzył o luksusie, co nie mógł wytrzymać wśród prymitywu, nie wiedząc o tym, że prawdziwy prymityw jest znośniejszy niż fałszowany luksus. Bohater Pilota uświadamia sobie to dopiero wtedy, gdy już wie, że znalazł się w sytuacji nieodwracalnej. Swoją pomyłkę komentuje dosadnie i bez niedomówień:
„Uciekłem przed zapachem gotowania świńskich kartofli: dławiący fetor, obrzydliwa, lepka para; uciekałem, długa ucieczka – w rozkraczność! W harc, wielki, wesoły harc, wtedy nawet wesoły, kiedy nieudolny… harcówka ogromna i bezwstydna. Ale przecież mimo wszystko harcuję przykładnie, choć, przytupując dziarsko, staję też z boku rozdziawiając gębę w szyderczym śmiechu” (s. 298).
W tym komentarzu, kluczowym dla zrozumienia bohatera i sensu powieści, po prawdziwych słowach dawnej prawdy następują fałszywe słowa aktualnego kłamstwa, przygwożdżonego szyderczym śmiechem. Na przekór wszystkiemu, czego po Pilocie można było się spodziewać, napisał on rzeczywiście powieść szyderczą i auto-szyderczą, nawiązując nawet do stylistyki, którą dla potrzeb szyderstwa stworzył Kaden-Bandrowski. Pamięta się o ekspresjonistycznej genezie stylu Kadena, nie pamięta się zwykle o szyderczych funkcjach estetycznych tego stylu. Trudno wyrażać szyderstwo, układając zdania okrągłe jak zdania Jana Parandowskiego. Pilot, podatny zawsze jak mało kto na wpływy stylistyczne, wskrzesił dla swoich potrzeb i celów stylistykę Kadena, bo to oczywista nieprawda, że ta stylistyka żyła w prozie Tadeusza Brezy, choć było to kiedyś jednym z najuporczywszych twierdzeń krytyki. Szyderstwo Brezy jest zawsze szyderstwem z intelektualnego dystansu, o który trudno, gdy szyderstwo przeplata się z auto-szyderstwem. Kaden nie szydził z dystansu, on poddawał szyderstwu to, co mu było najbliższe. Autor Majdanu szydzi wprost z siebie. Za błąd, że dał się pozbawić wartości rzeczywistych, które zastępować muszą wartości pozorne i godne jedynie szyderstwa.
Nie znajdując żadnych wartości, które mogłyby zastąpić wartości utracone, bohater Pilota przyjmuje bez wyboru wszystko, co mu oferuje życie. Przyjmuje, oczywiście, na niby i bez przekonania, nie ryzykując niczym i na nic nie licząc. Kierując się głównie sporą dozą ciekawości świata i ludzi, a jeszcze bardziej ich pomysłowości w szaleństwach i obłędach, którym ulegają z dobrą lub złą wiarą. Ta ciekawość może być dla pisarza owocna, gdyby jednak nic z niej nie miało wymknąć, też pozostałaby ważnym – bo prawie jedynym – pozytywnym motywem zgody na siebie w sytuacji, którą Pilot maluje tak, jakby miał na żywo w pamięci sytuację niektórych drugoplanowych postaci Dostojewskiego, na przykład Lebiediewa z Idioty. Niektóre autocharakterystyki bohatera Pilota brzmią jak najwierniejsza prezentacja Lebiediewa. „Spłaszczony samoobronnie, łaszący się, układna boleściwa minka, gęba spieniona od przypochlebnych ślimaczych słówek, podryg, urmizg, kucanko, uniżonko, płask, pełzanko, z sercem trwożnym, ale i gołębio szczerym wszystko, nie markowane te manewry niskie, myśl jasna, zamysł każdy czysty, żadnych bocznych gierek, ufna poczciwość… całokształt dlatego zapewne tak ujmujący, że to czołganie tak wiernie pieskie… żaden podstępny żołnierski marsz czołganiem. Błaganie o zgodę na siebie, ociupinę ludzkiej łaski w każdym geście, przymgleniu oka…” (s. 225). Nie wiadomo, czy Lebiediew tyle wiedział o sobie i czy mógłby sam tak siebie zobaczyć, nie jest jednak niemożliwe, że wiedział i tak widział. Dostojewski nie odmówił Lebiediewowi inteligencji, inteligencja właśnie warunkowała jego charakter i sytuację.
W Majdanie wykryć by można niemało innych odniesień do Dostojewskiego Pilot nie znajduje nic, co by przypominało wielki kaliber ludzi i spraw u Dostojewskiego, natrafia jednak raz po raz to wszystko, co u Dostojewskiego istnieje w cieniu wielkości, na drugim i trzecim planie, o czym Dostojewski wspomina mimochodem, na co u Dostojewskiego nie zwraca się uwagi, ponieważ wszelka mimikra stanowi u niego jedyne tło wielkości. Autor Majdanu skazał swego bohatera wyłącznie na mimikrę, uwięził go w niej i szyderczo z nią utożsamił, pozostawiając mu coś w rodzaju mglistej tęsknoty za czymś większego kalibru i mało nadziei, że spotka go coś, co by nie było nikczemną mimikra, że on sam zdobędzie się na coś, z czego nie musiałby szydzić. Szydercza powieść Pilota jest niespodzianką w jego twórczości. Jest to powieść bardzo ambitna i bardzo ważna. Można jednak przypuszczać, że Pilot nie jest szydercą z natury, że swoją potrzebę czy konieczność szyderstwa zaspokoił w Majdanie, że zdziwią nas jeszcze jego inne potrzeby czy konieczności. Jest to bowiem pisarz wewnętrznie bogaty.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy