Powieść Vesaasa, na widnokręgu, Twórczość 5/1968

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

POWIEŚĆ VESAASA

Czytelnik polski zna dwie później­sze powieści Vesaasa: Nocne czuwa­nie (1940) i Ptaki (1957). Moja nieco szersza znajomość znakomitego pisar­stwa Vesaasa dotyczy także jedynie twórczości powojennej. Wielka gra (1934) pozwala zorientować się, jak wy­glądała wcześniejsza twórczość sławne­go Norwega. Sądząc po tej powieści (jednej z kilkunastu przed wojną), jest to twórczość równie znakomita, jak twórczość późniejsza. Wielka gra jest jedynie mniej dramatyczna niż powie­ści późniejsze i jak gdyby ufniejsza wobec świata. Przeznaczenie, któremu człowiek podlega, nie ma w tej powieś­ci znamion grozy i nie jest siłą niszczy­cielską. Można je zrozumieć i przyjąć nie bez nadziei, że wszystko, do cze­go człowiek jest stworzony, może się w zgodzie z nim spełnić z całkowitą satysfakcją dla człowieka.

Wielka gra jest powieścią o dojrze­waniu człowieka do zrozumienia swo­jego przeznaczenia. Dla bohatera powieści Peera Bufasta przeznaczenie ucieleśniło się w ludziach, zwierzętach, roślinach i w ziemi gospodarstwa Bu­fast. Całe osiemnaście lat, od trzecie­go do dwudziestego pierwszego roku życia, dojrzewa Peer do pełnego zrozu­mienia dwóch prawd, które wypowiedział i niejako objawił jego ojciec, na­tchniony rzecznik przeznaczenia. „Masz istnieć tu w Bufast przez wszystkie dni swego życia” – to pierwsza prawda, którą usłyszał, gdy zaledwie był w stanie rozumieć, co się do niego mówi. „Wszystko, czego potrzebujesz, masz znaleźć w Bufast” – to druga praw­da, którą mu objawiono wtedy, gdy po kilkunastu latach zdołał się pogodzić z pierwszą i uznał ją za prawdę swe­go życia. W tych dwóch zartykułowanych prawdach zawarły się tysiące prawd nie zartykułowanych, które do­cierają do niego w mowie rzeczy, zwierząt i zdarzeń na gospodarstwie Bufast.

Wielka gra nie różni się pod niektó­rymi względami niczym od Nocnego czuwania i od Ptaków. Przede wszystkim pod tym względem, że Vesaas ob­darza wszystko, co istnieje, mową bez słów i pozostawia ludziom dar rozumienia tej milczącej mowy. Jeśli przy­jąć, że cała literatura współczesna do­prowadziła do bezprzykładnej dewalu­acji artykułowanego słowa, Tarjei Vesaas opiera się jak opoka wszystkie­mu, co słowo artykułowane dewaluuje. Jest to możliwe tylko dzięki temu, że w świecie tego pisarza mowa artykuło­wana jest używana tylko z koniecz­ności. Jego bohaterstwie uciekają się do pomocy słów tak rzadko, że prawie wcale. Oni mówią bez słów całym swoim istnieniem i wszystkimi jego przejawami. Całe dramaty miłości, przyjaźni i wszelkich namiętności ludzkich rozgrywają się u tego pisarza bez żadnych artykułowanych słów. Je­śli w takiej sytuacji padają niekiedy jakieś słowa, mają one wagę i znacze­nie, o jakich nie można marzyć w li­teraturze współczesnej. U tego pisarza słowo „nienawidzę” zabija jak grom, słowo „kocham” bierze we władanie obiekt miłości. I takie słowa nie mogą zostać powtórzone. Formuła tego osob­liwego pisarstwa musiałaby brzmieć obrazoburczo: Na końcu jest słowo.

Użyte zostało w związku z powieścią Vesaasa słowo „przeznaczenie” (jest to słowo konieczne, żeby o pisarstwie Vesaasa cokolwiek można było powie­dzieć), ale w samym pisarstwie autora Wielkiej gry jest to słowo nie do wy­powiedzenia. Ludzie Vesaasa nie używają takich słów, tak samo jak nie używają słowa Bóg i słów podobnych. Oni jedni mogliby o sobie powiedzieć, że znają i rozumieją drugie przykaza­nie dekalogu.

Powieść Tarjei Vesaasa może być in­teresująca pod najrozmaitszymi wzglę­dami, także pod względem czysto socjologicznym. Jest to odpowiednik pol­skiej powieści chłopskiej, bez tego wszystkiego, co w polskiej powieści chłopskiej trąci parafiańszczyzną lub jeszcze czymś gorszym. Peer Bufast żyje w świecie klasycznie chłopskim, ale ani razu nie przychodzi mu nawet na myśl, żeby widzieć w sobie chłopa, nie zaś takiego człowieka jak wszyscy. W Wielkiej grze nie ma śladu jakich­kolwiek przesądów społecznych i dla­tego nie ma w niej żadnej rodzajowości. Peer Bufast gra swoją wielką grę z przeznaczeniem, tak jakby był królewiczem duńskim, chociaż całe jego królestwo można objąć gołym okiem, wyszedłszy na próg domostwa w gospodarstwie Bufast, Peer nie wpadłby nigdy na myśl, że mógłby w czym­kolwiek różnić się od królewicza duńskiego. Ta całkowita wolność od przesądów społecznych nie jest – rzecz jasna – jakąś szczególną zasługą pi­sarstwa Tarjei Vesaasa. To jest zasłu­ga kultury, której choroby przesądu społecznego nie zdołały dosięgnąć. Dla­tego jest to pisarz – dla nas zwłasz­cza – dodatkowo bezcenny.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content