Prawda i fałsze mitów, Twórczość 5/1962

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PRAWDA I FAŁSZE MITÓW

Mieczysław Jastrun, Mit śródziemnomorski, Warszawa 1962

W esejach Między słowem a milczeniem (1960) wystąpił Jastrun jako zna­komity popularyzator poezji, w powieści Piękna choroba (1961) dokonał przed samym sobą bezwzględnego rozrachunku filozoficznego. Co przynosi trzecia niepoetycka wypowiedź pisarska Jastruna z ostatnich lat?

Myślę, że geneza esejów Mitu śródziemnomorskiego jest podobna do ge­nezy Pięknej choroby. Po Pięknej chorobie należało się spodziewać czegoś takiego, jak Mit śródziemnomorski. W filozoficznym credo Pięknej choroby podważył Jastrun tradycję europejskiej kultury, a przecież można było przypuszczać, że Jastrun cały i bez reszty wywodzi się z tej tradycji, że jest jej najbardziej zdeklarowanym wyznawcą. Piękna choroba zaprzeczała wyznawczej postawie wobec tradycji i mimo woli nasuwał się domysł, że pisarz dzieli się z nami jedynie wnioskami ze swoich przemyśleń, które je poprzedziły czy które im towarzyszą. Mit śródziemnomorski potwierdza ten domysł. Z wyznawczą popularyzacją tradycji kulturalnej ta książka nie ma nic wspólnego i niczym nie przypomina esejów Między słowem a milczeniem. Tu dokonuje się generalnego przeglądu i przeceny całego bagażu tradycji. W Micie śródziemnomorskim odsłania Jastrun przesłanki myślowe, które go doprowadziły do światoburczych i światotwórczych wyznań filozoficznych Pięknej choroby.

Jak przystało na taki globalny przegląd, uwaga Jastruna skupia się na tym, co w bagażu tradycji najokazalsze i o największym ciężarze gatunko­wym. Gdyby Mit śródziemnomorski Jastruna został opatrzony indeksem na­zwisk, od razu stałoby się widoczne, że nie znalazłby się w nim nikt, kto nie został naznaczony piętnem genialności albo przynajmniej nie otarł się o kogoś, komu się to przydarzyło. Genialni artyści, genialni myśliciele, ge­nialni ludzie czynu, kilku uczonych humanistów, którym bez większych opo­rów można także przyznać rangę genialności. Jastruna interesuje maksimum tego, co osiągnięte czy osiągalne w granicach możliwości człowieka-twórcy czy wytworu kilka tysięcy lat liczącej cywilizacji współczesnego świata.

Oceny i konstatacje Jastruna są uwarunkowane świadomością klęski kul tury w jej dotychczasowym kształcie, i dlatego nie dziwi ta intelektualna wspinaczka po jej najwyższych a zarazem nieprzekraczalnych szczytach. Świadomość największego z możliwych zagrożenia kultury usprawiedliwia wszelki brak ceregieli w traktowaniu jej największych wartości. Gdy bierze się pod uwagę ewentualność utraty wszystkiego, liczy się jedynie to, co naj­cenniejsze, a w dodatku i tego nie należy przeceniać, skoro szansa ocalenia niczemu nie została zagwarantowana. To może nawet i dziwne, że pisarz tak pokorny, żeby nie powiedzieć czołobitny wobec wartości humanistycznej kultury europejskiej zdobywa się na śmiałość przemyślenia generalnego jej założeń, osiągnięć i ograniczeń. Już w związku z Piękną chorobą podejrze­wałem, że Jastrun z wyboru albo z jakiejś wewnętrznej konieczności (raczej to drugie) postanowił zerwać z nawykami akademickiego myślenia i zdecy­dował się czy raczej zdobył na bezwzględną szczerość pisarskiej wypowiedzi. Mit śródziemnomorski nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Moż­na by pomyśleć, że Jastrun poczyna sobie jak jakiś „młody wściekły”, gdyby nie powaga pisarza, który już dawno i w życiu, i w pisarstwie przekroczył próg dojrzałości.

Użyłem słowa powaga i jest to słowo właściwe dla określenia formy esei­stycznych rozważań Jastruna. Gdybym chciał określić motywy, którymi pisarz kieruje się w swoich rozważaniach nad kulturą, musiałbym użyć słowa strach albo słowa rozpacz. Jastrun zastanawia się nad kulturą z przy­czyn trochę podobnych do tych, dla których ktoś inny idzie się upić lub chce sprowokować jakąś awanturę. W takich momentach chodzi o rozładowanie za wszelką cenę nieznośnego napięcia nerwowego. To moje porównanie może się wydać komuś trywialne i w dodatku ni przypiął ni przyłatał do samego Jastruna. Przy całej podniosłości i powadze, i uczoności rozważań Jastru­na wyczuwa się w tym wszystkim coś desperackiego, a w każdym ra­zie nie hamowanego żadnymi względami. Wyładowania twórcze nie różnią się w swojej istocie od pospolitych manifestacji wyładowań psychicznych, nie ma zresztą powodów do lekceważenia tych ostatnich, skoro służą one ponad wszelką wątpliwość higienie psychicznej. Lepsze to niż owe głęboko ukryte i hamowane stany obłąkań lękowych, od których – jak się zdaje – mało kto z żyjących jest całkowicie wolny.

Eseje Jastruna są bardzo wysublimowaną w formie i treści publicystyką kulturalną. To się uprawia zwykle po rutyniarsku i na tak zwane zamówie­nie. I oczywiście niewiele z tego pożytku. Osobista publicystyka Jastruna (ta contradictio in adiecto jest tu zupełnie na miejscu) jest tak namiętna, jak prawdziwy wiersz prawdziwego poety. Jastrun nawet o Wergilim pisze z taką pasją, jakby chodziło o najbardziej żywy spór literacki czy filozoficzny. Zresztą u Jastruna tak właśnie sprawa wygląda, ponieważ wszystko w jego rozważaniach dotyczy całokształtu sytuacji człowieka naszego cyklu cywili­zacyjnego, w którym niezależnie od epok i kultur wszystko stanowi jednolitą całość, dającą się tłumaczyć syntetycznie i globalnie.

Syntetyczne widzenie całości naszego cyklu cywilizacyjnego to wielka za­sługa Jastruna. Nie tylko straszni mieszczanie Tuwima widzieli wszystko oddzielnie. Przy różnorakich pozorach uniwersalizmu niezdolność syntetycz­nego ujmowania zjawisk w ich wielkich kompleksach i nadrzędnych całoś­ciach jest nader powszechną przypadłością. „W środku mitu człowiek nie wie, że jest nim ogarnięty, jego postępowanie przypomina często krok ślep­ca” (s. 17). „Na skutek upadku autorytetu przeszłości kulturalnej wytwarza się próżnia, w którą zapadają i w której toną poszczególne działania. Czło­wiek współczesny żywi się okruchami różnych formacji kulturalnych, często bez wiedzy o ich przynależności. Jest nastawiony na przyszłość, ale nie może opanować ani zrozumieć tego, co go otacza, gdyż rzeczywistość stała się zbyt złożona i trudna do ogarnięcia, żyje więc na małych odcinkach rzeczywistoś­ci, nie jest ani współczesny, ani przeszły, ani przyszły. Jego ruchy są ślepe, jego byt nie ma uzasadnienia. Jego byt jest anonimowy. Jest to anonimowość atomów” (s. 124).

Jastrun odważa się spojrzeć na całość rzeczywistości, objętej historycznym doświadczeniem ludzkości, egzystującej w oparciu o podstawy kultury, wy­rosłej w basenie śródziemnomorskim. Interesuje go treść podstawowych ka­tegorii, które człowiek tej kultury stworzył i którymi się posługuje. Kim jest człowiek tej kultury i jakie są jego kompetencje poznawcze? Jaką treść kryje w sobie pojęcie rzeczywistości? Czym jest miłość i nienawiść, istnienie i śmierć? Co znaczą słowa wolność, sprawiedliwość i prawda? W kręgu tych pojęć zamyka się sfera największych ludzkich wartości.

Analiza mitów i faktów historycznych utwierdza Jastruna w przekonaniu, że ta upragniona przez człowieka sfera wartości nie jest udziałem jego osiągnięć. Sfera wartości to jedynie sfera marzeń i zawsze odległy cel wszelkich najbardziej heroicznych dążeń i usiłowań, które wobec tego są może celem samym w sobie i w nich może należałoby lokować dostępną człowiekowi sferę wartości. Człowiek w takim ujęciu jest z góry skazany na tragizm i Jastrun zdaje się tropić wielkość człowieka w tragizmie jego dążeń do nieosiągalnych wartości, z których najbardziej godna uznania byłaby prawda.

W imię prawdy o człowieku i jego losie demaskuje Jastrun fałsze mitów i faktów historycznych. „Trwałość i niewzruszoność, to, co jest nieosiągalne, spełnia się w mitologiach wszelkiego rodzaju i pochodzenia. Przekroczone zostają granice czasu, przeistoczeniom ulega przestrzeń, śmierć przestaje być groźna, jeśli jest zmartwychwstanie. Człowiek wraz ze swym nędznym by­tem przesuwa się ku centrum wszechświata. Forma wyrazu dla stałości i niewzruszalności, dotąd pusta, napełnia się treścią, ale za jaką cenę?” (s. 76). Oczywiście za cenę prawdy, a przynajmniej tego, co jako prawda jest od­czuwane.

Trzeba jednak wyjaśnić, że Jastrun nie odrzuca a priori wszelkich mitów śródziemnomorskiej cywilizacji i kultury. Jastrun szuka w nich wyrazu dla prawdy o tragizmie sytuacji człowieka. Prawda tkwi w mitach tragicznych, i dlatego Jastrun oponuje przeciwko ich zniekształcaniu, tak jak w wypadku mitu prometejskiego. „Jestem przekonany, że owo happy end dorabiane było do pramitów z premedytacją i że można z tego faktu wyciągnąć pewne wnio­ski. Jest ono wyrazem istniejącego w naturze ludzkiej popędu do maskowa­nia i ukrywania prawdy” (s. 94).

Mimo tego popędu wyobraźnia ludzka była zawsze sprawniejsza w wizjach zła niż w wizjach szczęśliwości i, co gorsze, te pierwsze potwierdzają się częściej niż te drugie. Zawsze niezbyt wymyślne utopie spełniały się w tym i owym, nie spełniały się natomiast w jednym: w obrazach szczęścia ludzkie go. Najwymyślniejsze koszmary wyobraźni spełniały się jednak z zadziwiają­cą precyzją i skrupulatnością. „Ale wystarczy przeczytać epopeje Homera, bez zamroczenia, by odczytać w nich wszystkie zbrodnie naszych czasów w zawiązku opowiedziane uwodzącym językiem poezji” (s. 13). „Lektura Dantego poucza, że pomysłowość ludzka w zakresie zadawania cierpień była zawsze ogromna. Te zaświatowe obozy koncentracyjne dusz, poddawanych nieustannym torturom fizycznym i duchowym, zdradzają rodzaj wyobraźni, która je stworzyła. Niestety, ta wyobraźnia umie wcielać się w sposób prze­kraczający własne granice” (str. 24-25).

Mity tragiczne, potwierdzane doświadczeniem historii, spełniają się naj­pełniej w sytuacji dzisiejszego człowieka, który stanął przed możliwością utraty wszystkiego, co osiągnął. Prawdy tej sytuacji nie chce Jastrun niczym łagodzić, co nie znaczy, że upodobał sobie rolę wieszcza katastrofy. Katastro­fa nastąpi albo nie nastąpi, prawdą natomiast jest to, że człowiek czuje się w sposób ostateczny zagrożony. Czy mieć świadomość takiej sytuacji znaczy panować nad poczuciem zagrożenia? Człowiek w najrozmaitszy sposób prze­ciwstawiał się swemu losowi i poprzez te przeciwstawienia osiągał to, co stanowiło jego największą miarę. Jastrun demaskuje w mitach złudzenia, nie demaskuje ich prawdy.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content