copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PROWOKACYJNOŚĆ
Utwór Zbigniewa Loby Wędrowałem w ciemności (moja lektura maszynopisu 1982) wyraża skrajnie negatywny osąd świata i stawia drastyczną diagnozę egzystencjalnej i filozoficzno-kulturalnej bezwyjściowości sytuacji człowieka w świecie. Człowiek Loby odczuwając ciągłą i przemożną potrzebę wartości (bezpieczeństwa, dobra, sensu), szukając ich we wszystkim, w czym podejrzewa możliwość ich istnienia, nie znajduje nic takiego, czego wartości byłyby w sensie egzystencjalnym i filozoficznym niepodważalne i na miarę jego potrzeby.
Jego potrzeba wartości nie może zostać zaspokojona, ona też – z konieczności – staje się wartością jedyną.
Powieść o potrzebie wartości, której świat nie jest w stanie zaspokoić lub robi to w sposób karykaturalny, mu siałaby być powieścią o cierpieniu, ale na cierpienie nie wyraża się tu zgody jeszcze bardziej niż na cokolwiek innego.
Cierpienie stało się w tej powieści ukrytym – nie chcianym, nie zaaprobowanym – przedmiotem narracji, ukrywa się je głównie w dwóch pozasłownych warstwach narracji, w rysunkach, zwanych „schematami”, i w malunkach, zwanych „plamami”, te pierwsze wyrażają bezradne gesty wewnętrznej zemsty na świecie, drugie natomiast są znakami wewnętrznych ciemności.
W „schematach” nie ma miejsca na tak zwaną artystyczną wartość, ich celem jest zastąpienie wulgarnych słów, które się odrzuca, ponieważ są zbyt zużyte, „plamy” mają zastąpić język symboliczny, z którego nie chce się lub nie może korzystać. Obydwie plastyczne techniki narracji nie mają chyba żadnej autonomicznej wartości plastycznej, są jednak wobec narracji werbalnej funkcjonalne, ponieważ pozwalają uniknąć literackiej ordynarności („schematy”) i tych ryzykowności, które kryją się w tak licznych dziś próbach wskrzeszenia języka symbolicznego („plamy”).
W odrzuceniu języka wulgarnego i jeżyka ciemnego wolno widzieć przejaw autorskiego instynktu samozachowawczego, który nakazuje nie prowokować sprzeciwów, jeśli nie jest to konieczne, zwłaszcza wtedy, gdy konieczność zmusza do prowokacyjności o istotnym znaczeniu.
Powieść Wędrowałem w ciemności z zasadniczych względów musi być i jest literacko prowokacyjna.
Prowokacyjność istotna polega w Wędrowałem w ciemności na świadomej bylejakości literackiej, na pełnej rezygnacji z jakichkolwiek pokus do jakiejkolwiek ozdobności, która w narracjach o rzeczach tak wzniosłych jak religia, filozofia, kultura wydaje się czymś nie do uniknięcia.
Autor Wędrowałem w ciemności słusznie założył, że nie można kwestionować wzniosłości wzniosłym jeżykiem, że o bylejakości trzeba opowiadać byle jak. Narrację prowadzi się tu językiem z założenia antyliterackim, językiem najbanalniejszego potocznego użytku.
Opowiada się więc tak, jak się myśli dla siebie, jak się sobie samemu siebie i świat przywołuje w powszednim (nie przybierającym wcale formy tak zwanego monologu wewnętrznego, to jest już wyszukana literackość) procesie ferowania wyroków na siebie i na świat.
Efekty literackie – one są, bo powinny być – są tu niemal zupełnie mimowolne, chociaż wynikają z założeń narracyjnych, te efekty to bezceremonialność, skrótowość i dosadność narracji.
W trzech typach narracji w utworze Loby nie tylko „schematy” (rysunki) są schematyczne, przywoływaniu schematu wewnętrznych ciemności służą „plamy”, narracja werbalna natomiast strukturalizuje każde doświadczenie, odrzucając wszelki pozór jakiejkolwiek niepowtarzalności w czymkolwiek.
Najwyraźniej widać to w świetnym rozdziale Panienki i…, w którym z jednej historii miłosno-seksualnej wydedukowana została struktura wszelkich doświadczeń w tej dziedzinie. Podobnej strukturalizacji podlegają próby ustanowienia duchowych pokrewieństw w rozdziale W poszukiwaniu taty.
Najryzykowniej ustrukturalizowane zostało doświadczenie domu rodzinnego i dzieciństwa, autor nadał temu doświadczeniu strukturę makabreski. Czy jest to uległość wobec czysto indywidualnego doświadczenia, czy uderzeniowa (na samym początku narracji) prowokacyjność wobec wszystkich idyllicznych ujęć literackich tego doświadczenia, trudno wiedzieć. Przy obydwu ewentualnościach należałoby uszanować autorską wolę.
Za tym mimowolnym lub zamierzonym odstępstwem od filozofii i poetyki powieści Wędrowałem w ciemności kryją się wszelakie możliwości interpretacyjne, z których przyszli komentatorzy debiutu Zbigniewa Loby z pewnością skorzystają.
Powieść Wędrowałem w ciemności zawiera drastyczniejsze w treści i formie konfesje intelektualne niż powieść Grzegorza Musiała Stan płynny. W obydwu trzeba widzieć ważne dokumenty literackie świadomości takich pisarzy, którzy niczego nie potrafią i nie chcą przyjąć na wiarę.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy