copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PROZA HEINZA PIONTKA
Swoją pozycję pisarską zawdzięcza Heinz Piontek (ur. 1925) bardziej poezji niż prozie. Jego proza nie ma cech takiej niezawisłości artystycznej, jaką ma proza Martina Walsera, nie mówiąc już o prozie Güntera Grassa. Piontek należy chyba do tych poetów, którzy – jak u nas Julian Przyboś – prozę uważają za coś zasadniczo różnego od poezji, jest to dla nich – prawdopodobnie – klasyczna różnica między liryką a epiką, w epice nie istniała supremacja świata wewnętrznego człowieka nad jego światem zewnętrznym, oznacza to konflikt ze znamienną tendencją nowej prozy, która świat zewnętrzny człowieka maksymalnie interioryzuje.
Wyobraźmy sobie, co by zostało z Blaszanego bębenka Güntera Grassa, gdyby świat zewnętrzny Oskara Matzeratha nie został całkowicie zinterioryzowany! Piontek wolałby zresztą tę pozostałość, bo Grass to dla niego „der kaschubische Mythenmacher”.
Mitotwórcą czy mitorobem Heinz Piontek nie jest i nie może być, ponieważ jest to pisarz, dla którego liczy się tylko czas teraźniejszy człowieka, jego aktualna sytuacja w świecie zewnętrznym.
Mówi się tyle o ucieczkach w świat wewnętrzny i w przeszłość, należałoby mówić także o ucieczkach w świat zewnętrzny i w teraźniejszość. Pierwsze sprzyjają mitotwórstwu, drugie grożą zatratą autonomii własnej w mało zależnym od siebie biegu rzeczy.
O motywach ucieczek od siebie w świat zewnętrzny i w teraźniejszość sporo mówią debiutanckie opowiadania Piontka ze zbioru Vor Augen (1955). Wzrok wewnętrzny musiałby ukazywać to, czego się nie chce oglądać, trzeba nastawić się na wzrok fizyczny, trzeba usytuować się w świecie zewnętrznym i w teraźniejszości, trzeba żyć chwilą, przyjąć to, co ona niesie. Oczekuje się zresztą od niej tylko tego co niezbędne: dachu nad głową, kobiety czy w ogóle drugiego człowieka, możliwości robienia tego, co ze względów na potrzeby społeczne chce się, może lub musi robić.
Proza Piontka w znanych mi utworach demonstruje ciągłą niewygodę usytuowania człowieka w świecie zewnętrznym i w teraźniejszości. Ucieczki nie udają się, z jakichś względów nie bierze się pod uwagę możliwości odwrotu, powstaje więc konieczność stałej kontynuacji ucieczek od domów, od ludzi, od jednej prowizoryczności w drugą, jeszcze bardziej prowizoryczną.
Dowodów takiego stanu rzeczy można szukać w polskim debiucie Piontka, w zbiorze opowiadań Gorące kasztany (Warszawa, 1966), którego podstawę stanowi zbiór oryginalny Kastanien aus dem Feuer (1963).
Charakterystyczne, należące ponadto do najlepszych w Gorących kasztanach, są opowiadania Niełatwa sprawa i Zrównanie dnia z nocą. Zasada stałej peregrynacji po prowizorycznościach określa we wszystkim losy głównych postaci obydwu utworów, są to rzeczywisty (Martin Wittmar z Niełatwej sprawy) i niedoszły pisarz (narrator Zrównania dnia z nocą), obydwa utwory zapowiadają tę diagnozę sytuacji egzystencjalno-społecznej człowieka pióra, jaką Piontek stawia w wersji powieściowe rozbudowanej w Dichterleben (1976).
Opowiadanie o niedoszłym pisarzu można rozumieć jako opowiadanie o racjach, dla których Heinz Piontek jest takim pisarzem, jakim jest, to znaczy pisarzem odżegnującym się od pełnej prezentacji świata wewnętrznego człowieka. W Zrównaniu dnia z nocą uzasadnia się istnienie tabu dla słów, którym w doświadczeniu życia nauczyło się nie ufać.
Do sfery tabu należy między innymi doświadczenie wojny. Narrator Zrównania dnia z nocą nie wzdraga się przed oskarżeniami faszyzmu, trzeba więc lojalnie przyjąć jego stanowisko, gdy deklaruje:
„Na temat wojny milczałem, jak milczał kiedyś mój ociec. Nie otworzył ust z dumy i pogardy. I ja zachowam do końca milczenie, podobny do tego rycerza, który, jak to sobie wyobrażałem, nieświadom cwałował na koniu po zamarzniętym jeziorze” (Gorące kasztany, s. 170).
W opowiadaniu Niełatwa sprawa można by widzieć szkic wstępny do powieści Dichterleben. Czterdziestoletni Martin Wittmar uświadamia sobie, jeszcze buntując się, to, z czym pięćdziesięciolatek Achim Reichsfelder musiał pogodzić się i pogodził się całkowicie: w literaturze klęska zaczyna się już w momencie sukcesu, jeżeli zdążyło się go dostąpić, sukces jest stałą szansą nowych i młodych, jest to szansa zarezerwowana dla trzydziestolatków, konkurencji z nimi starsi nie wytrzymują, pozostaje im rola zabytku w muzeum literatury. Martin Wittmar buntuje się przeciwko tej roli, jeżdżąc z samozaparciem na sesje, sympozja i kongresy:
„On, Wittmar, robił więc jak inni, przymykając oczy. Nie chcę, u diabła, aby mnie wykreślili z rejestru! – myślał. W każdym razie nie zaraz po czterdziestce. (Kiedy człowiek ma sześćdziesiątkę, tak czy tak jest już tylko zawadą dla własnego historycznego obrazu). Więc jeśli nawet nie drukują już moich książek, muszę być na miejscu, jestem i mówię im, choćby nawet zatykali sobie uszy, że nie wykończy mnie żadna niełaska ani obojętność, ani w ogóle nic i nikt. Nie poddam się, możecie na to nie liczyć, moi panowie” (tamże, s. 70).
Dla nas, którzy Pornografię rodaka Gombrowicza interpretujemy jako nieprawdziwą powieść okupacyjną, nie zaś jako powieść o tym, wokół czego kręci się dzisiejszy świat, brzmi to trochę niepojęcie i szokująco. Można przecież nie przyjmować do wiadomości, że poza nami istnieje cokolwiek. Wyłączając Iwaszkiewicza, który wie, co w trawie piszczy, trzeba powiedzieć, że u nas tym sposobem właśnie prawie wszyscy, którzy przestali być trzydziestolatkami, zapewniają sobie poczucie spokoju swojej literacko-społecznej sytuacji.
Prozy Heinza Piontka może dlatego tylko nie należy przegapić, że jest on tak niezwykle wyczulony na wszelakie społeczno-egzystencjalne niewygody sytuacji człowieka pióra.
W Dichterleben chodzi zresztą nie o sytuację, lecz o los społeczny takiego człowieka. W planie aktualnym narracji (jeden rok życia) rejestruje się pierwsze doświadczenia starości Achima Reichsfeldera, w myślanych retrospekcjach Reichsfelder rozpatruje całą swoją społeczną historię kogoś, kto jako poeta otarł się o ulotny sukces literacki, po którym na resztę życia pozostała mu szersza, niż to się zwykle dzieje, społeczna znajomość jego nazwiska i nic ponadto. Ten jedyny efekt literackiej pracy przemienia Piontek bardzo dowcipnie w wartość nieomal użytkową. Dzięki znajomości nazwiska starym i zapomnianym człowiekiem, który nie ma już sił do kontynuacji swoich ustawicznych ucieczek od jednego prowizorium życiowego do drugiego, zainteresuje się student Janko Machwitz i odegra przy nim jako Don Kichocie rolę praktycznego Sancho Pansy.
Rozbudowany system aluzji literackich (fabularnych i zwłaszcza komentatorskich) do obydwu postaci cervantesowskich oraz niezliczone jawne i ukryte cytaty mają stanowić w Dichterleben tak zwany drugi – uniwersalny – plan znaczeń intelektualnych. Czy stanowią rzeczywiście, trudno rozstrzygnąć.
Heinz Piontek jest w prozie realistą społecznym typu raczej balzakowskiego niż cervantesowskiego. Los Achima Reichsfeldera nie jest literacką metaforą, jest socjologiczną konstrukcją, w której wykorzystuje się własne doświadczenia i własne obserwacje stosunków społeczno-kulturalnych w dobrze znanym sobie świecie.
Od aluzji cervantesowskich i innych ciekawsze są w Dichterleben niezliczone wzmianki (z nazwiska) o znanych postaciach zachodnioniemieckiego życia literackiego. Pada nawet wzmianka o samym Piontku, co ma może przeciwdziałać doszukiwaniu się w utworze treści autobiograficznych.
Doszukiwać się w tej powieści bezpośredniego autobiografizmu byłoby naiwnością. Piórem Heinza Piontka włada w prozie wzrok zewnętrzny, nie wewnętrzny, wzrokiem zewnętrznym siebie można zobaczyć tylko przez lustro i tylko zewnętrznie. Piontkowi to wystarcza, każe on Reichsfelderowi widzieć w sobie tylko to, co widzą w nim inni.
Dla człowieka pióra jest to miara szczególnie okrutna. Okrucieństwo tej miary sprawia, że powieści Dichterleben nie można zlekceważyć, choć literacko jest to utwór, który nikogo niczym nie zdoła ani artystycznie olśnić, ani intelektualnie zbulwersować. Powinno więc wystarczyć, że powieści Dichterleben nie da się czytać bezmyślnie.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy