Przejrzystość, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1988

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PRZEJRZYSTOŚĆ

Nazwisko Marka Hłaski nie musiałoby w Znikaniu Krzysztofa Derdowskiego (moja lektu­ra maszynopisu 1987) padać tak często, jak pada, żeby w refleksji nad debiutancką powieścią trzeba je było bezwzględnie przywołać. Ża­dne kategorie estetyczne, za pomocą których dzieło Marka Hłaski opisze historia literatury (weryzm społeczny, groteska egzystencjalna, literacki amerykanizm), nie byłyby w tym przy­padku stosowne i przydatne, narracyjne ślady lektury Hłaski zauważa się natomiast nie tylko tam, gdzie się próbuje pastiszu jego prozy, lecz w najrozmaitszych narracyjnych przejawach filozoficznego stosunku do człowieka i życia czy egzystencjalnej aksjologii.

Pod wyraźnym wpływem Hłaski szuka się tu ustawicznie niepodważalnego sensu i bezwzględ­nej wartości, wiedząc jednocześnie (od niego, od wielu innych i z własnego pomyślunku), że nie­podważalny sens i bezwzględna wartość są nie do odnalezienia.

Wpływ Marka Hłaski, którego tu nie można było nie przywołać, w Znikaniu o niczym literacko nie przesądza. Znikanie jest debiutancką po­wieścią zupełnie innego czasu literackiego, nie ma w niej żadnych cech literackiej niezwykłości, w artystycznej sytuacji końca lat osiemdziesiątych jest ona zauważalna poprzez zupełną nie­zależność od znamiennych ambicji artystycznych nowej prozy, z czego, na szczęście, nie Wy­nika żadna koligacja z literaturą martwych bele­trystycznych repetycji.

Istotna odmienność Znikania od nowej prozy polega na tym, że autor instynktownie lub z intelektualnego założenia nie uznaje w literaturze sensów i znaczeń, które nie są odkryte jak na dłoni. Narrator Znikania rozpoczyna poszcze­gólne partie swojej narracji od bezpośrednio formułowanych refleksji o doświadczeniach swe­go życia, uchylając się w następującej po nich narracji przedstawiającej od kształtowania ta­kich jej znaczeń, wobec których intelektualna refleksja mogłaby się okazać zawodna.

Narracja przedstawiająca – wbrew, opisane­mu niegdyś przez Donata Kirscha, upodobaniu nowej prozy do wszelakich inwersji – nie do­puszcza w Znikaniu do zakłóceń swojego tradycyjnego porządku (zachowuje na przykład li­nearny porządek czasu, choć jest to czas wspomniany przez narratora), mogłaby to być – i może nawet powinna – narracja w jakiejś postaci monologu wewnętrznego, możliwości ta­kiej nie bierze się jednak w rachubę, ponieważ forma monologu wewnętrznego uniemożliwiłaby prezentację zdarzeń przeszłych na prawach ni­czym nie zmąconej naoczności.

Naoczność jest w tej narracji na usługach peł­nej znaczeniowej przejrzystości. Nieprzejrzystość znaczeniowa została wyrugowana nawet z bar­dzo ciemnego motywu Znikania, z motywu ka­zirodczej miłości między rodzeństwem, W pise­mnej relacji partnerki w kazirodczym związku seksualnym (tę raptularzową relację narrator przytacza w brzmieniu dosłownym, co jest do­syć literacko ryzykowne) nie ma najmniejszych śladów świadomości, że doświadcza się czegoś ze sfery niepojętości, której w literaturze poświęcono wiele najzawilszych dociekań.

Sposób prezentacji historii kazirodczej ma może na celu spotęgowanie egzystencjalnej trywialności, w której do początku utworu podej­rzewa się główny motyw wewnętrznego musu narratora, żeby odejść od dotychczasowej po­staci życia i zniknąć.

Autor Znikania, jeśli jest młody, nie musi z wewnętrznego doświadczenia wiedzieć, że trywialności, w której od początku utworu podlejszym motywem wewnętrznego sprzeciwu niż obrazoburcza trywializacja niezwykłości.

W narracyjnej gradacji trywialności – trywial­ność powszednią na początku wzmacnia trywialność jak najbardziej wyszukana na końcu – widzę przejaw duchowej młodości autora Znikania i do­wód literackiej koncepcyjności utworu. Z tego nie można budować zarzutów, tego autor nie musi się wstydzić.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content