copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ROMANSOWANIE
Główny bohater powieści Ryszarda Tarwackiego Akwarele (moja lektura maszynopisu 1988) nie mógłby być nazwany metaforycznie oficerem przemysłowej kadry jak u Tadeusza Siejaka.
Kadra oficerska, jakakolwiek by była, nie powstaje za sprawą degradacji, kadrą oficerską rządzi w miarę autonomiczna hierarchia wartości, tej hierarchii w sposób całkiem dowolny i arbitralny ustalać nie sposób.
Degradacją – literacko dla powieści Ryszarda Tarwackiego zbawienną – nazywam pozbawienie postaci politycznego inspiratora i egzekutora produkcji – tym mniej więcej miałby być merytorycznie Jan Bańka – nauczycielskich lub kapłańskich namaszczeń, jakie w dawniejszej powieści produkcyjnej (czy podobnego typu) byłyby nie do uniknięcia.
Z takich namaszczeń i uwzniośleń powstała w Akwarelach jedynie możliwość kpiarskiego posługiwania się tytułem „wielebny”.
Funkcjonariusza od produkcji, w jakiego u Ryszarda Tarwackiego przemienia się nauczyciel lub kapłan, można by – co najwyżej – nazwać metaforycznie strażnikiem świątyni, z której bogowie uciekli, do której kapłani przestali zaglądać.
Status strażnika jest inny niż status żołnierza, dystynkcje oficerskie strażnika różnicy tej nie likwidują.
Żołnierzowi literatura (jej znaczna ilościowo część) nie zwykła odmawiać wszelakich honorów, strażnika, choćby i najważniejszych świątyń, nie zauważa lub demaskuje, jeśli tylko strzeżone przez niego bóstwa przestaną być zdolne do wzajemności (do pieczy nad strażnikiem).
Powieści Tadeusza Siejaka są budowane na konflikcie oficera ze strażnikiem w układach zewnętrznych lub we wnętrzu osoby .ludzkiej. Do strażnika w świecie społecznym lub w ludzkim wnętrzu Tadeusz Siejak nie ma żadnego nabożeństwa.
Ryszard Tarwacki odmawia swojemu strażnikowi obrzędowych święceń i namaszczeń, pozostawia go sam na sam ze swoją rolą w ujęciu czysto rzeczowym („Naszym obowiązkiem jest, żeby ludzie pracowali, żeby mieli czym i z czego…”), nie kryje jednak wobec niego swego uznania i najszczerszych sentymentów.
Narracja w Akwarelach jest wypadkową nastawień rzeczowych i sentymentalnych.
Dla swojego narracyjnego sentymentalizmu (nazywanego liryzmem) znajduje autor dwie sankcje, sankcję chłopskiej genealogii (dotyczy ona większości postaci powieściowych) i sankcję czegoś takiego jak kumplostwo. Pierwsza formułowana jest z całą dobitnością, drugiej też się nie ukrywa mimo niebezpiecznej bliskości kumplostwa i kumoterstwa.
Sankcja genealogiczna jest dla Akwarel decydująca.
Wartość chłopskiej genealogii rośnie w cenie z dziesięciolecia na dziesięciolecie i będzie rosnąć aż do zupełnego zrównania z genealogiami najbardziej prestiżowymi czy snobistycznymi.
Chłopska genealogia oznacza związki z naturą (czyli, czymś, co staje się największym luksusem) i z całą (pełną) tradycją kultury, z samymi jej źródłami (nie tylko z naskórkiem kultury piśmiennej, z której zrobiono fetysz).
Dla usprawiedliwienia sentymentalizmów użytek z genealogii chłopskiej nie musi być głęboki, autor w żadne głębie się nie zapuszcza, mając na uwadze zamierzoną, tak przypuszczam, lekkość powieści.
Mimo koneksji z tradycją powieści społecznej w kilku jej historycznych kształtach Akwarele mają być czymś, co Leopold Buczkowski nazwałby po swojemu romansem.
W oderwaniu od znaczeń, które słowu romans nadaje Leopold Buczkowski, dałoby się powiedzieć, że autor Akwarel prowadzi narracyjne romanse z samopoczuciem smakujących władzy, z gustem czytających, z upodobaniem do tradycji, z tolerancją dla nowoczesności i przede wszystkim z dzisiejszą obyczajowością kadry menadżerskiej dawniej szczebla powiatowego, dziś gminnego.
Kadrę menadżerską wybranego pokroju autor dopieszcza, jak chce i potrafi, popadając dość często w balladowe zaśpiewy, nad którymi prozatorski patronat mógłby sprawować Maciej Zenon Bordo wieź, dorabiając się tym samym umiejętnego ucznia.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy