Równość, czytane w maszynopisie, Twórczość 10/1987

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

RÓWNOŚĆ

Łatwiej o literaturę wysokiej wartości niż o literaturę do lubienia, zwłaszcza że kto zdobywa zdolność rozpoznawania wartości, ten równocześ­nie traci zdolność lubienia byle czego.

Literatury o najwyższych wartościach w ogóle lubić nie można, ją się kocha albo na zimno podziwia, literatura do lubienia to coś znacznie niższego, ale dla kogoś o wysokiej kulturze literac­kiej nie powinno to być nic niżej niż Gombrowicz lub Słyk. Jedynie w literaturze debiutanckiej po­ziom ten może być odrobinę niższy. Requiem dla Bohatera Krzysztofa Szatrawskiego (moja lektura maszynopisu 1987) zaliczyłbym do powieści do lubienia. Ma ta powieść wiele wdzięków, są wśród nich wdzięki wyszukane, nie wzgardziłbym jednak i tymi, które są skutkiem stosowania w narracji „zmiennych żartobliwych”, pada w niej także ładne określenie, które oznacza chyba przyznanie sobie prawa do zabawy formą powieściową i może także prawa do wygłupu.

Bo dlaczegóż to miałoby się czegoś takiego odmawiać literaturze, skoro na czysty wygłup wygląda ta góra czy otchłań czystego cierpienia, jaką jesteśmy wszyscy razem i każdy z osobna. Skoro jedynie wygłupem może być nasza zwyczaj­na, czy może filozoficzna, czy może naukowa, świadomość, skoro jest nim nasza dusza, bo trudno nie zgodzić się z jej opisem w narracji Requiem dla Bohatera: „A oto i moja dusza! Tak, tak właśnie wygląda, przebiega iskra wewnątrz czaszki, każda ludzka dusza, kłęby chaosu, niena­turalnie wymieszana przypadkowość, bałagan w maksymalnym stężeniu, najohydniejszy z labiryntów”.

Słowo wygłup ma tu wyeksponować brak ja­kiejkolwiek celebracji literackiej w narracji, taką nonszalancję wobec literatury spontanicznie zade­monstrował w latach sześćdziesiątych Jan Himilsbach, programowo z nią się obnosił Janusz Gło­wacki w łatach siedemdziesiątych, w latach osiem­dziesiątych pojawia się ona w nowej prozie bardzo często, ale rzadko jest ona aż w tak dobrym guście jak w tym przypadku, gdy w jednakowy sposób traktuje się wszystko, co kiedykolwiek trafiało lub trafia nadal na sam szczyt aksjologicznej drabiny.

W tej narracji żadna drabina aksjologiczna nie istnieje, wszystko bowiem ma jednakową wartość, ponieważ cokolwiek jest znakiem wszystkiego, wszystko zaś istnieje między bezwartością a tą jedyną wartością, jaka jest przynależna temu, co istnieje.

W strefie między bezwartością a tą jedyną wartością, jaka jest możliwa, dzieje się akcja tej narracji (właśnie tak), narracja dotyczy losu po­staci śnionej (główna postać i zarazem narrator) i losu postaci śniącej (poniekąd odpowiednik planu metafizycznego w dawnych dziełach), ale i samej siebie, narrator ma świadomość istnienia autora, ma także świadomość, że działa na scenie lub pod okiem kamery filmowej, że ogląda go widownia.

Istnieją więc w tej narracji co najmniej trzy plany, tak to trzeba nazwać, ontologiczne, uprzywilejowanie (w proporcjach tekstowych i poprzez podmiotowość narracji) uzyskuje w niej rzeczywi­stość oniryczna, aksjologicznie jednak wszystkie trzy plany (sen, jawa, kreacja, bohater śniony, bohater śniący, autor) są na równych prawach i w zasadzie mogłyby być wymienne, na każdym planie można by powtórzyć to, co formułuje postać śniona, której powierzona została funkcja narratora: „Być może byłem tylko jednym z atomów ludzkości, węzłem najczarniejszych myśli i obsesyjnych obrazów. Albo też jedyną osobą wszechświata, jego apokryfami i apokalipsą”.

Powierzenie narracji postaci śnionej przez po­stać literacką jest żartem ontologicznym jak z Borgesa, filozoficznie Krzysztof Szatrawski Borgesowi wiele zawdzięcza, z filozoficznych koncep­tów Borgesa robi dziś jednak literacki użytek każdy, kto tylko zechce, nie ma więc żadnego powodu, żeby temu intelektualnemu uzależnieniu poświęcać szczególną uwagę.

Intelektualizm Requiem dla Bohatera ma istotne znaczenie z innego względu. Ta powieść przypo­mina – zwłaszcza w początkowych partiach, gdy jest się w lekturze dalekim od rozszyfrowania jej intelektualnych założeń – niektóre powieści Ta­deusza Konwickiego, wymieńmy te wcześniejsze i lepsze, na przykład Sennik współczesny i zwłaszcza Wniebowstąpienie.

Zestawienie Requiem dla Bohatera z Wniebow­stąpieniem, jeśli spojrzeć na te utwory wyłącznie jako na świadectwa kultury artystycznej, ujawnia, że w prozie polskiej, w ciągu dwudziestu lat, musiało się wiele dziać, skoro Wniebowstąpieniu bliżej do Dziurdziów niż do Requiem dla Bohatera.

I nie polega to wcale na tym, że Wniebowstąpie­nie ma być powieścią doraźnego doświadczenia społecznego, Requiem dla Bohatera natomiast jest powieścią intelektualnych diagnoz poznawczych i estetycznych.

W powieść Krzysztofa Szatrawskiego polskie doświadczenie społeczne lat osiemdziesiątych też jest wpisane, kto go chce szukać, ten je znajdzie, ono go jednak odeśle nie do gazety, lecz do świadomości siebie i swego istnienia, która jest niczym, to prawda, aleją przecież mamy w mózgu czy gdzie indziej, gdy rejestrujemy funkcjonowa­nie tych 60 bilionów komórek, które się zestroiły, żeby produkować tę ustawiczną zgrozę, jaką je­steśmy w śnie i na jawie.

Kiedykolwiek i gdziekolwiek istniejąc istnieje­my właśnie w niej, w tym, co produkują nasza myśl i nasza wyobraźnia, działając w skromnej mierze samodzielnie, podlegając niewiadomemu instruk­tażowi i uzależnieniom nie mniejszym niż te, jakich doświadcza śniony przez śniącego, którego ktoś wymyślił.

Autor Requiem dla Bohatera wymyślił zgrozę nadzwyczaj inteligentnie, musiał się nią bawić, gdy ją wymyślał, najbardziej bawiło go chyba to, że wiedząc tak nieskończenie wiele o wszystkim, czym się jest, nie wie się prawie nic, co by miało istotne znaczenie.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content