copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ROZUMIENIE
Opowieść Puszkin w Paryżu (moja lektura maszynopisu 1980) wymknęła, wolno założyć, z bardzo podobnej potrzeby wewnętrznej do tej, z jakiej wyniknęła Obcoplemienna ballada Tadeusza Nowaka. Chłopscy poeci z literackiego Parnasu (Wojciech Czerniawski zaczął w poezji i w prozie twórczość tak istotną, że szybko się na nim znajdzie) składają w swoich utworach hołd chłopskim ojcom, w hołdach tych nie ma najmniejszego literackiego podobieństwa, w niepodobieństwie wyrażają się nie tylko oczywiste różnice osobowości twórczych, ale także znamiona literackiego czasu.
Blisko dwadzieścia lat, które dzielą powstanie obydwu utworów, zwaliło oficjalną hierarchię wartości literackich tak gruntownie, że pisarski gest dzielenia się z ojcem wyobraźnia poetycką byłby dziś nawet u Nowaka nie do powtórzenia. Nie można obdarowywać spadkodawcy otrzymanym spadkiem. Szlachetny gest pisarski Nowaka umożliwiła wiara w wartość zdobytej edukacji literackiej, wiary takiej Wojciech Czerniawski w niczym nie podziela, w swoim ojcu, który jako autor trafił do przedwojennych Pamiętników chłopów, widzi on pisarza lepszego, niż jest sam, w wyznaniu: „Ojciec był dla mnie wzorem pisarza” nie czuje się nawet cienia fałszu, choć dla tych, którym nigdy nie zaświta myśl, że Pamiętniki chłopów i Życiorys własny robotnika Jakuba Wojciechowskiego są wielkimi dziełami sztuki literackiej musi ono brzmieć niewiarygodnie.
Fakt, że autor wierszy Jest już chyba kobietą (1976) i awangardowego utworu prozatorskiego Dziennik z zapomnienia (1980) jest synem autora niezwykłego chłopskiego pamiętnika, ma wymowę wręcz symboliczną, nie ma w tym jednak nic z determinizmu. Jest całkiem możliwe, że, przypuśćmy, syna Jakuba Wojciechowskiego olśniłaby kultura literacka i polszczyzna Artura Sandauera, wtedy w Życiorysie własnym robotnika dostrzegłby on dokument nieznajomości poprawnej polszczyzny literackiej i ani by mu w głowie było pomyśleć, że ojciec jest jednym z największych pisarzy polskich dwudziestego wieku. Sam Jakub Wojciechowski nabrał się przecież na wartość literackiego szlifunku i wielkiego pisarstwa Życiorysu własnego robotnika nie był w stanie powtórzyć.
Z dramatem zagubienia w chaosie pozornych wartości wielu pisarzy .chłopskich nie rozmija się do dziś, niektórzy nadal uważają, że Redliński zadrwił z chłopskości w Konopielce, „nu tak” jako wyraz żałoby nie brzmi im po literacku dobrze i pięknie. Wojciech Czerniawski mógłby nie dostrzec pisarza w ojcu, Stanisławie Czerniawskim, jakiż to bowiem pisarz może tkwić w człowieku, który orze ziemię pod Gdańskiem i Kołobrzegiem, lutuje garnki, jest stróżem w Szprotawie i wygląda tak, że wstydzi się go brat robotnik z łódzkiej fabryki. W hołdzie, jaki w utworze Puszkin w Paryżu składa syn, poeta doctus, ojcu, poecie najbiedniejszej z biednych egzystencji chłopskiej, którą przez zbieg okoliczności słowem pisanym wyraził, kryje się wielki akt pokory kulturalnej, niemal równej tej, na jaką zdobył się Edward Stachura w ostatnich dniach życia wobec swojej chłopskiej matki.
Hołd w Obcoplemiennej balladzie Nowaka jest aktem obdarowania ojca dobrami poezji, hołd w utworze Puszkin w Paryżu jest aktem przywłaszczenia przez syna poezji ojca. W swoją narrację prozatorską poety o wyzwolonej wyobraźni, która los zabitego poety (tytułowy Puszkin) ściga na wielkich i małych scenach świata, wplata Czerniawski chłopsko-pamiętnikarską narrację ojca o życiu tak okrutnym, że aż społecznie niewiarygodnym, choć bezwzględnie prawdziwym.
Te dwie narracje, artystycznie na pozór całkowicie tak przeciwstawne, jak proza Leopolda Buczkowskiego i pamiętnik chłopski, nie kłócą się z sobą, narracja syna odsłania w narracji ojca swoje źródła, narracja ojca przygląda się w narracji syna swoim konsekwencjom, na które idioci nie chcą pozwolić, uwierzyli bowiem, że literackie jelenie na rykowisku wyczerpały po wiek wieków wszystkie możliwości literackie słowa.
Aktu pokory kulturalnej, jakiego dokonuje się w utworze Puszkin w Paryżu, nie mogą dotyczyć żadne motywacje psychologiczne (identyczne zresztą jak w przypadku Edwarda Stachury). Każdy, kto zna Dziennik z zapomnienia, kto zetknął się z opowiadaniami Wojciecha Czerniawskiego, musi wiedzieć, że autor Puszkina w Paryżu nie zaznał idylli dzieciństwa i nie ma skłonności do idealizowania uczuć rodzinnych.
Puszkina w Paryżu nie zrodziły mitologie dzieciństwa, lecz dorosłe zrozumienie źródeł i przeznaczeń poezji. Poprzez zrozumienie poezji doszło u Czerniawskiego do zrozumienia losu ojca i swego, czyli do zrozumienia cierpienia, które jest głównym tych losów składnikiem. W losie zabitego poety, Puszkina, cierpienie poetów nabrało spektakularności, poeci nie zawsze jednak giną od kuli, życie zna tysiąc sposobów zabijania poetów i poezji. Na szczęście, miejscem żywota wiecznego poetów i poezji jest każda żywa wyobraźnia.
W opowieści ze świata żywej wyobraźni wszędzie można zobaczyć sanie z trumną zabitego poety i wszędzie można usłyszeć żywy głos poezji, który wydobywa się nawet z grobów tych, którzy nie zapisali żadnego słowa. Narrator Puszkina w Paryżu odwiedził z ojcem rodzinną okolicę chłopskich przodków spod Stoczka, domy, groby i pola nie są wobec niego nieme, mówią tym samym słowem, które zapisał ojciec w narracji o swoim życiu. Dlatego trzeba ją sobie przywłaszczyć.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy