Rozumienie, czytane w maszynopisie, Twórczość 3/1981

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ROZUMIENIE

Opowieść Puszkin w Paryżu (moja lektura maszynopisu 1980) wymknęła, wolno założyć, z bardzo podobnej po­trzeby wewnętrznej do tej, z jakiej wyniknęła Obcoplemienna ballada Tadeusza Nowaka. Chłopscy poeci z lite­rackiego Parnasu (Wojciech Czerniaw­ski zaczął w poezji i w prozie twór­czość tak istotną, że szybko się na nim znajdzie) składają w swoich utworach hołd chłopskim ojcom, w hołdach tych nie ma najmniejszego literackiego podobieństwa, w niepodobieństwie wyra­żają się nie tylko oczywiste różnice osobowości twórczych, ale także zna­miona literackiego czasu.

Blisko dwadzieścia lat, które dzielą powstanie obydwu utworów, zwaliło oficjalną hierarchię wartości literackich tak gruntownie, że pisarski gest dziele­nia się z ojcem wyobraźnia poetycką byłby dziś nawet u Nowaka nie do powtórzenia. Nie można obdarowywać spadkodawcy otrzymanym spadkiem. Szlachetny gest pisarski Nowaka umożliwiła wiara w wartość zdobytej edu­kacji literackiej, wiary takiej Wojciech Czerniawski w niczym nie podziela, w swoim ojcu, który jako autor trafił do przedwojennych Pamiętników chłopów, widzi on pisarza lepszego, niż jest sam, w wyznaniu: „Ojciec był dla mnie wzorem pisarza” nie czuje się nawet cienia fałszu, choć dla tych, którym nigdy nie zaświta myśl, że Pamiętniki chłopów i Życiorys własny robotnika Jakuba Wojciechowskiego są wielkimi dziełami sztuki literackiej musi ono brzmieć niewiarygodnie.

Fakt, że autor wierszy Jest już chyba kobietą (1976) i awangardowego utwo­ru prozatorskiego Dziennik z zapomnie­nia (1980) jest synem autora niezwyk­łego chłopskiego pamiętnika, ma wy­mowę wręcz symboliczną, nie ma w tym jednak nic z determinizmu. Jest całkiem możliwe, że, przypuśćmy, syna Jakuba Wojciechowskiego olśniłaby kultura literacka i polszczyzna Artura Sandauera, wtedy w Życiorysie włas­nym robotnika dostrzegłby on dokument nieznajomości poprawnej pol­szczyzny literackiej i ani by mu w głowie było pomyśleć, że ojciec jest jednym z największych pisarzy pol­skich dwudziestego wieku. Sam Jakub Wojciechowski nabrał się przecież na wartość literackiego szlifunku i wielkiego pisarstwa Życiorysu własnego robotnika nie był w stanie powtórzyć.

Z dramatem zagubienia w chaosie pozornych wartości wielu pisarzy .chłopskich nie rozmija się do dziś, nie­którzy nadal uważają, że Redliński za­drwił z chłopskości w Konopielce, „nu tak” jako wyraz żałoby nie brzmi im po literacku dobrze i pięknie. Wojciech Czerniawski mógłby nie dostrzec pisa­rza w ojcu, Stanisławie Czerniawskim, jakiż to bowiem pisarz może tkwić w człowieku, który orze ziemię pod Gdań­skiem i Kołobrzegiem, lutuje garnki, jest stróżem w Szprotawie i wygląda tak, że wstydzi się go brat robotnik z łódzkiej fabryki. W hołdzie, jaki w utworze Puszkin w Paryżu składa syn, poeta doctus, ojcu, poecie najbiedniejszej z biednych egzystencji chłopskiej, którą przez zbieg okoliczności słowem pisanym wyraził, kryje się wielki akt pokory kulturalnej, niemal równej tej, na jaką zdobył się Edward Stachura w ostatnich dniach życia wobec swojej chłopskiej matki.

Hołd w Obcoplemiennej balladzie Nowaka jest aktem obdarowania ojca dobrami poezji, hołd w utworze Pusz­kin w Paryżu jest aktem przywłasz­czenia przez syna poezji ojca. W swoją narrację prozatorską poety o wyzwo­lonej wyobraźni, która los zabitego poety (tytułowy Puszkin) ściga na wielkich i małych scenach świata, wplata Czerniawski chłopsko-pamiętnikarską narrację ojca o życiu tak okrutnym, że aż społecznie niewiary­godnym, choć bezwzględnie prawdzi­wym.

Te dwie narracje, artystycznie na pozór całkowicie tak przeciwstawne, jak proza Leopolda Buczkowskiego i pamiętnik chłopski, nie kłócą się z so­bą, narracja syna odsłania w narracji ojca swoje źródła, narracja ojca przy­gląda się w narracji syna swoim kon­sekwencjom, na które idioci nie chcą pozwolić, uwierzyli bowiem, że lite­rackie jelenie na rykowisku wyczerpa­ły po wiek wieków wszystkie możli­wości literackie słowa.

Aktu pokory kulturalnej, jakiego dokonuje się w utworze Puszkin w Paryżu, nie mogą dotyczyć żadne mo­tywacje psychologiczne (identyczne zresztą jak w przypadku Edwarda Stachury). Każdy, kto zna Dziennik z za­pomnienia, kto zetknął się z opowiada­niami Wojciecha Czerniawskiego, musi wiedzieć, że autor Puszkina w Paryżu nie zaznał idylli dzieciństwa i nie ma skłonności do idealizowania uczuć ro­dzinnych.

Puszkina w Paryżu nie zrodziły mi­tologie dzieciństwa, lecz dorosłe zrozu­mienie źródeł i przeznaczeń poezji. Po­przez zrozumienie poezji doszło u Czerniawskiego do zrozumienia losu ojca i swego, czyli do zrozumienia cier­pienia, które jest głównym tych losów składnikiem. W losie zabitego poety, Puszkina, cierpienie poetów nabrało spektakularności, poeci nie zawsze jednak giną od kuli, życie zna tysiąc sposobów zabijania poetów i poezji. Na szczęście, miejscem żywota wiecz­nego poetów i poezji jest każda żywa wyobraźnia.

W opowieści ze świata żywej wy­obraźni wszędzie można zobaczyć sa­nie z trumną zabitego poety i wszędzie można usłyszeć żywy głos poezji, który wydobywa się nawet z grobów tych, którzy nie zapisali żadnego słowa. Nar­rator Puszkina w Paryżu odwiedził z ojcem rodzinną okolicę chłopskich przodków spod Stoczka, domy, groby i pola nie są wobec niego nieme, mó­wią tym samym słowem, które zapisał ojciec w narracji o swoim życiu. Dla­tego trzeba ją sobie przywłaszczyć.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content