copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
RYWALIZACJA
Psychoanaliza – jak Bóg, jak wszystkie religie, jak prawie każda nauka – wymaga mocnej wiary w jej prawdziwość. Wiara góry przenosi i buduje wszystkie pałace nie tylko kultury, lecz i nauki.
W psychoanalizę Freuda – i w inne jej odmiany – uwierzyć równie trudno jak w kosmologię Mikołaja Kopernika lub w społeczną futurologię Karola Marksa.
W historii duchowej i intelektualnej kultury ludzkości psychoanaliza – pod koniec wieku wie się to już z całą pewnością – zajmie jak wspomniane systemy chlubne lub niechlubne miejsce.
Szkoda więc, że w polskiej wiedzy o literaturze psychoanaliza nie ma prawie żadnego zastosowania, ustępując bezpodstawnie pola różnym rozpanoszonym socjologizmom.
Nie wierząc psychoanalizie co najmniej tak samo jak socjologicznym utopiom, można w doświadczeniu intelektualnym odczuwać brak takich psychoanalitycznych treningów interpretacyjnych, jakie w polskiej literaturze chce zaprezentować Czesław Dziekanowski w postaci szczególnie imponującej.
Psychoanalityczna trylogia interpretacyjna – W imię Ojca i Syna, Życie jaśnie pana i Życie w śmierci (moja lektura maszynopisów 1989) – o literackich znamionach swoistej powieści o trzech powieściach Wiesława Myśliwskiego jest imponującym rezultatem udanego współdziałania kilku ważnych czynników, własnego literackiego doświadczenia autora, umiejętności posługiwania się przez niego repertuarem psychoanalitycznych kategorii interpretacyjnych, entuzjazmu dla psychoanalitycznego treningu intelektualnego, nadzwyczaj trafnego wyboru obiektu swoich zabiegów (twórczość Myśliwskiego), który nie tylko się do nich nadaje, lecz swoim charakterem aktywnie wpływa na ich przebieg i literacki rezultat.
Dla wyjaśnienia, o co mi chodzi, niech wystarczy jedno. W wykonaniu akademickim – w formie uniwersyteckiej dysertacji – zamysł Czesława Dziekanowskiego musiałby doprowadzić jedynie do skonstruowania piekielnej machiny seminaryjnych tortur dla studentów własnego chowu.
Doświadczenie literackie Czesława Dziekanowskiego, choć spore, nie bywa niezawodne, mogłoby ono w trylogii psychoanalitycznej zawieść, przed tą zawodnością chroni na ogół skutecznie presja, jaką na narrację psychoanalityczną Dziekanowskiego wywiera współistniejąca z nią – tekstowo niemal pół na pół – narracja artystyczna Myśliwskiego o urodzie i precyzji nie do zakwestionowania.
Narracja artystyczna Myśliwskiego wywiera zbawienny wpływ na narrację psychoanalityczną Dziekanowskiego, nie można jednak powiedzieć, że sama nie jest wystawiona na ciężką próbę niewygodnego towarzystwa.
Poznawczość psychoanalityczna ma charakter z natury rzeczy demaskatorski.
Demaskatorstwo psychologiczne nie musi być estetycznie i nawet stylistycznie (na przykład wobec wzniosłości, wobec patosu) neutralne, poza wszystkim bowiem narracja psychoanalityczna musi – zwłaszcza w potocznym rozumieniu – zalatywać śmiesznością i u Dziekanowskiego ze śmiesznością często graniczy: „Inaczej mówiąc, syn jawi się tutaj fallusem ojca”.
Śmieszność w narracji psychoanalitycznej Dziekanowskiego nie jest spokrewniona ani z ironią, ani tym bardziej z autoironią.
Dziekanowski włada swobodnie techniką interpretacji psychoanalitycznej, ale nie aż tak swobodnie, żeby stać go było na jakikolwiek przejaw ironii lub autoironii przy formułowaniu pomysłów interpretacyjnych ewidentnie ryzykownych: „Najprawdopodobniej syn miał mało pokarmu matki i w celu odrobienia zaległości zwrócił się ku książkom”.
Sprawę koegzystencji tekstowej narracji Myśliwskiego i Dziekanowskiego poruszam głównie z tego względu, że komuś mogłaby wpaść do głowy obawa o artystyczne bezpieczeństwo tekstu i w ogóle całej twórczości Myśliwskiego.
Wszystkie trzy powieści Myśliwskiego – Nagi sad, Pałac i Kamień na kamieniu – wytrzymują bez najmniejszego szwanku nieodłączne od psychoanalizy demaskatorstwo, zrozumiałe u intelektualnego neofity psychoanalityczne doktrynerstwo i właściwe Dziekanowskiemu dość często intelektualne i stylistyczne ryzykanctwo.
Zasadnicza trafność wyboru akurat twórczości Myśliwskiego do prezentacji psychoanalitycznej metody interpretacyjnej nie oznacza równej w każdym utworze podatności na intelektualne manipulacje interpretacyjne.
Najpodatniejszy i najbardziej płodny dla komentatorskich potrzeb i możliwości Czesława Dziekanowskiego i doktryny, którą wyznaje, jest z pewnością Nagi sad, w którym relacje Ojciec – Syn i Syn – Ojciec mają, tak to nazwę, psychoanalityczną naturę i ich psychoanalityczna egzegeza może w zasadzie wyczerpać to, co w Nagim sadzie najistotniejsze i dla myślicielstwa Myśliwskiego w tym utworze najbardziej znamienne.
W Pałacu, którego egzegezę przedstawia Dziekanowski w Życiu jaśnie pana, w dwóch ujęciach narracyjnych, przypasowanie przedmiotu do potrzeb i możliwości interpretacyjnych Dziekanowskiego jest o wiele mniejsze.
Można, oczywiście, powieściowe utożsamienie sługi i pana w jednej postaci rozpatrywać jako kliniczny przypadek kilku różnych psychoz (Psychotyczna autokreacja) i jednej totalnej schizofrenii (Życie w rozszczepieniu), ale taka możliwość prowadzi do rozminięcia się z sensami i znaczeniami dla Pałacu podstawowymi i, co gorsza, nie respektuje reguł artystycznych, którym narracja Pałacu została podporządkowana.
Związek jednoosobowości sługi i pana z psychopatologią może istnieć, ale nie musi, taka tożsamość przytrafia się zdrowym psychicznie ludziom zarówno w doświadczeniu i losie, jak w realizacjach artystycznych. Poprzez wyobraźnie – do niej odwołuje się powieść Myśliwskiego – jest ona dostępna każdemu, kto nie jest wyobraźni pozbawiony.
Sztuka ma może strefy wspólne z psychozami i ze schizofrenią, nie jest jednak z nimi tożsama i nie ma potrzeby ich identyfikowania.
Nie chcę generalnie kwestionować poznawczych wartości psychoanalitycznej interpretacji Pałacu (Życie jaśnie pand), muszę jednak stwierdzić w miarę jednoznacznie, że są to wartości – użyję uproszczenia – wewnątrzdoktrynalne, z których, w przypadku odrzucenia lub zlekceważenia doktryny, prawie wszystko może trafić na śmietnik.
W analizie Kamienia na kamieniu (Życie w śmierci), czyli w psychoanalizie powieściowych postaci w ich najrozmaitszych relacjach egzystencjalnych i społecznych psychoanalityczne doktrynerstwo jest mniej agresywne niż w interpretacji Pałacu.
Interpretacja Kamienia na kamieniu jest na swój sposób policentryczna, jej doktrynerstwo się rozgęszcza lub rozrzedza pośród epickiego bogactwa szczegółów narracji Myśliwskiego, której Dziekanowski stara się dotrzymać kroku.
Epicka równowaga narracji Kamienia na kamieniu mityguje ponadto takie wybuchy psychoanalitycznego słowotoku jak w Życiu jaśnie pana, gdzie narracja psychoanalityczna niebezpiecznie rywalizuje z narracyjnym impetem Pałacu.
W świadomej lub nieświadomej rywalizacji narracyjnej – nie jest to moja bezpodstawna supozycja – tkwi jedno z wyjaśnień wielu właściwości trylogii psychoanalitycznej, między innymi czegoś tak zabawnego jak proporcjonalność i odpowiedniość rozmiaru poszczególnych części trylogii Czesława Dziekanowskiego i trzech powieści Myśliwskiego.
Jest całkiem możliwe, że Czesław Dziekanowski z równą mocą jak w psychoanalizę wierzy w potencję psychoanalitycznego języka z jego repertuarem kilkudziesięciu obowiązujących kategorii. Bez takiej wiary poprzestałby może na formie akademickiej rozprawy, w której umiejętności narracyjne rzadko występują i nie mają zwykle istotnego znaczenia.
Jestem ostatnim człowiekiem, który byłby w stanie uwierzyć w jakiekolwiek zwycięstwo języka sztucznego nad autentycznym, potrafię jednak docenić zastanawiającą ambicję, dzięki której, zamiast akademickiego wypracowania, otrzymujemy rzecz literacką, czytelną i atrakcyjną.
Ten sukces co najmniej w połowie jest sukcesem Myśliwskiego. W trylogii Dziekanowskiego istnieje – dzięki stałej obecności tekstu Myśliwskiego – możliwość ucieczki od wszystkich „analności”, „oralności”, „edypalności” i „kastracjonizmów” do słów, w których żyjemy od niemowlęctwa do śmierci, którymi oddychamy, które są proste i dobre jak chleb, jak wódka, jak poezja Jana z Czarnolasu. Takie bowiem i tylko takie są słowa pisarstwa, które Czesław Dziekanowski opatruje swoim psychoanalitycznym komentarzem.
Trylogia psychoanalityczną Dziekanowskiego zasługuje na publikację, można ją publikować kolejno część po części, w Życiu jaśnie pana, i w Życiu w śmierci pożyteczne byłyby znaczne skróty, za zabawną odpowiedniość rozmiaru interpretacji i interpretowanego dzieła nie warto płacić zbyt wysokiej ceny.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy