copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
„SIĘ”
Trzeci – po latach, jakie upłynęły od publikacji Jednego dnia (1962) i Falując na wietrze (1966) – zbiór opowiadań Edwarda Stachury nawiązuje do całej jego wcześniejszej twórczości, także do powieści Cała jaskrawość (1969) i Siekierezada albo zima leśnych ludzi (1971). Ukształtowany w tej twórczości własny styl pisarski wykorzystuje Stachura do postawienia diagnozy tej sytuacji egzystencjalnej, na którą go skazał wiek średni. Należałoby powiedzieć zresztą „wiek męski”, wtedy bowiem weszłoby się in medias res najistotniejszych treści tej diagnozy.
Stachura jest jak najdalszy od powtórzenia poetyckiej formuły wieszcza, formule „wiek męski, wiek klęski” autor Się w każdym zdaniu swojej prozy stara się zaprzeczyć, chociaż nie przemilcza klęsk, które go dotknęły, chociaż nie ukrywa, że ufną wiarę w siebie i w świat trzeba zastąpić wiarą trudną, wiarą nawet desperacką, wiarą na przekór wszelkim złym doświadczeniom.
Pisarska młodość Stachury była „górna”, ale nie była „chmurna”, w swoim „wieku męskim” nie chce on w żadnym wypadku zrezygnować z „górności”, ale doszedł już do zgody na „chmurność”. Opowiadania zbioru Się kontynuują główną ideę powieści Cala jaskrawość i Siekierezada, ideę „walki ze śmiercią i z wszystkimi jej przejawami”, autor Się wie jednak więcej niż autor powieści, jak walka ta może wyglądać, wie to przede wszystkim, że w walce tej wróg nie ściele się pokotem, że na triumfy nad nim nie ma co liczyć, że liczyć można głównie na to, żeby do końca nie zgodzić się na kapitulację.
Taka świadomość sprawia, że Stachura, nie przestając liczyć na siebie, szuka w swojej walce sprzymierzeńców. Spośród wszystkiego, w czym ich upatruje, na plan pierwszy wysuwa się owo enigmatyczne tytułowe „się”. Oznacza ono, moim zdaniem, pomnożenie sił własnych „ja” o siły w stosunku do „ja” zewnętrzne. Trudno określić ich proweniencję, nie są to siły z ciała i krwi, nie są to także siły metafizyczne. Wie się jednak, że „ja” zamieniło się w „się” dlatego, że „ja” nie jest samo, że „ja” działa w zgodzie z czymś poza nim, czymkolwiek to jest, zasadą życia? niepodważalnym prawem etycznym? dobrą wiarą wszystkich ludzi? istotą takiego człowieczeństwa, którego nie trzeba byłoby się wstydzić?
Czymkolwiek to jest, „ja” czuje się naczyniem i narzędziem tego czegoś ponadosobowego, tego czegoś, co sankcjonuje „ja”, co je wspiera, co je wykorzystuje dla swoich – niepodważalnie wzniosłych, niepodważalnie dobrych, niepodważalnie służących życiu i pięknemu człowieczeństwu – celów.
Sukcesem pisarskim Stachury jest to, że owo „się” z jego szlachetnymi znaczeniami i dla tych szlachetnych znaczeń przyjmuje się mimo językowo-stylistycznych ryzykowności i nawet ekstrawagancji. Prawdziwy pisarz, jeśli jest to potrzebne dla głębokich pisarskich racji, nie musi liczyć się ze sztuczną literą pisanego języka. Stachura wyłożył swoje głębokie racje tak pięknie, jak potrafił, jego językowe ekstrawagancje, jeśli ktoś to tak odczuwa, są pozorne, Stachura jest pisarzem, który ma prawo pisać tak, jak mu to jest potrzebne. Wartości opowiadaniom Stachury nie może odmówić nawet ten, kto by do jego pisarskich racji nie czuł się w pełni przekonany.
W sensie redakcyjnym utwory zbioru nie wymagają prawie żadnych zabiegów. Gdyby o mnie chodziło, proponowałbym Stachurze przemyślenie sprawy pewnego załamania narracyjnego w opowiadaniu Wesele, zwłaszcza w końcowych partiach, gdy odchodzi się od narracji pierwszoosobowej i oddaje się głos weselnikom, którzy mówią to, czego narrator Michał Kątny nie może słyszeć. Wystarcza przecież to, co wynika z późniejszej jego rozmowy ze studentką. Do przemyślenia pozostawiłbym autorowi sprawę dłużyzn i nadmiernego wielosłowia w opowiadaniu Słodycz i jad. W moim odczuciu to opowiadanie byłoby lepsze, gdyby było znacznie krótsze i znacznie bardziej zwarte. Chodziłoby zwłaszcza o partię przechodzącą w strumień świadomości. Ten typ narracji odczuwa się u Stachury jako trochę niewłasny a ponadto za dużo tu w ogóle wszystkiego. Drobne nadmiary słów daje się także zauważyć w innych opowiadaniach. Chciałbym jednak jeszcze raz powtórzyć, że są to jedynie propozycje, z którymi autor może się nie zgodzić.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy