copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
SORRENTO
Stanisław Czycz, Nim zajdzie księżyc, Kraków 1968
W pierwszym odruchu chciałoby się pomyśleć, że opowiadania Nim zajdzie księżyc zostały napisane przed opowiadaniami Ajola czy konkretniej przed Andem. Wyraziłoby się w tym przypuszczenie, że Czycz stał się pisarzem pod wpływem tego doświadczenia, które w Andzie znalazło wyraz. Oznaczałoby sto także lekceważący stosunek do drugiej książki prozatorskiej Czycza. Przypuszczenie, że Czycza w pisarza przemieniła Wielka Sprawa opowiedziana w Andzie, jest chyba prawdziwe, opowiadań Nim zajdzie księżyc nie należy jednak lekceważyć, chociaż nie ma w nich nic z wielorakiej doniosłości Anda, co nowe opowiadania w dodatkowy sposób podkreślają. Może nawet głównie na tym polega ich znaczenie.
Żeby opowiedzieć to, co zmusiło go do opowiadania, odkrył Czycz w Andzie nowy język prozy: język mówiony. Przed nim od dawna korzystano dla celów literackich z tego języka, on odkrył jego odrębną naturę: odrębną gramatykę, odrębną logikę, odrębną składnię. W Nim zajdzie księżyc Czycz już niczego nie odkrywa, nie jest jednak bez znaczenia fakt, że z tego odkrycia nadal korzysta w potrzebie, która nie ma już ,znamion pisarskiej nad zwyczajności. W Nim zajdzie księżyc chodzi o utrwalenie odkrycia, o jego eksploatację w zwyczajnej literackiej praktyce.
Na doniosłość i wyjątkowość Anda wskazuje nie tylko forma opowiadań Nim zajdzie księżyc. Te opowiadania trzeba rozumieć jako przejaw świadomej i programowej ucieczki od Wielkiej Sprawy w Andzie. Z nią Czycz się nie uporał i może nigdy się nie upora. W Laorze (czwarta część Ajola) szukał od niej ucieczki w katastrofizm, który był zbyt teatralny, żeby mógł być czymś więcej niż tylko literacką ucieczką od spraw naprawdę trudnych. W Nim zajdzie księżyc już z premedytacją ucieka Czycz w przeciwnym (kierunku: w kierunku „raju utraconego”, którym dla niego okazuje się być miasteczkowe chłopactwo.
Wśród tysiąca „utraconych rajów”, odkrywanych dziś przez literaturę tak nagminnie, jest to raj tak samo dobry, jak inne. Jest to jeden z rajów beztroskiej młodości, która podobnie jak beztroskie dzieciństwo może zostać ocalona z każdej rzeczywistości społecznej czy historycznej. Chodzi tu bowiem zawsze 10 raje osobnicze, nie zbiorowe, chociaż jakaś zbiorowość musi w każdym raju występować, ponieważ niemożliwy jest raj w samotności.
Raj, także osobniczy, to przede wszystkim zgoda i porozumienie ze światem, a więc z innymi. Ci inni to u Czycza chłopaki z Miasteczka, całe „paczki” chłopaków, cała tymczasowa „chłopacka” społeczność, zjednoczona religią korzystania z wolnego czasu przy piwie i tanim winie, w beztrosce i w nudzie, z dziewczynami lub z tęsknotą za nimi. Chłopaka narratora z chłopakami przyjaciółmi, kolegami, kumplami, znajomkami łączą dziesiątki stopni porozumienia, cała hierarchia naturalnych porozumień, wyznaczająca hierarchię chłopaków podobną do hierarchii biblijnych aniołów.
Swoją wizję „raju utraconego” opowiada Czycz tak, jakby nie wskrzeszał przeszłości, lecz opowiadał teraźniejszość całkowicie żywą. W dodatku Czycza chłopak narrator nie opowiada sam i dla siebie (monolog wewnętrzny), lecz przytacza jak gdyby mówioną opowieść wspólną: swoją i któregoś z chłopaków z najwyższego szczebla drabiny porozumień. Ta dialogowa forma narracji wyniknęła z całą pewnością z chęci dalszej eksploatacji wynalazku, dokonanego w Andzie i w niektórych innych utworach Ajola, chociaż w tym konkretnym zastosowaniu jest to forma, którą łatwo posądzić o sztuczność czy nawet niefunkcjonalność.
Czycz sam to musiał wyczuwać, ponieważ w opowiadaniu tytułowym usiłuje tę formie narracji uzasadniać artystyczną i nie tylko artystyczną naturą rozmówców, w tym wypadku chłopaka narratora i chłopaka zwanego Paganinim, którzy opowiadają sobie to, co dobrze znają i czego nie mogliby sobie opowiadać, gdyby byli „normalnymi chłopakami”. Całe to opowiadanie jest oparte ma założeniu, że oni zagadują czas księżycowej nocy, której przespać by nie mogli czy nie chcieli. Jest to bardzo ładny przykład pisarskiego „zauroczenia” formą, której chciałoby się nadać walor formy jedynie możliwej i jedynie prawdziwej.
Formę narracyjną opowiadań Nim zajdzie księżyc lepiej byłoby uzasadnić całkiem inaczej i ślad tego lepszego uzasadnienia znajduje się w opowiadaniu Wróć do Sorrento. Rozmów, z których buduje swoje opowieści chłopak narrator, nigdy nie było i nie będzie. To są rozmowy, które odbywają się w marzeniu o „raju utraconym”, gdy ucieka się od spraw trudnych, którym nie można podołać, gdy wraca się w bezpowrotnie utraconą rajską przeszłość, z której naprawdę nic już wskrzesić nie można poza artystyczną wizją, będącą już jedyną możliwą formą odnalezienia utraconego czasu.
Narrator opowiadań Czycza zatraca się w takiej wizji niemal po desperacku. Wskrzesza artystycznie swój raj, nie lękając się niczego, czego mógłby się lękać. Nie lęka się naiwności i banalności. Wypełnia zdarzeniami brak zdarzeń. Odkrywa treść w pustce i w nudzie, nadaje im kształty i barwy. Opiewa to, w czym inni upatrują bezsens i żałosność i szydzą z tego lub .szukają w tym motywów buntu czy desperacji.
Jeśli opowiadania Czycza są piękne, a na swój sposób są, to właśnie dzięki tej odwadze, jakiej potrzeba, żeby zobaczyć piękno w banalności, bogactwo w pustce, wartość w niewiedzy. Nie ma żadnych wątpliwości, że narrator Czycza ucieka w raj chłopactwa przed sprawą i postacią Anda, przed tą groźną pełnią, jaka w nim się upostaciowała. W chłopakach z Miasteczka widzi jego cząstki, odpryski, odblaski i zapowiedzi. And, który był wszystkim i miał w sobie wszystko, zmartwychwstał w swoich częściowych i niegroźnych wcieleniach w Giocondzie, w Paganinim, w Perrym, w Atamanie i w innych, z którymi prowadzi się bezpieczne rozmowy zamiast rozmów z Andem, który wiedział za dużo i zabijał tą swoją wiedzą.
Chłopak narrator w Nim zajdzie księżyc to ktoś stworzony w wyobraźni tego kogoś, kogo And poraził sobą i swoją wiedzą. Ten ktoś znalazł azyl w sobie jako w chłopaku, który Anda zaledwie przeczuwał. On zresztą zaledwie przeczuwa wszystko: siebie, innych, świat, życie, miłość, cierpienie. Naprawdę nie wie jeszcze nic i niczego nie doświadczył. Ta jego doskonała niewinność jest właśnie dowodem, że stworzyła go wyobraźnia usłużna wobec kogoś, kto szuka wytchnienia i azylu.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy