copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
W LABIRYNCIE
Po Urodzie na czasie Buczkowskiego i jego późniejszych utworach, po Leśnej Dąbrowie Drzeżdżona i po Raporcie Piłata Głowackiego, powieść Włodzimierza Paźniewskiego Komiks metafizyczny (moja lektura maszynopisu 1979) nie powinna stanowić literackiego zaskoczenia. Wymieniam te utwory nie dlatego, żeby wskazywać zależności lub źródła inspiracji, te mogą być inne lub może ich nie być wcale, takie lub podobne dążności artystyczne unoszą się dziś w powietrzu literatury, lecz po to, by utwór Paźniewskiego nie wydał się komuś zbyt szokujący lub – co gorsza – niezrozumiały i nieczytelny.
Zasadę narracji w Komiksie metafizycznym stanowi montaż językowych przejawów dzisiejszej świadomości egzystencjalnej i społecznej, przeważają w nim przejawy języka pisanego lub wygłaszanego ze sceny, w radiu i telewizji, mamy więc tu do czynienia z przejawami języka całkowicie skonwencjonalizowanego, narracyjne całostki skonwencjonalizowanego języka obejmują od jednego do kilku zdań, z takich całostek zmontowany jest tok jednolitej narracji w Komiksie metafizycznym.
Jedynym czynnikiem ograniczającym i organizującym zasięg i charakter tej narracji są odwołania do ewangelicznych imion, pośród których powtarzają się najczęściej imiona Jezus lub Chrystus (także w wersji i funkcji współczesnego nazwiska Nazareński), Piłat, Magdalena, Juda, Piotr, Annasz, Kajfasz. Te imiona narzucają system gotowych skojarzeń osobowych, Paźniewskiemu chodzi jednak nie o ewangeliczne osoby, lecz o ewangeliczne role społeczne, w Komiksie metafizycznym spełnia się je wieloosobowo w dziesiątkach i setkach indywidualnych sytuacji społecznych i historycznych, w całej mnogości form i wersji społecznych losów współczesnego człowieka.
Jedno- lub kilkuzdaniowe całostki, których uważny czytelnik nie może nie odkryć, służą niemal nieskończonej multiplikacji osobowej i losowej ról skazańca i skazującego, ról ich pomocników i świadków.
Obrazoburstwa w użyciu imion ewangelicznych nie należy wietrzyć. Jak Bułhakow w Mistrzu i Małgorzacie, jak wielu tych, którzy skorzystali z jego inspiracji (u nas Głowacki w Raporcie Piłata i Łoziński w Pantokratorze), Paźniewski nie odwołuje się w niczym do spraw boskich w historii ewangelicznej, lecz widzi w niej tylko i wyłącznie prawzór doświadczeń społecznych człowieka. Bułhakow nie odziera prawzoru z wniosłości ludzkiego cierpienia, Paźniewski jak Głowacki cierpieniu wniosłości odmawia, ponieważ u tych pisarzy nieprawda zawładnęła społecznym wyrazem cierpienia, zamieniła je w teatr społecznego fałszu i kłamstwa.
Głowacki demaskuje fałsze i kłamstwa spektakularnie, Paźniewski intelektualnie. Montażysta ukrytych całostek narracyjnych Komiksu metafizycznego tropi nielogiczności użytkowych języków świadomości społecznej, działa więc trochę podobnie jak Drzeżdżon w Leśnej Dąbrowie. Różnica istotna między nimi polega na tym, że Drzeżdżon nielogiczny język poetycko tworzy, Paźniewski natomiast parodiuje gotowy konwencjonalny język społecznego użytku.
Jest to zresztą, jak to już zostało powiedziane, głównie język pisany albo wygłaszany według pisanego tekstu. W prozie artystycznej taki język nie może być literacko atrakcyjny, Komiks metafizyczny padłby artystycznie ofiarą tej nieatrakcyjności, artystyczną funkcjonalność tego języka osiąga Paźniewski zabiegami parodystycznymi.
Jest to u niego parodystyczność wyszukana literacko. Ze zdań, o jakich marzą niezliczeni stróże języka, jakie wszelkimi sposobami i ze skutkiem wprowadzają do powszechnego użytku, wyłazi w narracji Paźniewskiego ich ukryta nielogiczność, ich maskująca się szpetota, ich tandetność i trywialność. Komiks metafizyczny jest zbudowany z ponad – powiedzmy na oko – pięciu tysięcy zdań, które dla potrzeb tego utworu reprezentują całą nieskończoność językową w jej kształcie takim, z jakim biernie lub czynnie obcujemy na codzień. Jest to więc nasz językowy chleb powszedni, od którego chorujemy na niestrawność.
W Komiksie metafizycznym na związki z Borgesem naprowadzić by mogła filozofia powtarzalności rzeczy ludzkich, tylko ktoś bardzo bystry wykryłby te związki w publikowanych częściach składowych Życia i innych zajęć (moja lektura maszynopisu 1979), całość tej świetnej księgi (przy skromnym rozmiarze odnosi się wrażenie, że przeczytało się wielką księgę) ujawnia intelektualną i narracyjną inspirację Borgesowską z wielką jaskrawością.
Znam, głównie z maszynopisów, dobry dziesiątek polskich autorów, których zapłodnił Borges, żaden z nich inspiracji Borgesowskiej nie wykorzystał tak samodzielnie i tak znakomicie jak Włodzimierz Paźniewski. Podejrzewam u Paźniewskiego podobne jak u Borgesa ograniczenia talentu twórczego, nasila to chyba dodatkowo potrzebę skorzystania ze sposobów, które pozwoliły Borgesowi zatriumfować nad ograniczeniami, trzeba jednak przyznać, że sposoby te zostały samodzielnie przystosowane do własnych potrzeb i zwłaszcza możliwości, które z możliwościami Borgesa nie są tożsame.
Borges, skądkolwiek wyrusza, zmierza do labiryntów tajemnicy ontologicznej, dla Paźnłewskiego najważniejsza stała się potrzeba zdobycia orientacji w labiryntach historii i kultury, tę orientację w mistrzowski sposób demonstruje księga Życie i inne zajęcia.
Autor wyznacza w niej zarys granic swojej Ojczyzny w Kulturze, są to granice rozległe, zmieścić się w nich może każdy fenomen wielkości kulturalnej, Życie i inne zajęcia buduje się z faktograficznych opisów i przypomnień takich fenomenów, faktograficznymi opisami i przypomnieniami rządzi Borgesowską filozofia powtarzalności, analogii i przypadków, za jej sprawą faktografia nabiera znamion fantastyki.
Paźniewski uprawia w Życiu i innych zajęciach paradoksalny strukturalnie gatunek intelektualnej fantastyki faktograficznej, która esej przekształca w formę fabularną, i jest to niekiedy fabularność niemal baśniowa.
Układ Życia i innych zajęć naprowadza na domysły, jak do tego mogło dojść. Cykl Dwadzieścia trzy wersje wyniknął z chęci naśladowania Borgesa, w esejach Kakania i Ostatni spór o istnienie Boga wyczuwa się, jak forma eseju użytkowego przestaje autorowi wystarczać, w kolejnych cyklach i w Późnym baroku faktografia służy już kreacji intelektualnych fabuł i artystycznych metafor, są to esejo-nowele i esejo-opowiadania, które współtworzą krajobrazy Ojczyzny w Kulturze i zaludniają ją postaciami wszystkich jej świętych patronów.
Równowagę faktografii i fantastyki narusza eseistyczny „poemat” mitologiczny Zwariowana dekada, w którym grunt faktów rozpłynął się w mgławicy zmiotologizowanych uogólnień. Zemścił się w tym tekście zupełny brak intelektualnego dystansu do doświadczeń ludzkości w latach sześćdziesiątych naszego wieku. Czymkolwiek Zwariowana dekada jest dla samego autora, ja z jej treściami nie potrafię nawiązać żadnego intelektualnego kontaktu, chociaż poza tym prawie wszystko z Paźniewskiego Ojczyzny w Kulturze przynależy do ojczyzny mojej własnej, zwłaszcza wielcy pisarze i myśliciele, których postacie i myśli Paźniewski przywołuje w swoich esejo-nowelach, muszą figurować w ojczyźnie kulturalnej wielu ludzi.
Kreacja Ojczyzny w Kulturze wyklucza możliwość parodiowania języka, w którym narrację się prowadzi. Tylko pozornie język Życia i innych zajęć jest podobny do języka narracji w Komiksie metafizycznym. W Komiksie metafizycznym parodiuje się kulturalny stereotyp, w Życiu i innych zajęciach obowiązuje język intelektualnie najsprawniejszy, co wiąże się między innymi z inkrustacją narracji cytatami najświetniej sformułowanych myśli przez różnych świętych kultury od Montaigne’a po Elzenberga.
W sztuce wyboru cytatu Paźniewski nie jest gorszy od Borgesa, wymyślony (przy postaciach fikcyjnych) lub autentyczny cytat organizuje intelektualną narrację, uwierzytelnia ją, gdy potrzebne jest uwierzytelnienie, podsuwa taką pointę, na jakiej narratorowi najbardziej zależy, a zależy mu najczęściej na intelektualnym paradoksie, który w każdej rzeczywistej wielkości kulturalnej jest prawie zawsze do wykrycia. Paźniewskiego Ojczyzna w Kulturze jest zbudowana z paradoksów, nie rzuca to jednak cienia na jej wielkość i wspaniałość.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy