Własny wariant, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/1977

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WŁASNY WARIANT

Swoim debiutem pisarskim, opowia­daniami Pięści w oczach (1972), zapo­wiedział Zdzisław Krupa tylko niektó­re ze swoich pisarskich możliwości. Pięści w oczach skojarzono nie bez pewnych uzasadnień z prozą Edwarda Redlińskiego, skojarzenie takie ustala u nas zwykle nie zbieżność, lecz zależność literacką, zależności literackiej z kolei nie rozumie się u nas opisowo, lecz wartościująco, w rezultacie pisarz w czymkolwiek od innego pisarza za­leżny nie bywa traktowany jako jego partner.

Zbieżności literackie Krupy z Redlińskim już w opowiadaniach Pięści w oczach mają charakter powierzchowny i pozorny. Redlińskiego fascynują kon­trasty cywilizacyjno-kulturalne i one stanowią główną pożywkę dla jego poczucia humoru, Zdzisławowi Krupie takie fascynacje są z gruntu obce, dla niego człowiek w żadnych okoliczno­ściach cywilizacyjno-kulturalnych nie przestaje być wytworem swojej natury biologicznej, sprzeczności kultury i na­tury to co innego niż sprzeczności wewnątrzkulturalne, humor Krupy, jeśli się ujawnia jak w debiucie, ma swoje źródło w sprzecznościach tego pierwszego rodzaju.

Nadrzędność uwarunkowań biologi­cznych człowieka może prowadzić do ujawniania śmieszności ludzkich roszczeń cywilizacyjno-kulturalnych, może także stanowić źródło trwałego tragi­zmu ludzkiego losu. Z dwojakiej natu­ry swego filozoficznego principium pisarskiego widzenia człowieka zdaje sobie chyba Zdzisław Krupa sprawę, ponieważ tej swojej twórczości, którą znam, rzadko nadaje tylko jedną tona­cję estetyczną. Śmieszność rzeczy ludzkich jest u niego podszyta tragiz­mem, łatwiej mu o jednoznaczność w tragizmie niż o jednoznaczność w śmieszności, nieszczęścia bowiem lubią chodzić w parze, do nieszczęść biologi­cznych przyplątują się zwykle nie­szczęścia społeczne, na te drugie Krupa jest pisarzem jeszcze bardziej wyczu­lonym niż na pierwsze, jego stały pi­sarski świat społeczny stanowią ludzie z doświadczeniem lub tradycją spo­łecznego minimum warunków egzy­stencji.

Taki świat społeczny eksponował Krupa programowo w opowiadaniach, które pisał (i niekiedy publikował) bezpośrednio po debiucie. Dojrzałość i wyrazistość pisarską osiągnął Krupa nie w opowiadaniach, lecz w powieściach. Znam trzy jego powieści (Priscilla, Uczciwe używanie i Szepty), dwie ostatnie postaram się zwięźle scharakteryzować.

Uczciwe używanie ma wiele z kli­matu opowiadań Pięści w oczach, nie jest to jednak w żadnym wypadku powtórzenie debiutu, jest to dojrzalsza pisarsko kontynuacja usiłowań, żeby dotrzeć literacko do najbliższego sobie wariantu wizji świata i filozofii życia.

W sensie społecznym jest to wariant plebejsko-chłopski, chociaż dla Zdzisława Krupy istotniejsza jest plebejskość niż chłopskość. Tym także jego świat różni się od świata Wertepów Leopolda Buczkowskiego i od świata utworów Edwarda Redlińskiego.

Ta różnica ma także literackie zna­czenie. Plebejskość jest pod każdym względem uboższa niż chłopskość, jest – można powiedzieć – brzydsza. Krupa jest tego w pełni świadom, świadczy o tym jego stała pisarska troska, żeby tego ubóstwa nie zakła­mać i brzydoty nie upiększyć.

Jest to autor w imię prawdy wierny brzydocie i ubóstwu, ta wierność okre­śla styl jego prozy, jest to proza bez jakiegokolwiek literackiego zdobnic­twa, jej ozdobą są precyzja i prawda najzwyklejszych słów, w których zmieścić trzeba całość ludzkiego istnienia, jego wierny kształt. Dzięki tej precyzji i prawdzie Zdzisław Krupa jest pisa­rzem literacko wyrafinowanym. Widać to już było w opowiadaniach Pięści w oczach, w Uczciwym używaniu jest to jeszcze wyraźniejsze, ponieważ jest to utwór na bardziej literacko wyrów­nanym poziomie.

Sprawiło to między innymi powie­ściowe uporządkowanie założeń narra­cyjnych. Poszczególne partie powieści mogłyby funkcjonować jako samo­dzielne utwory, postać narratora Kuźmy zespala je w jednolitą całość i uwierzytelnia jej kształt. W założe­niu, że jest to narracja pisemna, nie należy się dopatrywać żadnej sztucz­ności. Wizja i filozofia życia Kuźmy mają w sobie tyle autentyzmu społecz­nego i egzystencjalnego, że w pisemnej fermie jego narracji kryje się umow­ności nie więcej niż w myślanej narra­cji bohatera Konopielki Redlińskiego.

Są to zresztą duchowi krewniacy, chociaż Kuźma, jak przystało na ko­lejarskiego obieżyświata, wyzbył się wszelkiej naiwności i naiwnością niko­go nie kokietuje. Plebejski frant filo­zof, któremu pisarz powierzył narrację, patrzy na świat i na człowieka niemal cynicznie, ten cynizm jest jed­nak konieczny, żeby jego ustawiczna i heroiczna pochwała życia, jaką głosi, nie brzmiała po świętofranciszkańsku, żeby jej plebejskość nie została zafałszowana ingrediencjami książkowej fi­lozofii.

Księgą filozoficzną jest dla Kuźmy natura, tę księgę odczytuje on ustawi­cznie, widząc w niej niezawodne źródło swojej wiedzy o człowieku i świecie. Można by nawet powiedzieć, że czyta­nie księgi natury odbywa się bez pośrednictwa kulturalnego, gdyby nie to, że pośrednictwo takie jest konieczno­ścią. Alfabetem księgi natury są wyglądy, zachowania, czynności fizjolo­giczne, czytanie tego alfabetu polega na znajdywaniu słów, Kuźmie wystarczają słowa najprostsze i najzwyklej­sze, i one jednak są także wytworem kultury.

Język słów wyodrębnia człowieka z natury, poza tym językiem wszystko człowieka łączy z innymi istotami ży­jącymi. Krupa interesująco wykorzy­stuje tę tożsamość, uciekając się nader chętnie do motywów i wątków spoza ludzkiego świata. Występowało to już w opowiadaniach Pięści w oczach.

Motywom i wątkom pozaludzkim powierza Krupa niekiedy bardzo trud­ne funkcje powieściowe, wiadomo mniej więcej, dlaczego to robi, nie są­dzę, żeby należało przeciwko temu oponować. Uczciwe używanie jest po­wieścią świadomego i dojrzałego pisa­rza, ważniejsza jest istotność pisarska jego powieści niż jej takie czy inne artystyczne ryzykowności.

Powieści niesłychanie rzadko bywa­ją we wszystkim doskonałe, grunt, że w Uczciwym używaniu jest co naj­mniej kilka partii niemal doskonałych, jak chociażby opis wędkowania narra­tora Kuźmy nad Sanem, opis małżeń­stwa Kryśki i Józka Kraszkiewiczów, opis jazdy autobusem w dzień wigilij­ny czy opis swatania wdowy Wiśki z Waluchem. Świetne partie Uczciwego używania wyliczam dla przykładu, jest ich o wiele więcej.

Dla Szeptów Zdzisława Krupy trudno ustalić najbliższy kontekst literacki. Szepty nawiązują w sensie formalnym do utworów samego Krupy (Priscilla, Uczciwe używanie), nawiązują także do utworów innych współczesnych pi­sarzy polskich,

Ze względu na analogie do dzisiej­szych technik narracji w stylu filmo­wym szczególnie ważny byłby tu kontekst niektórych utworów Tadeusza Konwickiego (Sennik współczesny i zwłaszcza Wniebowstąpienie) oraz Ja­nusza Głowackiego (zwłaszcza Paradis i Raport Piłata). Nie oznacza to jed­nak żadnych zależności bądź tema­tycznych, bądź filozoficzno-estetycznych.

Kategoria – żeby tak to nazwać – „chichotu” jest u Krupy czymś in­nym, jest to chichot – w sensie podmiotowo osobowym i podmiotowo spo­łecznym – wewnętrzny, na postacie i na całą rzeczywistość społeczną patrzy się tu od wewnątrz nie w sensie formalnym (bo z tym jest różnie), lecz w sensie istotnej literacko-estetycznej. perspektywy.

Krupa identyfikuje się całkowicie ze swoją główną postacią w Szeptach, z mechanikiem rolniczego kombinatu Szymonem Janczewskim, na jakikol­wiek istotny dystans do tej postaci nie ma w tym utworze miejsca, nie może więc to być postać na przykład tak śmieszna, jak śmieszne są postacie te­go typu u Janusza Głowackiego. Szy­mon Janczewski a także jego ojciec – dyrektor kombinatu – są postacia­mi tragicznymi bezpośrednio we wła­snej świadomości, a nie pośrednio jak u Głowackiego. Śmieszne mogą być u Krupy tylko postacie, z którymi iden­tyfikacja jest niemożliwa.

Szepty są utworem o wewnętrznej świadomości na temat zewnętrznego (społecznego) dramatu, którego wyra­zem jest „pogubienie sensów życia” i to, że słowa „Człowiek jest najwyż­szą wartością” mogą brzmieć całkowi­cie pusto lub jeszcze gorzej, szyderczo.

Krupa jest pisarzem zdecydowanych diagnoz, Szepty potwierdzają to raz. jeszcze, jest to utwór bardzo wybitny i o wielkiej powadze moralno-społecznej. Pewna nadwyżka rozmaitych sztu­czek narracyjnych rodem z prozatorskiej awangardy formalnej powagi tej nie umniejsza.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content