Wśród książek, Twórczość 10/1954

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

Józef Kuśmierek, Opowiadania re­portera, Warszawa 1954

Reportaże z tomu Uwaga! Człowiek były przysłowiowym kijem w mrowisku lakiernictwa i hurraoptymizmu z wczesnego okresu wal­ki o realizm socjalistyczny. Ich nieza­przeczone życiowe źródło materiałowe zapewniło debiutującemu autorowi sła­wę człowieka odważnego, świecącego prawdą faktów w oczy teoretykom znad biurek redaktorskich. Wszechwładna nie tylko w środowisku bab wiejskich i małomiasteczkowych paniuś plotka uczyni­ła z Kuśmierka czołowego paszkwilanta wśród literatów. Sypały się nawet tu i ówdzie na Kuśmierkową głowę gro­my za czarnowidztwo, za paszkwilanctwo, za naturalizm. Gromy rzadko, tak jak w Balladynie, bywają sprawiedli­we, nie zawsze też uderzają w wysokie dęby.

Skromne w istocie, dosyć suro­we i przede wszystkim ze względu na fakty interesujące reportaże, bo opo­wiadania Kuśmierka są tylko reporta­żami, nie mogły w żadnej mierze sprostać wymaganiom, które mniej lub wię­cej słusznie można by stawiać wielkiej epice realistycznej. Gromy tym razem tak jak wszystkie gromy niebieskie pa­dały na chybił trafił. Reportaże z tomu Uwaga! Człowiek były waż­ne dlatego, że autor pisał je, by zwró­cić uwagę społeczną na groźne, ży­we i nie zawsze dostrzegane formy krzywdy społecznej w życiu wsi, wstę­pującej dopiero na drogę rewolucji. Wszelkie zachwyty nad formą literacką, artyzmem reportaży Kuśmierka były ta­kim samym nieporozumieniem jak wszelkie pretensje z powodu ich rzeko­mego paszkwilanctwa i naturalizmu.

Wbrew pozornej czupurności wziął sobie Kuśmierek do serca wiele rad krytycznych. Świadczą o tym Opo­wiadania reportera. Zle­kceważył natomiast – słuszne moim zdaniem – pretensje Mauersbergera („Twórczość” 1952, nr 2), który zarzucał mu niedopracowanie literackie i pewne samochwalstwo narratora-reportażysty. Z powodu tego samochwalstwa – poz­wolę sobie podjąć sugestie Mauersber­gera – rażą niektóre opowiadania z drugiego tomu prozy Kuśmierka. Po lek­turze książki postać reportera urasta w świadomości czytającego do rozmia­rów demonicznych. Wielbiciel Brahmsa, znawca zabytków architektury, mi­łośnik warszawskich koparek, bohater z czasów okupacji, niestrudzony poszu­kiwacz ciekawostek ludzkich, osobisty przyjaciel tysięcy ludzi w Polsce, boha­ter setek interesujących sytuacji życio­wych, wróg zakłamanych redaktorów, powiernik serc niewieścich i tak dalej, i tak dalej… można by mnożyć w nie­skończoność odsłonięte w kilkunastu szkicach reportażowych przymioty by­najmniej nie fikcyjnego reportera. Chciałoby się to wszystko przyjąć jedynie za obsesyjną filuterność au­tora.

Niedopracowanie literackie daje się jeszcze bardziej we znaki przy lekturze Opowiadań reportera niż przy lekturze tomu Uwaga! Czło­wiek. Zdania typu: „W spółdzielni, na masywach będą pracowały maszy­ny, orka będzie traktorowa, siew siewnikiem, żniwa snopowiązałką” (s. 62), „Jedwabna bielizna już dość dawno przestała być na wsi niemoralnością” (s. 126), „…moją uwagę zwróciło zbie­gowisko samochodów” (s. 91) – nie należą do rzadkości. Dodać do tego moż­na wytykane już przez Mauersbergera niewłaściwe używanie zaimków, częste umieszczanie na końcu zdania zaimka zwrotnego „się” i inne toporności językowe, które budzą już nie tylko stylistyczne, ale i gramatyczne zastrzeżenia.

Napisałem już, że Kuśmierek wziął sobie do serca wiele rad krytycznych. Chodzi mi o to, że nowe reportaże Kuśmierka zatraciły charakter konkretnej interwencji reporterskiej w sprawy ludzkie, wymagające interwencji do­ciekliwego i uczciwego dziennikarza, a tych cech nie można Kuśmierkowi od­mówić. Bieda Adachowej i Sprawa jednego konia miały charakter takiej właśnie inter­wencji pisarskiej. Typizacyjne właści­wości tych reportaży polegały na tym, że autor prezentując skandaliczne au­tentyczne fakty – poza zbiegiem oko­liczności próbował doszukiwać się w nich społecznie określonych przyczyn. Jest to chyba jedyna forma typizacji w reportażu. Kto jak kto, ale marksista nie może nigdy przyjmować wobec fak­tów starej filozoficznej postawy: jeśli fakty są niewygodne, to tym gorzej dla faktów. Na tym stanowisku stali antagoniści Kuśmierka. A tymczasem jego reportaże służyły z pewnością w sen­sie jak najbardziej konkretnym wal­ce ze złem społecznym, walce o so­cjalizm.

Opowiadania reportera mają charakter raczej tylko ilustracyj­ny. Reporter nie bada już faktów życia w całym ich skomplikowaniu, oświe­tlając w nich tylko to, co podpada jego rozumieniu, ale bezceremonialnie przy­krawa fakty do ilustracyjnych tez. W tomie Uwaga! Człowiek przedstawia Kuśmierek to, co widział i starał się zrozumieć, w Opowia­daniach reportera wszyst­ko jest przykrojone do uproszczonej z konieczności interpretacji autorskiej. Kuśmierek nie dlatego pisze o Wicińskim, Teresińskiej, Kadzidle czy Zo­fii Fronczak, że losy ich budzą jego ba­dawczą pasję pisarską bądź wymagają jego (pisarskiej interwencji, lecz dlatego, że fakty akurat z ich życia jak ulał pa­sują do powszechnie znanych praw o prawidłowościach losów ludzkich w Polsce Ludowej. Ankiety personalne wystarczyłyby, żeby mieć materiał do napisania setek tysięcy, bardzo podob­nych do Kuśmierkowych, opowiadań.

W reportażach poświęconych ludziom i ich losom razi szczególnie uproszczo­na przyczynowość, wywodząca się z me­tafizycznego materializmu. Gdy polityk-ekonomista określa związki między ilo­ścią hektarów a świadomością abstrak­cyjnego ich posiadacza, świadczy to o materialistycznym rozumieniu rzeczywistości społecznej, bo ekonomista ujmuje zjawiska statystycznie i nie rości sobie pretensji do określenia całokształtu związków konkretnego człowieka z rze­czywistością. Pisarz, który musi wi­dzieć człowieka konkretnie i przez syn­tetyczny pryzmat jego świadomości, jeśli ilustruje jedynie statystyczne prawidłowości socjologiczne, jest. po prostu metafizykiem. U Kuśmierka traktują­cego przede wszystkim o konfliktach chłopów, wstępujących do spółdzielni produkcyjnych, ludzie w pełni, bez reszty dają się określać w kategoriach ekonomicznych. Ludzie nie wstępują do spółdzielni, bo źle wymierzono działki przyzagrodowe, bo istnieje zależność biedniacka od bogaczy, bo inwalida nie jest pewien, czy w spółdzielni będzie dla niego miejsce. W jedynym z tego cyklu opowiadaniu, w którym trudności zostały przesunięte w sferę li tylko świadomości, bohater przekonuje się o wyższości gospodarki kolektywnej, roz­wiązując synowskie zadanie szkolne, z którego wynika, że dniówki obrachun­kowe w spółdzielni są bardzo wysokie Jest to najsłabsze opowiadanie w to­miku i wykazuje ono szczególnie wyraźnie, jak w Kuśmierku publicysta góruje nad pisarzem.

Kuśmierek z premedytacją i konse­kwentnie rezygnuje z malowania uczuć i stanów świadomości swoich bohate­rów. „Nie jest rzeczą reportera wie­dzieć, co się działo w sercu kobiety” (s. 130), „Pisząc, ograniczam się zawsze do faktów, nie dodając od siebie ani te­go, co dany człowiek myśli, ani co czu­je. Zostawiam to czytelnikowi. Tak jest, uczciwiej” (s. 22). Kuśmierek podaje najczęściej same fakty i sposób po­stępowania bohaterów, ich racje przed­stawiając jedynie w wypowiedziach dialogowych. Ponieważ jednak dialogi są beletryzowane, powstaje zaskakujące wrażenie, że autor, jako beletrysta nie reporter, stosuje narracyjne konwencje behavioryzmu. Gdyby książkę Kuśinierka uznać za książkę beletrystyczną, posądzenie o behavioryzm byłoby nie­uniknione. Kuśmierek powinien, moim zdaniem, przemyśleć swoją metodę twórczą i zdecydować się albo na pro­zę czysto reportażową, albo na pełno­wartościową prozę realistyczną.

Rzecz charakterystyczna, obronną rę­ką z ciężkiej próby metody artystycznej Kuśmierka wyszły te utwory, w których dramatyczność sytuacji jest największa. Mam na myśli na przykład Opo­wiadanie lekarza Pogo­towia. Nie ma w nim jednak na­trętnej ilustracyjności, jest natomiast dramatycznie uchwycona taka znamienność sytuacyjna, że uczucia i myśli głównych bohaterów malują się tu z wystarczającą plastyką w sposób po­średni. Konkretność i plastyka sytua­cyjna organizują tu trafnie cały mate­riał narracyjny, określają charaktery ludzkie, koncentrują fabułę. Jakże bla­de i wymuszone są w zestawieniu z tym opowiadaniem biograficzne „ankietoidy”: Ludzka ziemia, Szczęś­cie Zofii Fronczak czy nawet o wiele bardziej prawdziwe Życiorysy. W Ludzkiej ziemi autor stara się, żeby historia Bryłów była, tak jak Adachów, pikantna; ale poza niekonsekwencjami i nieprawdopodobieństwami nic z niej nie daje się wykrzesać. W Dziadku Ar­gentynie historia wiejskiego wa­riata, według autora „nietypowa i w gruncie rzeczy sentymentalna”, jest po prostu nie wzruszająca, jak ją określa wyczuwający swoje słabości autor, ale ckliwa i zwyczajnie naiwna. Nie jest rzeczą przypadku, że właśnie w Opo­wiadaniu lekarza Pogotowia i w nieudanej z innych względów Miłości w spół­dzielni produkcyjnej wypowiada się Kuśmierek w ważnych, żywych, ludzkich sprawach, którymi nie może zająć się w sposób wystarcza­jący ekonomista i dziennikarz, które stanowią właściwą dziedzinę inżynierii pisarskiej.

Odrębnego ustosunkowania się recen­zenta wymaga zadziorna polemika Kuś­mierka z Andrzejewskim w opowiada­niu Dlaczego należy dzwo­nić na alarm. Polemikę prze­prowadza Kuśmierek także w opowia­daniu To takie proste. Opo­wiadanie Andrzejewskiego Dla­czego zadzwoniłem na alarm, drukowane w numerze 34 „Nowej Kultury” z roku 1953, było rzeczywiście nieudane, ale sposób pole­miczny Kuśmierka wydaje mi się chy­biony. Andrzejewski przeliczył się w swoich umiejętnościach posługiwania się groteską i w rezultacie naiwny czy­telnik mógłby dosłownie zrozumieć hi­storię wczasowicza, kupującego w Mię­dzyzdrojach pantofle. Najogólniej i z konieczności nieadekwatnie przeze mnie formułowana myśl Andrzejewskiego, że wobec wielkich spraw naszego czasu nieskończenie śmieszni są mali ludzie ze swymi własnych pantofli sięgający­mi kłopotami, nie jest przecież całko­wicie sprzeczna z konstatacją Kuśmier­ka, że na wsi są jeszcze córki, które dla majątku gotowe są zabijać własne mat­ki. Myśli te raczej się uzupełniają niż wykluczają.

Drugi tom prozy Kuśmierka nasuwa refleksje, że autor stoi przed koniecz­nością przemyślenia własnej metody twórczej, rezygnacji w reportażu z ilustratorstwa, w opowiadaniu z łatwizn, w polemice z uproszczeń, a perspekty­wy jego sukcesów wyznacza kontynu­owanie najlepszych doświadczeń, uwień­czonych Biedą Adachowej, Sprawą jednego konia i Opowiadaniem lekarza Pogotowia.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content