copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
Wilhelm Mach, Doświadczenia i przypadki. Opowiadania, essaye, reportaże i felietony 1945-1953, Warszawa 1954
Na wstępie chciałbym się wytłumaczyć z wątpliwości, które nasuwały mi się przy lekturze zwłaszcza początkowych partii książki Macha. Zdawało mi się mianowicie, że autor postąpił nieroztropnie, publikując w wydaniu książkowym pierwociny i okruchy swego dorobku twórczego. Pierwsze opowiadania tomiku wyprzedzają o całe pięć lat wydanie książkowego debiutu Macha, powieści Rdza, i stanowią bardzo jeszcze niedojrzałe próby pisarskie. Cały tom zawiera kram pisarski wszelkiego gatunku, niewątpliwy margines twórczy utalentowanego – można to już dziś powiedzieć – powieściopisarza i wnikliwego krytyka. Przyzwyczailiśmy się, że tego typu rozmaitości literackie udane i choćby mniej udane wydobywa się z biurek zmarłych klasyków i publikuje jako ważny materiał do studiów nad trwałymi osiągnięciami w ich twórczości. Czasami sędziwy pisarz sam publikuje takie materiały wierząc oczywiście, że prezentacja pisarskiej kuchni w niczym już nie może przyćmić splendoru uznanego dorobku. U Macha ważniejsze jest jeszcze to, co jego talent zapowiada, niż to, co jest jego osiągnięciem. Stąd wątpliwości krytyka.
Nie można jednak starych, choćby nawet dobrych, obyczajów brać za normę współczesności. Współczesność jest inna. Pisarstwo nie jest dziś, a przynajmniej być nie powinno, grą o sławę. Pisarstwo nie tylko w swojej funkcji, ale w całej swej istocie jest sprawą społeczną. Dziś kuchnia pisarska – to nie ćwiczenia stylistyczne, rozwój pisarza – to nie przedmiot zainteresowań uczonych historyków literatury. Na ćwiczenia stylistyczne dla samych ćwiczeń pisarze nie mają czasu, zaś rozwojem pisarza interesują się, nie z samej zresztą ciekawości, współcześni i w dodatku nie tylko ci, których zawodem jest śledzenie literatury. Książka Macha, rozumiana jako dokument rozwoju pisarza, zasługuje na uwagę.
Ewolucję pisarską Macha najznamienniej określają różnice między drukowanym w Twórczości Jaworowym domem, a debiutancką Rdzą, między pracami krytycznymi z lat ostatnich, a pracami, publikowanymi w krakowskiej Twórczości. Doświadczenia i przypadki przynoszą dokumentację tego rozwoju w zakresie małych form beletrystycznych i dziennikarskich, komentują niejednokrotnie tamte osiągnięcia, stanowią interesujący sam w sobie materiał informacyjny i artystyczny.
Na początku było słowo, chaos i dobra wola – można powiedzieć o próbach pisarskich Macha. Słowo nie było bogiem, ale przedmiotem szczególnej adoracji początkującego autora, chaos był w myślach i uczuciach, dobra wola zostania pisarzem dopełniała reszty wyposażenia twórczego. Wystarczyło to, by powstały takie utwory, jak opowiadania Lud we śnie, Miasteczko Miłe i Rdza. Trzeba tylko wyjaśnić, że wrażliwość na słowo jest niezbędnym a niestety często w warunkach powojennych możliwości ułatwionego debiutu lekceważonym atrybutem ambicji pisarskich, że chaos był historycznym chaosem światopoglądowym młodej inteligencji, wychowanej w burżuazyjnej szkole, że dobrej woli towarzyszyły zdolności i praca. W trzech opowiadaniach pisanych w r. 1945 dały się poznać znamienne właściwości pisarskie Macha: oszczędność i zwartość narracji, skłonność do wymyślności kompozycyjnej i upodobanie do stylistycznej niecodzienności. Wszystkie te predyspozycje i właściwości twórcze Macha odczytuje się z satysfakcją w jego pierwszych próbach literackich. Z satysfakcją dlatego, że w próbach pisarskich nic nie jest tak groźne jak gładka, uporządkowana nijakość.
W rozłożonym na głosy wypracowaniu polonistycznym Lud we śnie, w którym drogą historiozoficznych rozważań na temat „młody Mickiewicz, a my” okupacyjna młodzież doszukuje się moralnych racji dla tezy, że mimo wszystko życie ma chyba jakiś sens, uderza wprawdzie naiwność tej historiozofii i poszukiwań jakiejś jednolitej formuły moralnej, która by pasowała do świata widzianego w rozbiciu, bezkształcie i nieokreśloności zasad wartościowania, ale jednocześnie zastanawia powaga niepokoju z powodu nierozumienia tego, co się dzieje. Naiwność historiozofii była rezultatem wyposażenia intelektualnego mieszczańskiego inteligenta, niepokój i poszukiwania świadczyły o możliwości przyszłych odnalezień, świadczyły o koniecznej u pisarza wrażliwości reagowania na konflikty życia.
Poszukiwanie wyabstrahowanych, ponadczasowo obowiązujących racji moralnych nie sprzyjało realistycznemu odbiciu rzeczywistości historycznej. Epoka Mickiewicza jawiła się autorowi tylko w filozoficznych i kulturalnych sprzecznościach, współczesność okupacyjna w dwóch zasadniczych postawach moralnych, reprezentowanych przez swingującego w zamszowych trzewikach fircyka i bohatera ginącego na gruzach Warszawy. Bohaterowie opowiadania zaś są żywiołem pośrednim, tymi, którzy „mieli dość siły i dobrej woli, by po dziesięciogodzinnej pracy zarobkowej przyjść w dziurawych butach, po błocie, z najdalszych peryferii miasta, na czytanie Mickiewicza”. Ogólnikowość tego schematu, zdawkowość charakterystyk bohaterów czytających Mickiewicza, ubóstwo realistycznego materiału obrazowego wypływają z zasadniczego założenia, że świat jest jedynie realnością ludzkich podstaw moralnych. Obrazowe odbicie rzeczywistości jest więc potrzebne tylko do metaforycznego nazwania tych podstaw („swingujący fircyk”, „bohater na gruzach Warszawy”). Oczywiście było to założenie podświadome, autor widział świat tak, jak go nauczyła widzieć mieszczańska edukacja. Świadomości filozoficznej można by się doszukiwać u autora Ładu serca i Nocy, dla którego rzeczywistość była także realnością konfliktów i postaw moralnych, a świat zmysłowy jedynie scenerią dla ich dramatu. W pierwszych próbach pisarskich Macha konsekwencji i świadomości filozoficznej szukać nie należy. Wnioski światopoglądowe warto z nich wyciągnąć tylko po to, żeby przedstawić niebezpieczeństwa, które czyhały na młodego pisarza, i żeby tym samym uwypuklić znaczenie wpływów, którym podlegał w dziesięcioleciu Polski Ludowej.
Dlatego warto zastanowić się także nad opowiadaniem Miasteczko Miłe, w którym doszły do głosu inne, nie mniej niebezpieczne tendencje. W opowiadaniu chodziło autorowi o zdemaskowanie nonsensowności stosunków życiowych w prowincjonalnym miasteczku, w którym wszystko sprzyja wynaturzeniu człowieka. Na te intencje pisarskie wskazuje zresztą tylko odautorski komentarz, zawierający atak bynajmniej nie na ustrój kapitalistyczny, lecz na drobnomieszczańskie zacofanie. Nieszczęść opowiedzianych można by bowiem według autora uniknąć, „gdyby Miłe nie było odgrodzonym od świata matecznikiem staroświecczyzny – gdyby miało bodaj kolej żelazną, gdyby prywatne biblioteczki luminarzy miasteczkowych wyszły poza wielkich romantyków” i tak dalej, i tak dalej. Historię niemieckiej masakry w miasteczku, tragedię księdza i jego nieprawej rodziny, zbrodnię prowincjonalnego konspiratora spod ciemnej gwiazdy, śmierć małomiasteczkowego idioty i nieszczęśliwej pary zakochanych przedstawił autor w sposób arcyformalistyczny, konstruując narrację dla spotęgowania ciekawości ze wspomnień narratora, z jego domysłów i ułamkowych relacji osób postronnych. Z tych ułamków wiedzy nie składa się w całości powiązany przyczynowo tok zdarzeń i narrator kokietuje swoją niemożnością docieknięcia prawdy, opowiadając zresztą od czasu do czasu rzeczy, których nie mógł znikąd się dowiedzieć. Niekonsekwencje te wynikają z tego, że Mach nieświadomie stosuje w opowiadaniu konwencje pewnych kierunków prozy okresu imperializmu, w której w oparciu o założenia gnoseologiczne neopozytywizmu rezygnowano z wszechwiedzącego narratora ukrytego na rzecz narratora jawnego, legitymującego się źródłami każdej wiadomości, odnoszącej się nie do niego samego, lecz do osób, o których opowiada. Opowiadanie wykazuje dobitnie, na jakie manowce formalistycznego eksperymentatorstwa i dziwactw artystycznej myśli burżuazyjnej mogły zwieść młodego pisarza wpływy artystycznych konwencji dwudziestolecia.
Dalsza droga twórcza Macha, uwieńczona Jaworowym domem, doskonałymi opowiadaniami Co czytać? i Szkoła wielkiego burmistrza, wiodła poprzez dopracowywanie się metody realizmu psychologicznego w typie zbliżonym do metody Brezy w Murach Jerycha i Niebie i ziemi. Realizm psychologiczny Brezy tym się różni od realizmu Nałkowskiej, że autor przedstawia społecznie i materialistycznie określone losy ludzkie nie drogą bezpośredniej narracji odautorskiej, lecz drogą analizy w mowie pozornie zależnej stanów świadomości bohaterów w określonej sytuacji życiowej. Realizm Rdzy jest bardzo bliski realizmowi cyklu Brezowskiego. W Doświadczeniach i przypadkach realizm tego typu reprezentują opowiadania Rdza i Któraś brama oraz przy całej specyfice gatunku doskonały essay krytyczny o Słowackim, Podróż na wschód. Wyzwolenie się od eksperymentatorstwa opowiadania Miasteczko Miłe i moralistycznego schematyzmu Ludu we śnie… dokonało się u Macha na fali ostrej walki o bezprzymiotnikowy jeszcze wówczas realizm w prozie w latach 1945-1949.
Ani negacja starego w imię nieokreślonych ideałów moralnych w opowiadaniu Rdza, ani psychologiczna dokumentacja rozczarowania wobec mieszczańsko-inteligenckich konwencji życia towarzyskiego w opowiadaniu Któraś brama nie dorównują horyzontom ideowym powieści Rdza, w której staremu światu przeciwstawione są w płaszczyźnie politycznej i moralnej siły ludowe. Zarówno jedno opowiadanie, jak drugie, a zwłaszcza pełne filozoficznych refleksji reportaże z Francji (1948), Cień Laury de Noves i Repatrianci, świadczą jednak o tym, że pisarz zaczyna coraz baczniej obserwować świat i ludzi i że jego wiedza o obiektywnej rzeczywistości nie da się już przykroić do potrzeb formalistycznego eksperymentatorstwa literackiego. Nic nie jest zdrowszym objawem dojrzewania pisarza niż zwrot zainteresowań od literackich wzorów do otaczającego go świata. Porażka pisarska Macha w opowiadaniu Miasteczko Miłe była rezultatem nie tyle nieporadności początkującego literata, ile sprzeczności między tym, co autor chciał powiedzieć, a podpatrzoną u innych for mą literacką. Forma reportażu sprzyja najbardziej bezpośredniemu wypowiadaniu się o obserwowanych zjawiskach życia. Będzie się też do niej uciekał autor Jaworowego domu, gdy zacznie się wyzwalać od nawyku patrzenia na świat poprzez zaciemniające okulary mieszczańskiej edukacji. Obserwacja życia, badanie jego potrzeb choćby tylko w zakresie spraw kulturalnych i artystycznych (felietony o potrzebach kulturalnych proletariatu – 1949) doprowadzi Macha do rzetelnych przemyśleń nad problemem charakteru i funkcji społecznej sztuki, która „była piękna i chora, lekkomyślna i zepsuta” a winna być „zdrowa, rozumna i sprawiedliwa”.
Nie warto jednak z okazji Doświadczeń i przypadków powtarzać ogólnych prawidłowości rozwoju ideowego i artystycznego inteligencji twórczej w Polsce Ludowej. Wiemy na ogół, jak przebiegała ewolucja twórcza wielu pisarzy, którzy rozpoczęli działalność literacką u progu nowej Polski. Przykłady Kazimierza Brandysa, Borowskiego, Żukrowskiego i dziesiątka innych pisarzy są tu dostatecznie wymowne. Dostrzec można jednak w drodze pisarskiej Macha zjawisko uderzające i szczególnie ważne. Doświadczenia inteligenckiej młodości były jedynym kręgiem doświadczeń życiowych Macha, pasującym do podjęcia przez sztukę „piękną i chorą, lekkomyślną i zepsutą”. Opowiadanie Któraś brama, reportaż Cień Laury de Noves dowodzą nawet, że w inteligenckich obrachunkach bez trudu przyszłoby Machowi zdystansować Dygata i Hertza. I nie ma w tym nic dziwnego. Krąg doświadczeń wiejskiego, biedniackiego dzieciństwa, gdyby znalazł się w zasięgu starej sztuki, mógłby co najwyżej przetworzyć się w powojenną wersję Młodości Jasia Kunefała a byłby to czysty anachronizm. Dlatego dobrze się stało, że krąg doświadczeń dzieciństwa wypłynął dopiero na fali nowych tendencji ideowych i artystycznych. Stąd prawda Jaworowego domu i wstrząsające demaskatorstwo Szkoły wielkiego burmistrza. W tym czasie bowiem świat jako realność ludzkich postaw moralnych stał się dla Macha nie tylko realnością ludzkich myśli i uczuć, ale realnością prawdziwych ludzi, myślących, czujących i działających w świecie rzeczy, zjawisk i nieustających procesów życia. Inaczej widział Mach człowieka w opowiadaniu Lud we śnie…, inaczej w Rdzy, inaczej w Jaworowym domu. Doświadczenia wiejskiego dzieciństwa mógł objąć dopiero ten trzeci krąg widzenia.
Osiągnięty przez Macha stopień realizmu wystarcza, tak jak powszechnie u naszych pisarzy, do przedstawienia tego, co było, nie wystarcza do przedstawienia tego, co jest. Świadczy o tym słabość opowiadań ściśle współczesnych: Konwalii, Marszu defiladowego, Mandarynki i Koncertu mandolinistów. W opowiadaniach tych świat wygląda zbyt cukierkowo, radośnie i prosto. Optymizm jest jedynie w socjalizmie możliwy, ale jeśli się z oczyma otwartymi – tak jak wymaga tego postawa realisty – bada życie, odnaleźć go nie jest wcale łatwo. Łatwy optymizm jest zawsze przejawem naiwności lub, co gorsza, zakłamania. Wydaje mi się, że optymizm Macha jest trochę – niech mi to autor wybaczy – optymizmem, delikatnie mówiąc, egzaltowanym. Nie ma go na szczęście w Jaworowym domu, który traktuje zresztą o tym, co się dokonało. W opowiadaniach naiwnością lub egzaltacją grzeszą wszyscy bohaterowie. Wystarczy przeczytać reprezentatywny pod tym względem Marsz defiladowy. W literaturze bohaterów naiwnych kreowano zawsze po to, żeby albo z głupia frant negować, albo w sposób ułatwiony aprobować. To drugie miał na celu Mach, kreując postać żołnierzyka Janka Kołacza i jego ojca, Jaś aż piszczy ze szczęścia, że orkiestra, że bęben, że czinele, że dzwoneczki. Jego ojciec płacze z radości, że syn wraz z ziemią, wraz z dobytkiem, wraz z kuźnią dostanie się do spółdzielni. Narzeczona Jasia, biedniaczka Teresa, jest dumna jak paw, bo spółdzielcze krowy, bo grunta, bo zboże, bo świnie, bo drób i inne bogactwa. Ludzie zmieniają się, dojrzewają, rosną jak grzyby po deszczu. Nic łatwiejszego, jak zbudować w Polsce socjalizm na wsi. Takie wnioski podsuwa optymizm spod znaku Kornela Makuszyńskiego choćby nawet ze wszystkimi jego urokami.
W omówieniu książki Macha ograniczyłem się niemal wyłącznie do analizy i oceny zawartych w tomie opowiadań. Zawartość książki jest o wiele bogatsza. Na Doświadczenia i przypadki składają się obok opowiadań reportaże, essaye, felietony i nawet własne komentarze autorskie. Mach – jak wiadomo – jest wybornym esseistą, felietonistą pełnym wdzięku, bystrym i doświadczonym, komentatorem zaś przynajmniej własnych płodów nieco zbyt namaszczonym. Komentarze są jednak krótkie, felietony różne, jednakowo dobre, essaye i reportaże bardzo interesujące. Essay krytyczny o Podróży na wschód Słowackiego sam może zrekompensować wszystko, cokolwiek negatywnego napisało się o książce Macha. A przecież nawet słabe koncepcyjnie opowiadania napisane są ładną i giętką polszczyzną., W pierwocinach pisarskich razić może niekiedy pewna pretensjonalność językowa („zamieć zbędnych ruchów”, „cały teatr najbliższych chwil”), w całości jednak zalety stylistyczne prozy Macha usprawiedliwiają publikacje nawet jej słabszych fragmentów.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy