Wyobraźnia, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/1991

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYOBRAŹNIA

Porównań jawy i snu dokonywano, zwła­szcza w poezji, od wieków, służyło to bardziej degradacji jawy niż podwyższeniu snu.

Kariera filmowych i telewizyjnych obraz­ków prowokuje do intensyfikacji starych po­równań, nietrudno dostrzec podobieństwo tych sztucznych wytworów do widzeń sennych.

Dla wielu dziś sztuczne obrazki są ważniej­sze od tego, co daje widzenie bezpośrednie, nobilituje to tym samym widzenia senne cał­kiem niezależnie od dzisiejszych teorii na temat ich genezy i funkcji.

Doniosłości zjawiska widzeń sennych nie wytłumaczy się ani obserwowanymi od tysiąc­leci relacjami między jawą i snem, ani dzisiej­szą hegemonią kultury obrazków nad wszyst­kimi innymi postaciami kultury.

Kultura obrazków i zjawisko widzeń sen­nych mają wspólną podstawę w ścisłym związku, nazwijmy to najprościej, wyobraźni i widzenia.

Zależność wyobraźni od zmysłu wzroku jest nieporównywalna z zależnościami od wszyst­kich innych zmysłów.

Wyobraźnia jest przede wszystkim (czasem myśli się, że niemal wyłącznie) darem wewnętrznego widzenia i stanowi pod rozmai­tymi względami doskonalszą postać widzenia zewnętrznego.

Pierwszym, głównym i najbardziej wolnym przejawem działania wyobraźni są widzenia senne, stanowiąc zarazem podstawowy i naj­pierwotniejszy przejaw zdolności kreacyjnej człowieka.

Teorie i praktyki, mające na celu badanie fizjologicznej genezy i fizjologicznych funkcji widzeń sennych, są bardzo ważne, pomijają one jednak istotniejsze znaczenie tego zja­wiska.

To znaczenie wynika z miejsca widzeń sen­nych pośród innych tworów ludzkiej zdolności kreacyjnej, przede wszystkim z miejsca pośród zjawisk sztuki.

Widzenia senne, najbardziej osobliwy przejaw funkcjonowania wyobraźni, są mimo swojej ontologicznej ulotności najpierwotniej­szą, najbardziej powszechną i, dzięki swojej całkowitej niematerialności i prawie całkowitej autonomii najbardziej wolną postacią sztuki. Nie istnieją żadne powody, żeby wzdragać się przed tą klasyfikacją.

W widzeniach sennych obowiązuje język symboliczny w swojej najpełniejszej postaci i w swoim największym skomplikowaniu. Bez świadomości takiego stanu rzeczy wszelkie wykładnie i semantyki języka onirycznego muszą być ubogie, cząstkowe i w znacznej mie­rze zawodne, nie wyłączając teorii i praktyk Zygmunta Freuda i Karola Gustawa Junga, którzy doniosłość zjawiska widzeń sennych odkryli i poddali je owocnym badaniom.

Założenie, że znaczeniowość widzeń sen­nych może być zredukowana do niewielkiej liczby symboli lub prawzorów, nie ma dobrych – wystarczających – uzasadnień.

Bardziej prawomocne – na prawach de­dukcji – byłoby przypuszczenie, że wyobra­źnia poprzez widzenia senne realizuje pełniej swoje możliwości niż w jakikolwiek inny sposób.

W widzeniach sennych wyobraźnią kierują razem tak zwana świadomość i tak zwana nieświadomość (co by to było, gdyby się okazało, że są one jednym i tym samym, ponieważ są nierozdzielne), tworzywem wyobraźni jest cza­soprzestrzeń idealna lub abstrakcyjna, można więc powiedzieć, że jest to niemal czysta creatio ex nihilo. Z pewnością jest to kreacja z wszystkich możliwych najbardziej metafizy­czna (w sensie dosłownym tego słowa).

Fantastyczny Alef Borgesa – „Alef jest jed­nym z punktów przestrzeni, który zawiera w sobie wszystkie inne” – symbolizuje lub mógłby symbolizować owo zupełne nic fizy­cznej czasoprzestrzeni, z którego wyobraźnia buduje swoją czasoprzestrzenną nieskończo­ność w widzeniach sennych.

To tłumaczyłoby, może, profetyczność, któ­rej w widzeniach sennych doszukiwano się od zawsze, w niej widząc główne uzasadnienie dla zainteresowań zjawiskiem snu.

Skoro owo czasoprzestrzenne nic widzeń sennych może zawrzeć w sobie czasoprze­strzenną wszystkość, nie ma żadnych powo­dów, żeby odróżniać przeszłość, teraźniejszość i przyszłość i wyodrębniać je z tej całości, którą wyobraźnia buduje z bezczasu.

Gdyby symboliczny (lub znakowy) jeżyk widzeń sennych był czytelny w znacznie więk­szym stopniu, niż jest (gdybyśmy byli na właś­ciwym tropie odczytywania tego języka), profetyczność widzeń sennych z pewnością przestałaby być domeną czyjejkolwiek dobrej lub naiwnej wiary.

Moje kilkunastoletnie doświadczenie w pro­wadzeniu zapisów onirycznych daje mnóstwo niepodważalnych dowodów niewiarygodnej wręcz profetyczności widzeń sennych, chociaż ta profetyczność staje się oczywista dopiero wtedy, gdy nieczytelne lub słabo czytelne znaki oniryczne znajdą właściwą wykładnię empiryczną w zdarzeniach życia.

Koronny dowód na to, że w rozumieniu języka widzeń sennych jesteśmy na początku drogi, leżałby jak na dłoni, gdybyśmy byli zdolni do przyjęcia prawdy, że na tworach wyobraźni w ich postaci najbardziej pow­szechnej znamy się jeszcze mniej niż na dzie­łach sztuki.

Musielibyśmy najpierw pojąć, że symboli­czny czy znakowy język widzeń sennych nie może nie być co najmniej równie skompliko­wany jak język zbudowany ze słów.

Wyobraźnia, wolna od oporu materii, może wykorzystywać wszystkie swoje znane i nie znane możliwości w większym stopniu, niż to jest osiągalne w mniej ulotnych, ale fizycznie bardziej sprawdzalnych postaciach sztuki. Dom na przykład można w widzeniu sennym zbudować z mnóstwa aluzji do dziesiątków domów związanych z naszym doświadcze­niem, wyminiętych przez doświadczenie, z domów projektowanych, możliwych w niedo­stępnej przeszłości lub przyszłości, z domów nigdy nie istniejących lub zawsze niemożli­wych. Osoby w widzeniach sennych są jak tłumy ludzi, jak całe zbiorowości ludzkie z wszystkich możliwych i niemożliwych świa­tów.

Jakiż pisarz, jakiż malarz, jakiż kompozytor byłby w stanie zbudować z materiału słów, z materiału kształtów i barw, z materiału dźwię­ków światy i osoby tak zmultiplikowane, tak złożone (w sensie dosłownym) z nieskończoności światów i osób, tak zmienne i nieuch­wytne w ciągach zdarzeń, w ich nieskończo­nych strzępach i fragmentach.

Niejako absolutna metafizyczność widzeń sennych ujawnia takie możliwości kreacyjne wyobraźni, których żadna kreacja fizyczna w kształtach, w barwach, w dźwiękach i nawet w najmniej materialnych słowach nie jest w sta­nie ocalić i, choćby skromnie, zademonstro­wać.

Kreacyjność oniryczna jest najbliższa temu, co uchodzi za kreacyjność boską w dziele stworzenia, stanowiąc tym samym jakby naj­bardziej sprawdzalny ślad boskości w czło­wieku.

Znaczeniowość w widzeniach sennych nie musi być porównywalna ze znaczeniowością w dziele stworzenia, najprawdopodobniej jednak biblijna formuła – na obraz i podobieństwo – ma i w tym przypadku zastosowanie.

Trudno więc liczyć na czytelność widzeń sennych bez komplikacji podobnych do tych, na jakich tracimy zęby, porywając się na czy­tanie znaczeń w dziele stworzenia.

Praktykowane do dziś wykładnie znaczeniowości w widzeniach sennych mają, chyba, wdzięk starych kosmologii i jak one, być może, nie są od początku do końca fałszywe.

Polana i dąb mogą oznaczać ważne organy ludzkiego ciała (i prawdopodobnie siedziby ludzkiej duszy), ale jednocześnie warto pamię­tać, że one same wcale nie są jednoznaczne, że lokują się w nich całe kosmosy znaczeń.

Do badania znaczeniowości w widzeniach sennych przydatniejsza od psychoanalizy by­łaby, tak sądzę, semiologia, która w języku onirycznym mogłaby odsłonić jego pozapsychologiczną i pozamitologiczną znaczeniowość.

Do odkrycia sposobów dobrego rozumienia widzeń sennych będzie musiało kiedyś dojść, jeśli nie dla nich samych to po drodze do cze­goś innego.

Po drodze do poznania wyobraźni, czyli tej władzy człowieka, która jest ważniejsza niż myśl i niż uczucie, bez której myśl i uczucie niczego nie potrafią i nie prowadzą do niczego dobrego

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content