Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 10/1996

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(15.9.1994, 16.9.1994, 17.9.1994, 18.9.1994, 19.9.1994, 20.9.1994, 22.9.1994, 23.9.1994, 24.9.1994, 25.9.1994, 27.9.1994, 28.9.1994, 1.10.1994, 2.10.1994, 3.10.1994, 4.10.1994, 6.10.1994)

 

(15.9.1994)

Irena Puciło (z ministerstwa kultury), zadzwoniła około wpół do piątej.

Powiadomiła mnie o uroczystości na Cmen­tarzu Powązkowskim w dniu 4 października (o godzinie 14).

Sprowadzono urnę z prochami Jerzego Stempowskiego, uroczystość będzie skromna.

Mam powiadomić Jerzego Lisowskiego, nasze nazwiska zasugerował Paweł Hertz.

Wśród zaproszonych mają być Wojciech Karpiński, Barbara Toruńczyk, Jan Błoński, Paweł Hertz i tego typu osobistości –

Bohdan Zadura, Andrzej Sosnowski i Darek Foks, przyszli po piątej.

Darek Foks wręczył mi zaproszenie na pro­mocję jego debiutu, promocja odbędzie się 13 września w Skierniewicach.

Przy wódce opowieści, z Andrzejem Sosnowskim robił dziś wywiad Dariusz Sośnicki, w Fundacji Kultury jest wniosek o dotację na Obroty.

Nie omówiliśmy do końca, czy jedziemy wszyscy na promocję do Skierniewic. […] –

Pegaz, oglądałem to z poczuciem upoko­rzenia, manipulacja bezwstydna.

Sześcioosobowy areopag […]

Zostałem umieszczony z Ryszardem Matu­szewskim w skansenie anachronizmu.

Moja wypowiedź w jednej z trzech wersji bez zniekształceń, poprzez nieprzewidziany kontekst zredukowana do kuriozum.

Jeszcze jedna nauczka, że nie wolno w czymś takim uczestniczyć –

 

(16.9.1994)

Pegaz, wszechwładza manipulacyjna w takim programie jak wczorajszy Pegaz jest odpowiednikiem wszechwiedzy narracyjnej w powieści.

Wszechwiedza narracyjna jest funkcją kon­kretnego podmiotu, czyli autora, odpowiednikiem autora jest reżyser w filmie.

We wczorajszym programie Pegaza nie ma autorskiego podmiotu, wszechwiedza manipulacyjna jest więc anonimowa i wolna od jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Anonimy pozbawiają bądź co bądź żywych ludzi wszelkiej podmiotowości i zamieniają ich w gadające rekwizyty.

Areopag dyskutantów pozornie zachowuje podmiotowość, w rzeczywistości on tylko gra rolę zbiorowego podmiotu, będąc rezonerem anonimów i ich narzędziem –

Barbara Czochralska, tekst Czy można obserwować cudzą myśli jest niezwykle interesu­jący, mógłby on być częścią Błysku niebieskiego oka, ale jego waga jest taka, że może być częś­cią nadrzędnej całości.

Autorka rozważa w tekście kwestię nauko­wej poznawalności myśli, czyli, inaczej kwe­stię widzialności duszy.

Nie ukrywa swego sceptycyzmu, przywo­łuje argumenty uczonych i filozofów, formu­łuje wątpliwości.

Postawę autorki wyraża już sam tytuł, ze względu na więź z Błyskiem niebieskiego oka lep­szy może byłby tytuł, że tak powiem, kategorialny, mógłby to być na przykład tytuł „Świa­domość wzrokowa”.

Ta kategoria nie jest równorzędna z katego­riami przestrzeni i czasu, ale pozostaje w sferze kategorii podstawowych –

 

(17.9.1994)

Jakub Ekier, artykuł Czy wolno tłumaczyć Celana? – „Literatura na Świecie” 1994 nr 6 – zawodny w opiniach i w argumentach.

Autor postuluje zachowanie w przekładach wszystkich wieloznaczności u Celana, polska gramatyka i polskie słownictwo nie poddają się potrzebom przekładowym, bierze się pod uwagę niedoskonałości przekładów Feliksa

Przybylaka, Stefana H. Kaszyńskiego, Ryszar­da Krynickiego i Krzysztofa Karaska.

We wszystkich rozważanych przypadkach da się bez trudu uniknąć przekładowych uproszczeń i uchybień, przynajmniej tych, które Jakub Ekier dostrzega, uchybienia i uproszczenia nie są argumentem na rzecz nieprzetłumaczalności.

Co nie znaczy, że trudności przy przekła­dzie Celana nie są olbrzymie –

 

(18.9.1994)

Paul Celan, blok siedemnastu wierszy – „Literatura na Świecie” 1994 nr 6, przekłady Krystyny Pisarkowej, Jacka St. Burasa, Ryszarda Krynickiego, M. Dariusza Rogalskiego i Jaku­ba Ekiera – nie poddaje się mojej ocenie.

Przekłady Feliksa Przybylaka (Kraków 1988) są wątpliwe, nie mają własnej formy poetyckiej, ale dają wyobrażenie o tekście Celana.

Przekłady w „Literaturze na Świecie” pretendują do poezji, często poezją są (najniewątpliwiej u Ryszarda Krynickiego), ale smak słowa poe­tyckiego Celana jest w nich prawie niewyczuwalny –

Ex Libris”, w radiowej promocji pisma wystąpiła Beata Chmiel.

O numerze z Lechem Wałęsą i Eliasem Canettim (nr 59, wrzesień ‘94) mówiła rze­czowo i zręcznie –

Wacław Tkaczuk, w swojej audycji (pro­gram II) mówił na kontrze o wierszach Darka Foksa i Urszuli M. Benki.

Dwa wiersze Foksa, Niewąski tydzień i Odpo­czynek podczas ucieczki do Egiptu (obydwa z „Nowego Nurtu” 1994 nr 9), w recytacji brzmią mocno i wyraziście –

Paul Celan / Nelly Sachs, Listy (wybór i przekład Jacka St. Burasa) – „Literatura na Świecie” 1994 nr 6 – dają wspaniały przykład, jak słowo artystyczne może prowadzić do najdoskonalszej postaci więzi duchowej między ludźmi.

Korespondencja, czyli słowo użytkowe, potwierdza jedynie tę więź, którą stworzyło słowo innego rodzaju, słowo bezinteresowne –

 

(19.9.1994)

Nelly Sachs, Wiersze – „Literatura na Świecie” 1994 nr 6, przekład Ryszarda Krynickiego – czysta niezwykłość, doskonałe piękno.

Widzenie najpowszechniejszego doświad­czenia w perspektywie kosmicznej, w perspektywie wszechistnienia.

Słowa jak błyskawice rozświetlające noc, rozrywające chmury.

Istniejemy jak błyskawice w ciemnościach, w pustce, w przestrzeniach sennych –

 

(20.9.1994)

Krzysztof Gąsiorowski, część pierwsza gigantycznego wywiadu Krzysztofa Szymoniaka z Gąsiorowskim – „Nowy Nurt” 1994 nr 11 – zalatuje słowotokiem i konfesyjnością jakby przesadną.

Gąsiorowski mistyfikuje swoją rolę w życiu literackim, swoje intelektualne wtajemnicze­nia w sztukę słowa.

Tytuł wywiadu – W tej spowiedzi otwierają się przepaście – nie wiadomo czego dotyczy.

Jak często wobec tego autora poczucie obcości –

Andrzej Ogrodowczyk, tekst o poezji Wincentego Różańskiego – „Nowy Nurt” 1994 nr 11 – piękny i czuły.

Rozumie się poezję Różańskiego, zna się jej prawdę, jej urodę –

Darek Foks, zadzwonił przed czwartą, mówił o pociągach do Skierniewic.

Rozmawiał z Andrzejem Sosnowskim i z Dzidką Zadurową, Andrzej obiecuje przyjazd.

Darek otrzymał pierwszy egzemplarz książ­ki, nie wiedział, że czytano jego wiersze w radiu.

Słyszy się w jego głosie zachętę do przy­jazdu –

 

(22.9.1994)

Tomasz Jastrun, w miarę przyzwoity arty­kuł – „Ex Libris” nr 60, wrzesień ‘94 – o Edwardzie Redlińskim, o Dolorado, o Szczuropolakach.

Polemiczność głównie z wypowiedziami dziennikarskimi, o prozie z respektem.

Tajemnicze zdanie o grotesce, że byłaby szkodliwa, dlaczego niby –

 

(23.9.1994)

Amos Oz (ur. 1939), tekst eseju – „Ex Libris” nr 60, wrzesień ‘94, przekład z przekładu angielskiego – istotny.

W wyznaniach o procedurach twórczych, o pisaniu sporo efekciarstwa (postacie pisanych utworów spać mu nie dają), w wyznaniach o byciu Żydem, o żydowskim cierpieniu powa­ga, prawda i trzeźwość.

Ta partia wyznań przekonała mnie do tego autora –

Skierniewice, podróż, na dworzec wyszedł po nas (Zadura i ja) Darek Foks.

Spacer na cmentarz świętego Stanisława i ulicę Długą.

Biblioteka Wojewódzka, czekanie na imp­rezę promocyjną.

Zebrało się na sali blisko pięćdziesiąt osób (sic).

Poznałem brata Jacka i matkę Darka Foksa.

Na promocji mówił parę słów sam Darek, interpretował jego wiersze Bohdan Zadura.

Czytał wiersze Darek, pytania do niego.

Włączyłem się ze swoim słowem, mówiłem o stosunku „Twórczości” do Foksa, mówiłem o stosunku swoim do niego.

Wspomniałem o więzi z miejscem, raczej z Miejscem, wymieniłem ludzi literatury z tego Miejsca, zaanektowałem do nich Jana Chryzostoma Paska, on jest stąd jak nikt inny.

Po uroczystości część prywatna w pokoju dyrekcji Biblioteki Wojewódzkiej.

 

(24.9.1994)

Tomasz Mirkowicz, część pierwsza arty­kułu Złoty wiek powieści amerykańskiej – „Ex Libris” nr 60, wrzesień ’94 – nie zachwyca.

Charakterystyki utworów Williama Gaddisa i Thomasa Pynchona uproszczone i nie­kiedy na granicy śmieszności –

 

(25.9.1994)

Donat Kirsch, zadzwonił o dziewiątej (w Kalifornii pierwsza w nocy), półtorej godziny rozmowy z nim i z Ewą. […]

Donat zmienił pracę, musi dojeżdżać sto kilometrów, dobrze zarabia.

Kirschowie kupili sobie dom w miejsco­wości, która dopiero powstaje.

Ewa opowiada o otoczeniu, o jeleniach koło domu, o lwach górskich.

Opowiadanie Ewy spotęgowało we mnie poczucie niewiarygodności.

Oboje zaczęli nalegać, żebym do nich przyjechał.

Opowieść Ewy o małym chłopcu, który był u nich przez dwa miesiące.

Mówił, że zostanie w Kalifornii, poprosi o azyl, nie wróci do rodziców.

Donat w trakcie przeprowadzki natrafił na W barszczu przygód Marka Słyka, przeczytał powieść na nowo z wielką przyjemnością.

Donat myśli o pisaniu, chciałby napisać powieść o cywilizacji między przypływem a odpływem, raczej odwrotnie, między odpły­wem i przypływem, chce to pisać po an­gielsku.

Musiałem nalegać, żeby kończyli rozmowę.

Donat żegnał się ze mną wzruszająco.

Nazwał mnie dzikiem, mówił, trzymaj się, dziku –

 

(27.9.1994)

Marek Gajdziński, opowiadanie Matka jest jedna (maszynopis) jest czystą wspaniałością.

Niby narracja ma być na usługach filmu, w rzeczywistości z filmu robi się w narracji uży­tek dla literatury.

Narracja intelektualizuje wizualność, fil­mową akcyjność.

Wpisuje w filmowe dialogi finezyjną za­bawę językową, nadaje banalnemu epizodowi zagadkowość psychologiczną i filozoficzną.

Marek Gajdziński naopowiadał w krótkim utworze tak wiele, że aż trudno uwierzyć w taką możliwość –

 

(28.9.1994)

Tomasz Majeran, utwór 600 słów na margi­nesie «Nouvelles impressions d’Amerique» – „Nowy Nurt” 1994 nr 11 – jest tęgim utworem.

Autor chce się dobrać do pisania Andrzeja Sosnowskiego i dobiera się głęboko.

Sformułowanie, autopoprawka Majerana, że Andrzej Sosnowski nie używa Johna Ashbery’ego dla swoich celów, lecz tworzy w polszczyźnie nowy sposób jej użycia, oznacza coś trudno uchwytnego, ale to coś z pewnością istnieje –

 

(1.10.1994)

Krzysztof Gąsiorowski, druga część roz­mowy W tej spowiedzi otwierają się przepaści – „Nowy Nurt” 1994 nr 12 – jeszcze bardziej mistyfikacyjna. O przynależności do partii, o prezesurze w Oddziale Warszawskim same krętactwa.

Drętwotę krętactw i bałamuctw ożywiają złośliwości personalne wobec kolegów po piórze.

Najgorsze, że jeszcze będzie część trze­cia –

Franciszek M. Pieloth (Marian Pilot), kolaż zwrotów gwarowych pod tytułem Samo­dział – „Regiony” 1994 nr 2 – mógłby być czymś więcej niż Uroda na czasie Leopolda Buczkowskiego, lepszy jest u Pilota gatunek języka.

Nie jest jednak chyba dlatego, że nie ma u Pilota scalenia wszystkiego poprzez indywidualną pamięć.

Leopold Buczkowski uruchomił swój własny magnetofon pamięci, Marian Pilot swoje formuły wypisał.

Uroda na czasie jest poematem w prozie, poezję Samodziału dałoby się może ocalić, gdyby się jego poetyckie formuły zapisało w kształcie poezji konkretnej.

Szczególna grafika słowa zrównoważyłaby może moc scalającą indywidualnego słuchu –

 

(2.10.1994)

Joanna Wójcik, autorka szkicu Zło jako konstrukcja i zło jako dekonstrukcja – „Nowy Nurt” 1994 nr 12 – używa tytułowych kategorii do refleksji nad modnymi filmami.

Związki sztuki filmowej z filozofią z pew­nością istnieją, nie są to jednak i nie mogą być związki partnerskie.

Tylko w nader wyjątkowych przypadkach film może być, mającą znaczenie, wypowiedzą filozoficzną, zawsze może być przedmiotem refleksji filozoficznej, ale nie ma niczego, co byłoby takiej możliwości pozbawione –

Wacław Tkaczuk, w swojej audycji (pro­gram II) wyróżnił trzy wiersze Czesława Miłosza, są to Wołacz, Po odcierpieniu i Roz­tropność.

Komentarz Tkaczuka tym razem dość gołosłowny.

Wszystkie trzy wiersze czytał Zbigniew Zapasiewicz, czytał, jakby z premedytacji, mechanicznie.

Nie odczułem poezji (twórczej mocy) w tych tekstach.

Walczy w nich o siebie zagrożona inteli­gencja człowieka.

Ocalenia szuka nie w poezji, lecz w religii, w nauce i w zakamuflowanej deklaracji nihilistycznej.

Nihilistyczny jest katastrofizm Roztropnoś­ci –

 

(3.10.1994)

Henryk Waniek, Dygresje hermetyczne – „Regiony” 1994 nr 2 – mniej są hermetyczne w dzisiejszym sensie, bardziej przywołują źródłosłów, boga Hermesa.

Opis szosy, mostku i domku mytnika bar­dziej interesujący w swojej kulturoznawczej dygresyjności niż w opisowej stylistyce.

W niej dużo pretensjonalności autorów nie wyżytych w pisaniu –

 

(4.10.1994)

Pogrzeb Jerzego Stempowskiego, zaje­chaliśmy – Jerzy Lisowski i ja – przed drugą.

Urnę trzymał w ręku Jan Zieliński.

Zebrało się około trzydziestu osób, był wiceminister Michał Jagiełło.

Przemawiał nad urną Jacek Bocheński, tekst drętwy.

Staliśmy przez czas zamurowywania urny w rodzinnym grobowcu Stempowskich.

Lisowski zabrał z Powązek Zygmunta Kubiaka i faceta z Wrocławia –

 

(6.10.1994)

Paweł Hertz, promocja książki Patrzę się inaczej w Klubie Księgarza, zarazem jakby wieczór jubileuszowy Pawła Hertza.

Uroczystość zagaił Andrzej Lam, mówili o Hertzu Piotr Kłoczowski i Marek Zagańczyk (obaj mówili pięknie).

Parę tekstów Hertza czytał Zbigniew Zapasiewicz, teksty wyborne.

Największe wrażenie zrobił na mnie na nowo szkic W stronę Hani.

Mógłbym powiedzieć, że na panią Hanię patrzymy obaj tak samo.

Hertz wygłosił podziękowanie w najlep­szym guście.

W części towarzyskiej rozmawiałem głów­nie z Zygmuntem Kubiakiem (był z dwoma kobietami).

Rozmowa o Jarosławie Iwaszkiewiczu i jego postawie i filozofii politycznej –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content