copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYPISKI
(7.10.1994, 8.10.1994, 9.10.1994, 10.10.1994, 11.10.1994, 13.10.1994, 14.10.1994, 17.10.1994, 18.10.1994, 19.10.1994, 20.10.1994, 21.10.1994, 22.10.1994, 23.10.1994, 24.10.1994, 23.7.1996)
(7.10.1994)
Czesław Dziekanowski, ze zdumieniem odkrywam, że w słowniku Współcześni polscy pisarze i badacze literatury (Warszawa 1994, tom II) nie ma jego hasła.
To nie do pojęcia, ma pięć publikacji literackich i naukowych (książki), jest laureatem wielu ważnych nagród, jego bibliografia przedmiotowa nie wymaga takich manipulacji, jakie się wyprawia, żeby jakąkolwiek literaturę przedmiotową sprokurować wielu „pisarzom” i wielu „badaczom”, istna kompromitacja –
(8.10.1994)
Tadeusz Żakiej, nekrolog – „Życie Warszawy” 1994 nr 252 – przypomniał mi postać ważną w przedwojennej biografii Jerzego Andrzejewskiego.
Wojenne historie z życia Tadeusza Żakiej a znał Henryk Krzeczkowski, pięknie je opowiadał –
Jarosław Marek Rymkiewicz, drugi odcinek Do Snowia – „Twórczość” 1994 nr 10 – koncentruje się wokół postaci Konstantego Rdułtowskiego, brata Anieli.
Mniej w narracji Rymkiewicza wtargnięć w sferę tajemnic istnienia, więcej dobitnej punktacji granic poznania we wszystkich humanistycznych naukach.
Między tym co poznane i dostępne w zapisie, w rzeczywistości naukowo zarejestrowanej, a tym, co należałoby wiedzieć, istnieje dysproporcja nie do zatarcia.
W narracyjnej punktacji wszelakich ograniczeń poznawczych nie ma się chyba intencji demaskatorskich.
Rymkiewicz mógłby bez końca wyśmiewać humanistyczne nauki, ale to wydaje mu się – być może – zbyt łatwe.
Czasami chciałoby się myśleć, że on, posługując się w demaskacji wyobraźnią apeluje o udział wyobraźni w ambicjach naukowych.
Ten udział mógłby sporo pomóc, nie pomógłby tyle, ile by było trzeba.
Wyobraźnia nie jest u Rymkiewicza poza krytyką, ona tyle samo odsłania, co ukrywa.
Sztukę odsłaniania i ukrywania demonstrują uwagi o czterech zdaniach Goethego w opisie śmierci Wertera, widzi się w nich tajemnicę działań wyobraźni, ich dwojaką naturę.
Nie wiązałbym uwag o zdaniach narracji Goethego z poważnymi lub z żartobliwymi atakami na literaturę fikcjonalną. Za nimi, tak sądzę, kryje się dowcip narracyjny –
(9.10.1994)
Czesław Dziekanowski, Mary te – „Twórczość” 1994 nr 10 – może być samodzielną całością jak opowiadanie.
Czesław Dziekanowski znalazł sposób na narrację psychoanalityczną.
Nie buduje ilustracyjnej fabuły psychoanalitycznej, demonstruje psychoanalityczną podszewkę myślenia potocznego.
W pewnym stopniu osiąga coś parodystycznego w stosunku do psychoanalizy.
Uwypuklają to stylistyczne naloty z Gombrowicza.
Maryle wystarcza jako prezentacja powieści, z której ta narracja została wyodrębniona –
Wacław Tkaczuk, w swojej audycji (program II) wyróżnił wiersze Ewy Lipskiej z „Tygodnika Powszechnego” i Krystyny Lars z Toposu.
Wiersze Ewy Lipskiej jakby mniej „dyskursywne”, wiersze Krystyny Lars intrygujące –
Emil M. Cioran, w eseju Valéry wobec swych idoli (1970) – „Twórczość” 1994 nr 10, przełożył Jan Maria Kłoczowski – dużo kapitalnych sformułowań.
Najważniejszy wykład o stosunku Valéry’ego do słowa: „Pozostaje faktem, iż nadzieje pokładał w słowie, dowodząc tym samym, że jeszcze w coś wierzył”.
Dla mnie smakołykiem jest zdanie: „Powinno się zakazać i uznać za przestępstwo wszelki akademicki rodzaj wypowiedzi” –
Zbigniew Mikołejko szkic o Upadku w Czas Emila Ciorana (Warszawa 1994) – „Twórczość” 1994 nr 10 – jest próbą zdystansowania się do skrajnego zwątpienia tego autora.
Ten dystans sygnalizuje tytuł szkicu: Smutek salonów.
Chcę wierzyć, że jest to (u Ciorana) smutek nie tylko salonowy, jeśli nawet idea wypadnięcia z Czasu brzmi gołosłownie –
Bohdan Zadura, tekst Jak zielony las w Parku Przyjaźni (o podróży Kim Ir Sena, relacja o książce wydanej po polsku) – „Twórczość” 1994 nr 10 – nabrał urody od czasu, gdy go czytałem w maszynopisie.
Urodziwsza się stała faktografia, szczególnej urody nabrały nauki, jakie Zadura wyciąga z tej publikacji dla innych, dla polityków na przykład –
Andrzej Łuczeńczyk, wysłuchałem audycji Joanny Szwedowskiej o Łuczeńczyku (nagranie archiwalne, z roku 1992).
Rozmowa Joanny Szwedowskiej z Jerzym Lisowskim z przeplatanką fragmentów Wilka i Gwiezdnego księcia, z dwoma fragmentami mojego tekstu, z fragmentem tekstu Marka Pąkcińskiego.
W słowach Lisowskiego wiele rzeczy dla mnie dziwnych, zaskakuje mnie charakterystyka zachowań Łuczeńczyka, nie widziałem w nim nic z lumpa, przeprowadziłem z nim sporo istotnych rozmów, nasza korespondencja była lapidarna, ale nie była zdawkowa.
Są nieścisłości w opowieści Lisowskiego o śmierci Łuczeńczyka, Łuczeńczyk uciekł ze szpitala w niedzielę (11 sierpnia), umarł w poniedziałek nad ranem (12 sierpnia) –
Ludwik Flaszen, w audycji Wacława Tkaczuka (program II) inscenizacja tekstów z Cyrografu.
Przykrość, teksty się zestarzały, napuszona intelektualnie żurnalistyka.
Nie chce się wiedzieć, co to właściwie jest –
(10.10.1994)
Lech Budrecki, artykuł o non-fiction novel – „Twórczość” 1994 nr 10 – zawiera głównie rejestr nazwisk i tytułów.
Chce się w rejestrze umieścić historię tej tendencji wyłącznie na gruncie amerykańskim.
Intelektualne źródła tego zjawiska są do odnalezienia we Francji (Georges Perec).
Dla mnie najważniejsze są polskie i niemieckojęzyczne osiągnięcia prozy bez fikcji –
(11.10.1994)
Sławomir Magala, omówienie wykładów Toni Morrison (Playing in the Dark. Whiteners and the Literary Imagination 1993) – „Ex Libris” nr 61, październik ‘94 – mniej precyzyjne niż zwykle u tego autora.
Magala wypowiada się w każdym razie z rewerencją o autorce, z jej powieści najwyżej ceni Jazz.
Tomasz Mirkowicz, druga część szkicu Złoty wiek powieści amerykańskiej – „Ex Libris” nr 61, październik ‘94 – gorsza niż pierwsza (w poprzednim numerze).
Charakterystyce utworów Williama T. Vollmanna (ur. 1959) towarzyszy rejestr tytułów powieści postmodernistycznej i nowego dziennikarstwa (New Journalistn), czyli literary nonfiction. Wszystko razem dość byle jakie, reklamiarskie –
(13.10.1994)
Krystyna Sakowicz, przeczytałem (z grubsza) Inne Drzwi (maszynopis), jest to z pewnością rzecz niezwykła i o dużym znaczeniu.
Nie bardzo wiem, co można z tym zrobić w „Twórczości”.
W całości nie dałoby się tego zmieścić w trzech numerach –
Krystyna Sakowicz zadzwoniła po piątej, głośno myśląc przedstawiłem, jaka istniałaby możliwość prezentacji Innych Drzwi w „Twórczości”.
Ona sprawdzi w lekturze, jak można czytać tekst od strony 81 do strony 194 (od „21 lutego” do „9 maja” włącznie).
Ze zdenerwowania mówiłem z nadmierną pewnością siebie, […] –
Kensaburo Oë (ur. 1935), dostał dziś literacką Nagrodę Nobla.
Mój (dobry) tekst o powieści Sprawa osobista jest w Prozie z importu –
(14.10.1994)
Dariusz Bitner, przeczytałem Świat według mnie (maszynopis), można powiedzieć, błyskawicznie.
Napięcia starczyło mi do początku partii pod tytułem Lamelki (s. 24), napięcie wróciło z początkiem Wulkanu (s. 40), czyli w finale.
Mógłbym się zastanawiać, co osłabiło napięcie, przypuszczam, że niedostatki integracji różnoźródłowych tekstów.
Są one jakby nagie w swojej publicystyczności, brak im pisarskiego zanurzenia w sobie, one są jak przebrane w papierowy strój, w błazeńską maskę. Nie jest to mój sprzeciw wobec prawie połowy tekstu.
Sprzeciwiać się nie chcę, niech to sobie będzie, jakie jest.
Narracja (jej treść) uzasadnia niejako, że to musi zostać w tej postaci, w jakiej się zdarzyło
(17.10.1994)
Bohdan Zadura, zadzwonił z Lublina o wpół do dziesiątej, powiedział, że ma donos bibliograficzny.
Na pierwszej stronie „Nowego Nurtu” jest tekst o mnie Karola Maliszewskiego, tekst duży.
Bohdan dojechał wczoraj do domu szczęśliwie, przeczytał trzydzieści stron Świata według mnie w pociągu, tekst mu się podoba –
(18.10.1994)
Karol Maliszewski, waga tekstu Zygmunta Kubiaka o Pryncypiach zależy od osoby autora, od tego, kto mówi, co mówi.
Tekst Jacka Łukasiewicza jest pięknym świadectwem akademickiej rzetelności.
Splunięcie Henryka Markiewicza na Pryncypia świadczy o profesorskim zadufaniu […].
Karol Maliszewski podarował mi akt pisarski na kanwie Pryncypiów.
W druku widać, jaki to tekst bogaty, jak on się mieni odcieniami niejednoznaczności, ile zawiera domysłów i pomysłów –
Sokrat Janowicz, rozmowa Eugeniusza Kurzawy z Sokratem – „Nowy Nurt” 1994 nr 13 – bardziej polityczna niż literacka.
W postscriptum informacja, że Sokrat przeniósł się do rodzinnych Krynek.
Chciałem kiedyś Krynki zobaczyć, ale już chyba nie zobaczę –
Adam Zagajewski, anonimowa relacja o wykładzie w PWST – „Życie Warszawy” 1994 nr 262 – ma tytuł Poetów pycha i lament.
Poeta miał jakoby powiedzieć: „Poezja jest właśnie takim światem, który bierze z historii energię, patos i robi z niej wiatr, który porusza wiersz”.
To ten wiatr hula w wierszach Zagajewskiego –
Krystyna Sakowicz, zadzwoniła około wpół do szóstej.
Zaglądała do zaproponowanej przeze mnie części Innych Drzwi (s. 81-194).
Uważa, że to stanowi jakąś całość. […] –
(19.10.1994)
Joanna Wójcik, dwa teksty o filmach – „Nowy Nurt” 1994 nr 13 – mniej pretensjonalne intelektualnie niż w poprzednim numerze Zło jako konstrukcja i zło jako dekonstrukcja, bardziej literacko finezyjne.
Autorka, wygląda na to, umie pisać –
Aleksander Ziemny, tekścik o książce Olava Münzberga Gewalt und Armut – „Regiony” 1994 nr 3 – zaczyna się od polemiki z terminem „życiopisanie”.
„Najpierw koniecznie musi być życie” – pisze Ziemny, pod koniec konkluduje: „Od dłuższego już czasu uważam, że największe szansę przetrwania w literaturze i poza nią mają ciepłe od życia, pisane na długich oddechach kroniki domowe” –
Czego to ludzie nie wiedzą, ile się można dowiedzieć od nich i o życiu, i o literaturze –
(20.10.1994)
Zbigniew Mikołejko, artykuł o Amosie Ozie, o jego powieściach Czarna skrzynka i Poznać kobietę – „Ex Libris” nr 62, październik ‘94 – składa się z impresji czytelniczych.
Mogłoby z nich wynikać, że twórczość Amosa Oza jest pośledniejsza, niż myślałem.
Mikołejko szuka w tym artykule formuły popularnej narracji o literaturze –
(21.10.1994)
Amos Oz, w rozmowie z Danutą Sękulską – „Ex Libris” nr 62, październik ‘94 – mówi nader sympatycznie.
Wypowiada słowa zwyczajne i właściwe:
„Smykałkę do słów odkryłem w sobie jako chłopak, jeszcze w domu rodzinnym. Nie ma w tym nic boskiego. To jest jak talent do muzyki, do malarstwa, jak dryg do budowania domów” –
(22.10.1994)
Grzegorz Strumyk, list do niego:
Warszawa, 22 października 1994
Grzegorzu,
słowa, że Kino-lino przepadło, źle zrozumiałem, dopiero Tadeusz Komendant mi wyjaśnił, że będzie rozpatrywane w przyszłym roku.
Nie jest więc tak źle.
Zainteresowanie ze strony „Nowego Nurtu” i „FA-artu” jest bardzo ważne, oni, personalnie, mają przyszłość. Dobrze, że wiedzą, że Ciebie zauważyła „Twórczość”.
Końcowe uwagi Twojego listu są enigmatyczne.
Skarżysz się, że „za dużo klęsk przynosi nazywanie”.
To zbyt jednostronne ujęcie.
Nazywanie jest zwycięstwem i klęską, jest spłodzeniem i zabiciem, jest wyzwoleniem i uwięzieniem.
Nazywając robimy coś najważniejszego, co możemy robić.
Niszczymy i stwarzamy, giniemy niszcząc i stwarzając.
Serdecznie pozdrawiam –
Henryk
(23.10.1994)
Tomasz Mirkowicz, trzecia część Złotego wieku powieści amerykańskiej – „Ex Libris” nr 62, październik ‘94 –jest już tylko rodzajem rozumowanej bibliografii.
Wartościowania Mirkowicza są bałamutne, dotyczy to także listy „50 najważniejszych współczesnych powieści amerykańskich” –
Tomasz Jastrun, w omówieniu Listów do pierwszych sekretarzy KC PZPR (Warszawa 1994) _ „Ex Libris” m 62, październik ‘94 – wymienia się parę nazwisk literatów.
Bohdan Czeszko pisał podobno w roku 1963 list do Władysława Gomułki przeciw Alicji Lisieckiej.
To już jest prawdziwa choroba duszy, rozumiem, że jego publikacje przeciw Markowi Hłasce rodziła zawiść, ale donosy na Lisiecką do Gomułki, to niepoczytalność.
Na szczęście, nie obniży to moich wysokich ocen prozy Bohdana Czeszki –
Władysław Hasior, tekst mówiony z cytatem w tytule Wywodzę się od Janka Muzykanta… – „Regiony” 1994 nr 3 – powinien mi się podobać, ale mi się nie bardzo podoba.
Jest w tym mówieniu szczerość i nie ma szczerości.
Jak może być szczerość, skoro łączy się Zbigniewa Herberta z Leopoldem Buczkowskim.
Kto to robi, czegoś istotnego ze sztuki nie rozumie, więc nie może rozumieć ani Matki Boskiej (nasza Niobe), Chrystusa, ani szarego człowieka.
Mówienie Hasiora jest rzeczywiście mówieniem, Klemens Górski formy tego mówienia nie naruszył.
W ryzykowności formy mówienia jest prawda tego tekstu. Ta prawda mówi o osobowości Hasiora, co jest do powiedzenia.
Dobrze, że jej nie trzeba formułować od siebie –
(24.10.1994)
Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, w Teatrze Telewizji premiera sztuki Egipska pszenica (prapremiera 1932) w reżyserii Olgi Lipińskiej.
Sztuka wyzwolona z drobnomieszczaństwa, z naturalizmu (daleka od Zapolskiej).
Gdzie indziej na świecie byłby to już egzystencjalizm.
Autorka nie filozofuje, nie jest do filozofowania zdolna, ma smykałkę artystyczną.
Zmysł artystyczny podsuwa jej sublimację, komplikację, wolną myśl.
Egzystencjalizm już by się dawno zestarzał, Egipska pszenica jest jakby na czasie, artystycznym przede wszystkim –
(23.7.1996)
Platon, nie do rozstrzygnięcia pozostanie kwestia, czy w małej książeczce Platona poezja i mądrość istotniejszy jest – jako zjawisko intelektualne – Platon Zygmunta Kubiaka, czy Zygmunt Kubiak Platona.
Poetycka symbioza tych dwóch zdarzyła się poza wszelkim prawdopodobieństwem i przynależy do sfery cudowności.
Zygmunt Kubiak nie zrobił mikroskopijnej antologii tekstów Platońskich w duchu akademickim.
Mikroskopijna antologia – poza tym, że jest antologią – ma wszelkie cechy autorskiej wypowiedzi artystycznej.
Buduje się ją poprzez wybór tekstów, poprzez komentarz, w którym każda informacja jest, w sposób utajony, naładowana pomysłami i sugestiami interpretacyjnymi, i poprzez słowo przekładu, w którym język własny – własny w sensie osobowym, w sensie osobowo artystycznym – ma posłużyć poecie sprzed tysiącleci.
Nazwanie Platona poetą dopowiada podstawową sugestię całej książeczki Zygmunta Kubiaka, ta sugestia pełną jawność uzyskuje w eseju Platon wobec teatru Dionizosa („Twórczość” 1996 nr 3).
Poetą jest nie twórca zniszczonej tetralogii dramatycznej, nie domniemany autor kilkudziesięciu epigramatów, lecz autor filozoficznych dialogów, w których nową poetycką postać uzyskują eposy, tragedie i komedie.
Platon nie zrezygnował z poezji, Platon spełnił się jako poeta inaczej, jako poeta natchnął – utajonych i jawnych – największych poetów przyszłości.
Niektórych Zygmunt Kubiak wymieni imiennie, o innych napomknie, jeszcze innych, zastanawiające wieloznacznie, przemilczy.
Wypowiedzią artystyczną w książeczce Platona poezja i mądrość rządzą prawa aluzji, napomknień, utajeń i przemilczeń, czyli prawa poezji, której słowo zna granice między wiadomym i niewiadomym, między wolnością i zakazem.
Tę graniczność czuje się najmocniej w przekładzie fragmentów Fedona. Właśnie w przekładzie Zygmunta Kubiaka, nie w oryginale, którego nie byłbym w stanie czytać, nie w innych przekładach, w których podstawowe formuły języka poetyckiego Platona powtarzają się, bo muszą się powtarzać.
Nie potrafiłbym tego filologicznie udowodnić, nie chciałoby mi się tego robić, gdybym potrafił, ale czuję i jestem o tym przekonany, że Zygmunt Kubiak wyzwala z tekstu Platona takie możliwości skojarzeń, których inne wersje przekładowe nie wyzwalają.
Rzecz nie w filologii, rzecz w naturze tego języka, którego Zygmunt dla siebie samego się dorobił poprzez pracę poetycką całego życia.
Język Zygmunta Kubiaka jest bez poetyckich ozdób, jest goły i nagi jak grecka świątynia, są w nim tylko elementy konieczne i nie ma żadnych innych.
Ten język jest taki, jakby był zbudowany z samych czasowników i rzeczowników, z nich buduje się wszystko, o czym się opowiada, wydaje się, że nie potrzeba nic więcej, żeby wszystko dało się opowiedzieć.
Dlatego śmierć Sokratesa opowiada Zygmunt Kubiak jak najwierniej za Platonem i jednocześnie jakby według siebie.
Swoją polszczyzną, która jest pierworodna jak u Jana Kochanowskiego i taka jednocześnie, że posłużyć się nią mogą Platon, Wergiliusz, święty Augustyn, John Keats i Kawafis.
W tej polszczyźnie Platon – z udziałem Zygmunta Kubiaka – opowiada o jednej z tych dwóch śmierci, od których nie było ważniejszej w dziejach rodzaju.
Zygmunt Kubiak te dwie śmierci w swojej narracji za Platonem tajemnie przyrównuje i przeciwstawia, przyrównując, przeciwstawiając i łącząc w jedno dwie całkiem różne praktyki dostępnej nam transcendencji –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy