Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 2-3/2003

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(15.1.1999, 16.1.1999, 17.1.1999, 18.1.1999, 21.1.1999, 24.1.1999, 25.1.1999, 12.11.2002)

 

(15.1.1999)

Katarzyna Szumlewicz, recenzja Śmierć i dziewczyna (o Prozie Haliny Poświatowskiej) – „Twórczość” 1999 nr 1 – żywa poprzez żywe czytanie.

Autorka nie czyta po akademicku, czyta po pisarsku, może w takim czytaniu staje się pisarką, ponieważ w takim czytaniu trzeba być sobą –

Agnieszka Czachowska, lektura recenzji Nie do uwierzenia – „Twórczość” 1999 nr 1 – z samej ciekawości, co też o powieści Kiedyś przyjdzie twój dzień Sylwestra Marynowieża można mieć do napisania.

Idzie się tu tropem recenzji z okresu soc­realizmu, czyli tropem literackiej dydak­tyki.

Niełatwo zrozumieć, dlaczego zaserwowa­ła sobie taką akurat lekturę –

Małgorzata Szpakowska, szkic Kobieta jest kobietą jest kobietą – „Twórczość” 1999 nr 1 – jest opowiedziany najzwięźlej przez tytuł.

Reszta jest akademicką prezentacją poglą­dów francuskiego socjologa Gillesa Lepovetsky’ego i jego książki La troisième femme. Pérmanence et revolution du féminin (Paris 1997).

Szpakowska jest zobligowana do poważne­go traktowania feministycznych sprzeciwów wobec autora, który jest górą zdrowego roz­sądku w patrzeniu na sytuację kobiety w dzisiejszym świecie.

Czuje się i widać, że Szpakowska pofiglowałaby sobie z feminizmem, gdyby nie soli­darność bardziej przyrodzona niż jakakolwiek inna.

Czyta się jej szkic z niezaprzeczalnym po­żytkiem i z taką samą przyjemnością, którą zapewnia brak jakichkolwiek śladów femini­stycznego zacietrzewienia –

 

(16.1.1999)

Krzysztof Masłoń, olbrzymi artykuł, skry­wany pamflet, Nie chciał kochać mężczyzn, a kobiet nie potrafił – „Plus Minus” 1999 nr 3 – tym perfidniejszy, im bardziej kamuflowany.

Narracja o Marku Hłasce spreparowana z cytatów, wybranych z opinii pozornych przy­jaciół Marka Hłaski.

Ileż urazów i zapiekłej nienawiści w cyto­wanych zdaniach między innymi Zygmunta Hertza, Stanisława Mroczkowskiego, Andrze­ja Bobkowskiego.

Własne dopowiedzenia dopisuje Masłoń Barbarze Stanisławczyk, której książką – Mi­łosne gry Marka Hłaski (1998) – ocenia wy­soko, i Henrykowi Rozpędowskiemu, które­go książce Sonja i Marek (1999) odmawia wartości.

Nie zdawałem sobie sprawy, jakim namięt­nościom podlega sam Krzysztof Masłoń, pi­sząc w całym tekście tak, jakby był święcie przekonany, że sama prawda kryje się w pre­paratach nienawiści do Marka Hłaski, jakie układa się w publikacji na jego jubileusz –

Krzysztof Rutkowski, po jubileuszo­wym elaboracie Masłonia o Marku Hłasce jaka ulga przy lekturze felietonu Rutkowskiego Koktajl ze snu i witriolu („Plus Minus” 1999 nr 3).

Rutkowski – za Władysławem Kopalińskim – rozszyfrowuje formułę alchemiczną V.I.T.R.I.O.L. (visita interiorem terrae rectificando invenies operae lapidem), wyżywa się na przejawach walki z nałogami i demaskuje całąpozorność zbiorowej troski o zdrowie: „Raporty o wielkim truciu gastronomicz­nym i powietrznym, owszem, powstają. Ale o nich cicho”.

W felietonie cudowny cytat z Wizji Carla Gustava Junga o całości bytu, jakiej się doświadcza w widzeniach wewnętrznych –

Julian Kornhauser, w tekście Poszukiwa­nie prawdy – „Plus Minus” 1999 nr 3 – górna laudacja książki Jerzego Jarzębskiego Poże­gnanie z emigracją. O powojennej prozie polskiej (Kraków 1998).

Więcej o samej książce mówi zdjęcie Je­rzego Jarzębskiego (fot. Łukasz Trzciński), na zdjęciu twarz wystudiowana, w tej twarzy autokreacja, świadomość, kim się jest, kim się być może –

Edward Dwurnik (ur. 1943), w wywiadzie Pożytki ze słonia (dla Ewy Szemplińskiej) – „Plus Minus” 1993 nr 3 – mówi bez szczegól­nych pretensji, ale bardzo sympatycznie.

Czyta się to tak, jak się na niego patrzy (raz mi się to zdarzyło, gdy przyniósł swój portret Jarosława Iwaszkiewicza do redakcji „Twór­czości”), patrzy się z zaciekawieniem, co ten człowiek powie –

Grzegorz Jarzyna, w rozmowie pod tytu­łem Teraz będę kobietą (dla Doroty Wyżyńskiej-Konopielko) – „Gazeta Wyborcza” 1999 nr 13 – mówi sprytnie, wywija się jak piskorz.

On bez przerwy prowokuje, chciałoby się go przyłapać na ewidentnym głupstwie, na głupstwie przyłapać trudno, zauważyłem to już na uroczystości Paszportów „Polityki” –

Jerzy Grotowski, tekst Mit całkowity (1991) – „Gazeta Wyborcza” 1999 nr 13 – jest przedrukiem przemówienia po doktoracie ho­noris causa we Wrocławiu z „Notatnika Teatralnego” (1992 Zima).

W lekturze po latach nie jestem innego zda­nia niż dawniej, przemówienie jest godne, ale mimo sugestywnych śródtytułów „Gazety Wyborczej” nie uwyraźnia zasadniczej kategorii, „teatru wehikułu”, która pozostaje gołosłow­na.

Uwyraźniła się natomiast idea sprzeciwu wobec teatru komercyjnego czy przemysłowe­go, to się czyta dziś jako wyraz odwagi i jako świadomość zagrożeń, jakie niesie śmierć te­atru zespołowego –

 

(17.1.1999)

Anna Kalewska, szkic Humanizm i ironia José Saramago – „Twórczość” 1999 nr 1 – dużej wagi.

O literackim nobliście z roku 1998 pisze się kompetentnie, co nie znaczy niezawodnie.

Autorka wpisuje się w różne procedury aka­demickiego myślenia o literaturze, co przy czytaniu zmusza do baczności intelektualnej, żeby się nie pogubić w znaczeniach kategorii, jakich używa (prawda, fikcja, dyskurs, obiek­tywizm, subiektywizm).

Jej opis podstawowych dzieł José Saramago ma mocne fundamenty romanistyczne, przede wszystkim bibliograficzne, w faktogra­fii bibliograficznej nie ma u niej żadnych przypadków.

Nie wątpi się, że autorka szkicu o twórczo­ści José Saramago dobrze tę twórczość wyczuwa, dobrze rozumie i zna z autopsji, nie przyjmując niczego na wiarę, z drugiej ręki.

Szczególnie interesująco ustala się w szki­cu pisarskie relacje między trzema pisarzami, są to Fernando Pessoa, José Saramago i Antonio Tabucchi –

Witold Zalewski, proza pod tytułem Eks­humacja (fragment powieści) – „Plus Minus” 1999 nr 3 – jak sprzed dziesięcioleci.

Paweł jak ulepszony politycznie autoportret, Jan Rudnik jak udramatyzowany Tadeusz Borowski, obaj w tym samym „Tygodniku”, tuż po wojnie.

Schematyzm ideologiczny, w narracji wszystko na ideologicznych usługach –

Piotr Czerniawski, Adam Wiedemann, zadzwonili – tak mówią – z dworca, powie­działem, że muszę o szóstej wyjść. Najpierw chcieli się umawiać na jutro, następnie postanowili przyjść teraz.

Przyszli przed piątą, wyjaśniło się, że Adam Wiedemann był wczoraj na balu w Instytucie Badań Literackich, Piotr Czerniawski u zna­jomej, u Klary Nowakowskiej w Pruszkowie.

Rozmawialiśmy o artykule Krzysztofa Masłonia o Marku Hłasce i o koncepcji homoseksualizmu w książce Barbary Stanisławczyk.

Podobnie jak my myśli o tym Marcin Ba­ran, on ma pomysły dla „Dekady Literackiej”.

Adam powiedział, że jego wywiad ze mną ma być wydrukowany w dodatku „Książki” (w lutym).

Mówiliśmy o druku mojego listu do Piotra Czerniawskiego w „Dykcji”, napomknął o tym do Piotra Adam Borowski.

Piotr i Adam byli u mnie do przyjścia Emilii Berezowej z dziewczyną syna Marci­na (…) –

 

(18.1.1999)

Truskawki”, utwór bez nazwiska twórcy – „Studium” (1998 nr 13, 14) – przeczytałem z namowy Adama Wiedemanna, któremu to się kojarzy z prozą Ryszarda Schuberta.

To skojarzenie mało prawomocne, u Schu­berta jest bezwzględna dyscyplina językowa, w Truskawkach mówi się bez żadnej dyscy­pliny.

Raczej ma to związek z dramaturgią Stani­sława Ignacego Witkiewicza, z dramatem absurdalnej przypadkowości, która uruchamia dramaturgiczne konieczności.

W parodii kolokwialności stylistycznej wol­no widzieć odpowiednik parodii stylistyki scientyficznej u Witkiewicza.

Twórcami literackiego happeningu są – zda­je się – Bartek Milewski i Maciek Bączyk –

Krzysztof Uniłowski, wczoraj Adam Wie­demann przypomniał mi, że Funebre zrecenzował Krzysztof Uniłowski.

Recenzja Komu bije dzwon? – „FA-art” ‘98 nr 3 – rzeczywiście świetna, Uniłowski traktuje serio „filozofię” Myszkowskiego, filozofię nie­wiary w literaturę, wykazując, że na wtórności tej postawy nie da się spreparować takiej po­wieści, która by nie była nudna i bez wartości.

W recenzji Uniłowskiego raz po raz sfor­mułowania celne i błyskotliwe –

ZASP, promocja książki Zbigniewa Majchrowskiego, mówili kolejno: Gustaw Holo­ubek (znakomicie), Małgorzata Dziewulska i Zbigniew Majchrowski.

Zbigniewa Majchrowskiego chyba po raz pierwszy widziałem, ma miękką twarz (wi­dać to mimo brody) i miękki głos.

Siedziałem z Januszem Drzewuckim, roz­mówki z siostrą Stanisława Rośka, z Gusta­wem Holoubkiem, z Krystyną Mazur (zetkną­łem się z nią po wielu latach, w pierwszych słowach mówiła mi per pan), z Dorotą Buchwald –

 

(21.1.1999)

Teatr Mały, impreza najmłodszych poetów dość udana, Leszek Szaruga mówił mało, Wacław Tkaczuk sporo, młodzi poeci – Mar­ta Podgórnik, Krzysztof Siwczyk, Roman Honet, Rafał Rżany, Michał Kaczyński – na­rzucili swój język mówienia o poezji.

Wyklarowało mi się myślenie o Marcie Pod­górnik i Krzysztofie Siwczyku, zainteresował mnie Roman Honet, Rafał Rżany jest taki, jak sobie o nim myślałem, o Michale Kaczyńskim nic nie wiedziałem wcześniej –

Telewizja Polonia, w programie Telewizyj­ne Wiadomości Literackie byłem przez pół godziny główną postacią.

Wydaje mi się, że Stanisław Bereś jest wo­bec mnie dość lojalny, prezentuje swoje racje i racje Kingi Dunin, ale pozwala mi się wy­powiedzieć bez szczególnych ograniczeń, mówię swoje o swoich książkach, o serii Nowa Proza Polska.

Oglądałem siebie bez sprzeciwu, wyglądam źle (także na skutek szalonego upału w sierpniu ubiegłego roku), daje się jeszcze na siebie patrzeć, bo mówię z wewnętrznym przekona­niem, w niektórych momentach wręcz żarli­wie –

 

(24.1.1999)

Krzysztof Rutkowski, felieton Drugi ży­wot Xięcia – „Plus Minus” 1999 nr 4 – odwołu­je się do Jerzego Grotowskiego i do kreacji Ryszarda Cieślaka w Xięciu Niezłomnym Calderona – Słowackiego.

To służy Rutkowskiemu do zestawienia mowy Jerzego Grotowskiego z towianistyczną mową Adama Mickiewicza, w wieloznacz­nościach tego zestawienia nie chciałbym się zagubić, muszę się trzymać swojego osądu przejawów tego, co nazywam depersonali­zacją –

Tadeusz Różewicz, tekst Apocalypsis cum figuris – „Plus Minus” 1999 nr 4 – jest przedrukiem ze zbioru Przygotowanie do wieczoru autorskiego.

Na podstawie tego tekstu trudno rozumieć, jaki jest stosunek Różewicza do Teatru Laboratorium, jest oczywiste, że eksperymentów Grotowskiego nie lekceważy.

Można jednak domyślać się, dlaczego od­mówił rozbudowy poematu Złowiony na propozycję Grotowskiego.

Byłoby interesujące wiedzieć, o czym i jak rozmawiali z sobą Tadeusz Różewicz i Jerzy Grotowski –

Zbigniew Osiński, publikacja Dwa teatry, dwie wizje – „Plus Minus” 1999 nr 4 – jest fragmentem książki Grotowski, źródła, inspiracje, konteksty, którą przygotowuje wydawnictwo słowo / obraz terytoria.

Autor zestawia „postawy artystów”, szuka­jąc podobieństw i różnic.

Kantor przestał się interesować Grotowskim, gdy ten odszedł od „teatru przedsta­wień” do idei „teatr jako wehikuł”.

Osiński stara się pisać z biglem –

 

(25.1.1999)

Magdalena Rabizo-Birek, z listu do niej:

Piszę Ci o tym wszystkim w nadmiarze, chcę się usprawiedliwić, że „Frazę”, którą mi przysłałaś (bardzo dziękuję), ledwie zdołałem obejrzeć.

Przeczytałem tekst Grzegorza Strumyka (piękny), przejąłem się bardzo jego nieszczęściem, piszesz o tym bardzo enigmatycznie.

Do innych tekstów zabiorę się później, li­czę na to, że trochę się koło mnie znormalizu­je, że przestanę być zmuszany do lektury ko­lejnych paskudztw o Marku Hłasce, którego – na jubileusz (skończyłby teraz 65 lat) – ob­lewa się wszystkim co najgorsze.

Nie do pomyślenia jest, żeby w podobny – jubileuszowy” – sposób pisano o Zbignie­wie Uniłowskim lub o Tadeuszu Borowskim w kilkadziesiąt lat po śmierci.

Nie przypuszczałem, że tyle nienawiści tkwi jeszcze w tych, którzy go nawet widzieć nie mogli, którzy naprawdę nic o nim nie wiedzą, bo to, co wiedzą, jest plotką z magla i wymysłem tych, którymi Marek pogardzał.

Bardzo mnie obeszła ta niesłychana zemsta po śmierci, ona jest dla mnie czymś niebywałym, czymś nie do pojęcia.

Coraz trudniej mieć wiarę, że istnieje na tym świecie jakaś elementarna przyzwoitość, ja­kiś jej pozór.

Janusz Degler, artykuł Mistrz słowa – mówionego i pisanego – „Plus Minus” 1999 nr 4 – dobry przez swoją rzeczowość.

Sam słyszałem Jerzego Grotowskiego na żywo tylko raz, u Deglera można się dowie­dzieć, jak mówił, jak tekst mówiony autory­zował, jak dbał o kształt typograficzny swo­ich tekstów.

Zapowiada się trzecie krajowe wydanie książ­ki Grotowskiego Teksty z lat 1965-1969

 

(12.11.2002)

Natasza Goerke, w czwartej książce au­torki – 47 na odlew (Warszawa 2002) – do­minuje utwór tytułowy, formalna nowość w jej pisarstwie, mała powieść, czyli u niej for­ma duża.

Ta forma satysfakcjonuje jednych, skupia na sobie wątpliwości innych.

Ci drudzy sądzą, że forma powieściowa nie jest specjalnością Nataszy Goerke, wolą w jej wykonaniu formy małe.

To prawda, że w tym pisarstwie mała for­ma jest niejako artystycznie zdeterminowana, jeśli rozumieć to pisarstwo, jak ja je rozumiem, jako literaturę po literaturze.

Tę literaturę (dla orientacji: Borges, Broch, Gütersloh, Gombrowicz, Buczkowski, Tabucchi, Bernhard, Handke) konstytuuje artystycz­na świadomość, że skończył się dziewiczy – pierwszy, wieloepokowy – opis literacki i po­wstaje nowy, w którym istnienia poprzednie­go się nie ignoruje, lecz przeciwnie, wyciąga artystyczne wnioski z faktu, że ten opis ist­niał i istnieje.

Literatura po literaturze jest literaturą sekundarną, ale nie w sensie komentatorskim, lecz kreacyjnym.

Powstaje poprzez nią nowa narracja ściśle spleciona ze starą, nie powtarzająca jej, lecz ją przywołująca.

Formą tych przywołań jest coś, co od daw­na nazywam aluzją strukturalną, czyli przywołującą nie tyle konkretne utwory, co ich typy, rodzaje, klasy i ich wewnętrzne struktury.

Tak powstają narracje Borgesa (wiele, więk­szość), Śmierć Wergilego Brocha, Sionce i księ­życ Gütersloha, Krótki list na długie pożegna­nie Handkego, Nokturn indyjski Tabucchiego.

Jeśli nie wdawać się w szczególności Śmier­ci Wergilego i Słońca i księżyca, widać jak na dłoni, że utwory literatury po literaturze przy­należą z natury rzeczy do małych form.

Mała forma jest w pisarstwie Nataszy Go­erke naturalna i organiczna, w powieści 47 na odlew trzeba więc dostrzec jej pisarską nie­zwykłość, która wymusiła na autorce całkiem nowe sprawności narracyjne.

Zachwycam się w Pożegnaniach plazmy i nie tylko („Twórczość” 2000 nr 5) tym, co nazywam wielkopańskością tego pisarstwa, choć znaczy to także artystyczną nonszalancję.

Tymczasem w powieściowej narracji 47 na odlew osiąga się szczyt narracyjnej precyzji i narracyjnej logiki, które imponują tym, że się od nich nie odstępuje ani na jedno słowo.

Zakres strukturalnych aluzji w narracji 47 na odlew wolno kojarzyć z rodzajami powie­ści może inicjacyjnej, może edukacyjnej, może światopoglądowej lub innej.

Aluzje strukturalne Nataszy Goerke są naj­bardziej lapidarne z lapidarnych, tych aluzji wielkie piramidy, wydaje się, że takiej narra­cji nie da się utrzymać w ryzach zbyt długo.

Odnosząc aluzje strukturalne narracji (one są całkowicie spontaniczne) do rozmaitych rodzajów powieści, nie można nie wiedzieć, że autorkę interesują głównie puste formy tych struktur.

Wszelka rzeczywista inicjacyjność, edukacyjność czy światopoglądowość uleciały z nich za góry, za lasy.

Puste struktury są absurdalne, właśnie ab­surdalność stopniuje się w tej narracji po mistrzowsku, na chłodno, bez jakiejkolwiek emocji.

Z ironią jakby skrywaną, ale nie do końca, ona scala piramidy aluzji jakby nie do scale­nia, ona współdziała z logiką narracyjną, któ­rej absurdalność nie zdołała zniszczyć, która nad absurdalnością ma pełną władzę.

Ironia i logika władają absurdem od narra­cyjnego prologu, w którym tak zwana świadomość wydobywa się z onirycznej orgii zmy­słowej, po narracyjny finał, w którym absurdalnie pustą formą człowieka i absurdalnie puste struktury jego opisów przekształca się w absurdalny monument nicości, nadając tym samym nicości naturalnej status nicości spreparowanej scientyficznie i jednocześnie arty­stycznie.

Myśleć, że narracyjna robota Nataszy Go­erke w powieści 47 na odlew jest w czymkol­wiek literacko chybiona, oznacza brak wyczu­cia, że akurat w tym utworze autorce zdarzyło się to coś najlepszego, co mogło się zdarzyć, po raz pierwszy, oby nie jedyny –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content