copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYPISKI
(1.8.1993, 2.8.1993, 3.8.1993, 4.8.1993, 5.8.1994, 6.8.1993, 7.8.1993, 9.8.1993, 11.8.1993, 12.8.1993, 13.8.1993)
(1.8.1993)
Powstanie Warszawskie, dziś mija 49 lat od wybuchu powstania, w sierpniu 1944 było to dla mnie powtórzenie września 1939.
Uciekinierzy z Warszawy, patrzenie na łuny pożarów nad Warszawą.
Ten widok zabijał może nie tak, jak zabijał Anatola Ulmana (Cigi de Montbazon), ale był całodobowym cierpieniem.
Cierpienie strachu, że trzeba będzie iść do Warszawy (należałem do AK), o tym się mówiło każdego dnia.
Desperackie jazdy rowerem nad Rawkę, desperackie kąpiele w rzece, która zalała całą moją Dolinę Rawki (wielka powódź).
Dolina Rawki wyglądała jak morze, którego w owym czasie nigdy jeszcze nie widziałem.
Pływałem w rzece sam, myślałem, żeby się utopić lub utonąć bez premedytacji, z łaski losu.
W sierpniu 1944 zaczął się obłęd przymusowych robót przy kopaniu rowów, przy budowie bunkrów.
Dnie i noce robót, działań, konspiracji, pierwszych w życiu codziennych pijaństw, dnie i noce rozpaczy.
Nie skończyłem jeszcze wtedy osiemnastu lat, byłem pod każdym względem – poza świadomością – niedojrzały.
Byłem dzieckiem, które świat codziennie zabijał –
(2.8.1993)
Teatr Telewizji, bez powodu obejrzałem sztukę Madame de Sade (1965), autor – Mishima Yukio, reżyseria – Andrzej Sapija.
Główne wykonawczynie Joanna Szczepkowska (rola tytułowa) i Zofia Kucówna (pani de Montreuil).
Ani to francuskie (intelektualizm), ani japońskie (fizjologizm), ani nawet polskie (bezmyślność).
Kiczowaty ekspresjonizm niemiecki, szukanie prawdy w bebechach, w czymś między rzeczywistością rozumu i rzeczywistością ciała, w minach, w histerii, w paskudztwach.
(3.8.1993)
Aneta Pierzchała, tekst Analogie między wypowiedzią snu a wypowiedzią poetycką (z pretensjonalnym podtytułem) – „Akcent” 1993 nr 1-2 – robi wrażenie pracy seminaryjnej.
Dużo odwołań do prac o języku poetyckim, o „budowie znaczeniowej snu”.
Nader wątpliwe uwagi o dezintegracji podmiotu we śnie, równie dobrze można mówić o podmiotowości spotęgowanej lub rozszerzonej.
Nader potoczne uwagi o wieloznaczności w wypowiedzi poetyckiej i w wypowiedzi snu. Autorka wypowiada się o cudzych stanowiskach, sprzecznościami w tych stanowiskach nadmiernie się nie przejmuje –
Bogumiła Truchlińska, w szkicu Światopogląd oniryczny poety. Rzecz o Edwardzie Stachurze – „Akcent” 1993 nr 1-2 – istne pomieszanie.
Jest możliwe, że bełkotliwość tego tekstu wynika z nieumiejętności pisania, bo przy odrobinie dobrej woli można się domyślić, że autorka coś wie, coś rozumie.
Z pewnością przeczytała różne teksty Stachury i policzyła, ile razy występuje słowo sen w wybranych 206 tekstach –
(4.8.1993)
Jadwiga Mizińska, Sabina Magierska, artykuł Zygmunt Freud jako myśliciel pogranicza – „Akcent” 1993 nr 1-2 – ma być socjoanalizą psychoanalizy.
Autorki ustanawiają analogię relacji między kulturą etniczną, kulturą zachodnią, rolą Wiednia i relacji między id, super ego, ego u Freuda.
Pomysł jak pomysł, autorki przeceniają chyba jego znaczenie […] –
Janusz Drzewucki, zadzwonił o wpół do czwartej, niejasno powiedział o zawale Krzysztofa Mętraka, z dalszej rozmowy zorientowałem się, że Mętrak nie żyje, Janusz poprosił o dane biograficzne o Mętraku –
Krzysztof Mętrak (1.2.1945-4.8.1993), straszność, niech mu ziemia lekka będzie –
(5.8.1994)
Jacek Syski, w radiu (program I) słowo pośmiertne o Mętraku, wielkosłowie –
Halszka (Helena Wilczkowa), zadzwoniła po siódmej, rozmowa o śmierci Krzysztofa Mętraka.
Halszka nie wiedziała, że doszło między nami do zgody […].
(6.8.1993)
Andrzej John, opowiadanie W drodze – „Opcje” 1993 nr 1 – zostało nagrodzone w Konkursie Literackim im. Marka Hłaski (Wiedeń 1991).
Narracja malarza i pisarza, przepływ snu i jawy, filozofia wszechtrwania i wszechprzemiany. Tę filozofię formułuje narrator, wykłada mu ją samotny starzec w domu koło twierdzy.
Literacko rzecz z beletrystyki jakby magazynowej, ale brak temu artystycznej jednorodności.
Widać w tekście kulturę literacką, widać możliwości, nie ma podstaw do przypuszczeń, co z tego wyniknie –
(7.8.1993)
Horst Bienek (ur. 1930), tekst The artisfs hand – „Opcje” 1993 nr 1, przekład Andrzeja Pańty – zawiera konfesję autobiograficzną.
Horst Bienek poznał w życiu wielu pisarzy i wielu malarzy, zawsze bardziej go interesowały pracownie malarzy niż gabinety pisarskie.
Ma zmysłowy stosunek do przedmiotów, do materiału, czyta twarze, ręce artystów.
Konfesje dość banalne, mówią coś temu, kogo by interesowała osobowość autora –
Krzysztof Mętrak, nekrolog podpisany przez „przyjaciół z Warszawskiej Premiery Literackiej” – „Życie Warszawy” 1993 nr 183 – zawiera formułę: „Zabraknie nam Jego mądrości, pozostanie wspomnienie o uśmiechu i życzliwości”.
Literatura nekrologowa nie daje się prześcignąć w kreacyjności, kreacyjność nekrologu jest tym jaskrawsza, że ma on tak precyzyjnie określony przedmiot.
Jest on (ten przedmiot) bardziej unicestwiony przez nekrolog niż przez śmierć –
Marcin Lubaś, szkic Mieszkańcy Sodomy i populiści – „Opcje” 1993 nr 1 – jest w ostatecznym efekcie nie do końca udany.
Kategoria populizmu nie uzyskuje poprzez tekst większej wyrazistości, diagnoza sytuacji politycznej w Polsce nie uzyskuje dostatecznie uchwytnej formuły.
W szkicu dwa atuty autora: inteligentne oczytanie w socjologicznej i politologicznej literaturze i smykałka stylistyczna.
Ta ostatnia ujawnia się w mało sprzyjających okolicznościach: autora obowiązuje styl piśmiennictwa dyskursywnego z obciążeniami naukowości, autor nie ma doświadczenia w posługiwaniu się słowem w określonej pisemnej potrzebie.
Tym cenniejszy więc sukces, że widzi się intelektualne i literackie możliwości autora.
Jest możliwe, że jest to syn Anny i Władysława Lubasiów, warto by sprawdzić, czy przypuszczenie jest trafne –
(9.8.1993)
Małgorzata Szpakowska, recenzja książki Ewy Nowickiej: Świat człowieka – świat kultury (Warszawa 1991) – „Twórczość” 1993 nr 8 – jak zwykle u Szpakowskiej wzorowa.
W naukowość antropologii kulturalnej wierzę trochę mniej niż Szpakowska, która wierzy w nią wcale nie bezkrytycznie.
Umiarkowana wiara w możliwości istnienia nauk o człowieku jest dla Szpakowskiej wymogiem zawodowej przyzwoitości, mnie to, na szczęście, nie obowiązuje –
(11.8.1993)
Henryk Grynberg, absolutna niemożność pisania o utworze Dziedzictwo.
Dziedzictwo – „Regiony” 1993 nr 2 – uważam za jeden z najbardziej tajemniczych tekstów, jakie w życiu przeczytałem.
Tajemnica tkwi dla mnie nie w zbrodni czasu wojny na ojcu autora, tajemnicza jest dla mnie – trudno to inaczej nazwać – dusza piszącego, dusza Henryka Grynberga.
Byłbym może w stanie, gdybym był genialny, napisać Króla Edypa lub Hamleta, Dziedzictwa nie mógłbym napisać.
Nie mógłbym napisać o zbiorowym mordzie na Marku Hłasce (tak tę śmierć rozumiem), Marek Hłasko jest dla mnie równoważny z ojcem lub synem.
Nie mogę pisać o Dziedzictwie, przeczytałem Dziedzictwo w zatrwożeniu –
(12.8.1993)
Johannes Bobrowski, w „Borussii” – 1993 nr 6 – aż dwa zestawy wierszy w przekładach Eugeniusza Wachowiaka i Leszka Szarugi oraz szkic krajana poety, pastora Jürgena Henkysa, Wioski, plemiona, pieśni (tłumaczka Erdmule Sobaszek).
Ten pisarz nadaje się jak mało kto na patrona ojczyzny regionalnej, źle byłoby jednak, gdyby się nie pamiętało, że Bobrowski jest po równi poetą małej ojczyzny i poetą uniwersalności.
Mała ojczyzna Bobrowskiego istnieje nie wśród innych małych ojczyzn, lecz w nieskończoności wszechświata.
Ona istnieje pod niebem gwiaździstym i nad otchłanią czasu.
Wiersze w pięknych przekładach obydwu translatorów są metafizyczne, jest w nich tchnienie nieskończoności, jej perspektywa –
Ryszard Matuszewski, w opiniach o telewizji – „Polityka” 1993 nr 33 – zachwyca się przedstawieniem Madame de Sade autora Mishima Yukio: „…trudno się było oderwać od smakowania zarówno finezji dialogu, znakomitej gry wszystkich wykonawców, świetnie zarysowanych ról, jak i staranności, z jaką oddano kolory epoki szalonego markiza” –
(13.8.1993)
Andy Warhol, fragmenty książki Filozofia Andy’ego Warhola (1975) – „Akcent” 1993 nr 1-2, przekład Aliny Pożarowszczyk – olśniewające, słowa jak odpadki z kubła na śmieci.
Myśli się, że nie nadają się do użytku, że nie potrafią nic znaczyć, one są ciężkie od znaczenia.
Nie znoszę słowa problem (jego zaborczości), u Warhola słowo problem jak w polszczyźnie słowo kurwa, z problemem można robić wszystko jak po polsku ze słowem pierdolić.
Dopiero w użytku takim jak u Warhola słowo problem jest żywe, znaczące i urodziwe.
Słowami jak z odpadków Andy Warhol wyraża swoje cudowne myślenie, on myśli, jakby każdą rzecz mógł zmienić w jajko Kolumba.
Każdemu może się udać pomyśleć: „Wszystko dostaje się wtedy, gdy już przestaje nam na tym zależeć”, nie każdy doda z pełnym przekonaniem: „Odkryłem, że jest to absolutny pewnik”.
Ten pewnik uznaje się natychmiast, to jest pewnik –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy