copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYPISKI
(11.10.1995, 12.10.1995, 13.10.1995, 15.10.1995, 16.10.1995, 17.10.1995, 21.10.1995, 22.10.1995, 23.10.1995, 24.10.1995, 28.10.1995, 29.10.1995, 30.10.1995, 31.10.1995, 1.11.1995)
(11.10.1995)
Krzysztof Uniłowski, w artykule Wydarzenia! jakie wydarzenia? – „Nowy Nurt” 1995 nr 20 – spokojna, prawie czysto akademicka, analiza Panny Nikt i Białego kruka.
Analiza unicestwiająca, zwłaszcza Pannę Nikt, z Panny Nikt nie zostaje nawet strzęp –
(12.10.1995)
Krzysztof Kuczkowski, nie recenzja zbioru Przed wierszem, lecz szkic o poezji Krystyny Miłobędzkiej – „Nowy Nurt” 1995 nr 20 – z cechami dokumentu trwałego obcowania z tą poezją.
Dokument ładnie napisany i niemal wyznawczy w stosunku do autorki.
Kuczkowski rozważa możliwe warianty klasyfikacji poetyckiej (poezja lingwistyczna, dekonstrukcjonizm).
Nie przypisuje im istotnego znaczenia, chce opisać przede wszystkim samoswojość zjawiska. Ładnie wydobywa nieoczywistą, szczególną, metafizyczność tej poezji –
Krystyna Miłobędzka, wiersz bez tytułu (z incipitem „nieprawdopodobny”) – „Nowy Nurt” 1995 nr 20 – wielkiej piękności.
Wróbel w wierszu istnieje w chwilowości, w ulotnym dramatyzmie, w niepojętości, w nieopisaniu –
(13.10.1995)
Małgorzata Łukasiewicz, szkic Piękny gest filozofii – „Literatura na Świecie” 1995 nr 5-6 – dotyczy w większym stopniu przekładu Jana Garewicza niż samego dzieła Schopenhauera Świat jako wola i przedstawienie (tom pierwszy).
Autorka, charakteryzując wymogi językowe Schopenhauera, cytuje passus z przyrównaniem języka do telegrafu.
Schopenhauer, broniąc komunikacji rozumu z rozumem, ma pełną świadomość, jaką rolę mogłaby odegrać fantazja.
Pisze o tumulcie, jaki za jej sprawą powstawałby przy słuchaniu lub czytaniu.
To jest nieuniknione przy słuchaniu i czytaniu słowa artystycznego w sposób artystyczny, wtedy bez fantazji, czyli bez wyobraźni nie ma się nic do słuchania i do czytania –
Magda Heydel, autorka znakomitego tekstu o polskich przekładach wiersza Eliota Dziewczyna, która płacze w recenzji Elizabeth Bishop jako poetka polska – „Literatura na Świecie” 1995 nr 5-6 – nie jest już tak swobodna.
Wobec Stanisława Barańczaka, twórcy polskiego wydania Elizabeth Bishop, chce być bezstronna, dba o proporcje zarzutów i pochwał jego przekładów.
Odmowę przynależności do wyznawców i wrogów Stanisława Barańczaka należy uszanować –
(15.10.1995)
Halina Olsińska, z czterech wierszy – „Twórczość” 1995 nr 12 – podoba mi się jeden, Jak Kosiński, podobałby mi się jeszcze bardziej, gdyby nie tytuł.
Nazwisko Kosiński odbiera słowu wyobraźnia – słowo węzłowe w wierszu – aksjologiczną kwalifikację w miarę określoną i skazuje je na aksjologiczną niedefmiowalność.
Nie sądzę, żeby taka była intencja poetki, dla niej nazwisko Kosiński znaczy co innego niż dla mnie –
(16.10.1995)
Philippe Lejeune, Autobiografia i przymus – „Twórczość” 1995 nr 10, przełożył Tadeusz Komendant – zawiera finezyjną zabawę intelektualną, rodzaj fikcji intelektualnej.
Zabawie i fikcji podporządkowuje się kategorię autobiografii i kategorię przymusu, czyli reguły, czyli formy.
Wniosków z zabawy może być wiele.
Najprostszy byłby taki, autobiografia jest formą i fikcją, forma i fikcja mają postać abstrakcyjną i intelektualną, intelektualna (pojęciowa) forma i fikcja mogą być źródłem takiej satysfakcji, jaką daje sztuka.
Bez sztuki można się obyć, można się zadowolić uprawianiem twórczości naukowej.
Naukowy esej Lejeune’a daje się czytać z przyjemnością –
(17.10.1995)
Szymon Kantorski (ur. 1969), przyjrzałem się zbiorowi wierszy Solo (Poznań, 1995).
Z opinii Karola Maliszewskiego (obwoluta) najprzydatniejsze jest słowo dychotomia (bez określającej wyliczanki).
Dychotomia w tych wierszach jest, ale chyba nie jest to dychotomia „prostoty i manieryzmu” albo „realizmu i nadrealizmu”.
Dla mnie jest to dychotomia pierwszego użytku słowa i jednego lub wielu użytków następnych.
Pierwszy użytek nie musi być tylko dosłowny lub realistyczny, wszystkie następne nie mogą być takie same jak pierwszy.
Buduje się je z aluzji stylistycznych, wiersze Szymona Kantorskiego są dwuznaczne i wieloznaczne.
Pierwsze znaczenie jest w nich łatwiej uchwytne niż drugie, obydwa unoszą się w powietrzu, stronią od uwięzienia w dosłowności –
(21.10.1995)
Tadeusz Komendant, bardziej artykuł niż recenzja o Sześciu przechadzkach po lesie fikcji Umberto Eco – „Ex Libris” nr 84, październik ‘95 – jest układanką efektownych formuł i paradoksów.
Poszczególne części układanki kończy Komendant znakami zapytania.
Może to i lepiej, pytania, czy ważniejsza jest fikcja od realizmu lepiej, nie rozstrzygać.
Pytania, czy za przewagę fikcji płaci się – jak Gerard de Nerval i Edgar Allan Poe – cenę szaleństwa, może i stawiać nie wypada –
Octavio Paz, część książki La Iloma dobie (1993) – Podwójny płomień, „Literatura na Świecie” 1995 nr 5-6, przekład Janusza Wojcieszaka – zawiera, przy pewnej chaotyczności wywodu, myśli i sugestie fundamentalne.
Myślenie Paza obraca się wokół kategorii: seksualizm, erotyzm, język, poezja, wolność, konieczność, dusza, osoba, miłość.
Paź precyzyjnie odróżnia erotyzm od seksualizmu, poezję od języka informacji, rozważa na nowo więź między wolnością i koniecznością, postuluje restytucję duszy, osoby i miłości.
Czymkolwiek one mogą być i cokolwiek mogą znaczyć przy dzisiejszym rozumieniu tych doświadczeń stworzenia ludzkiego –
(22.10.1995)
Małgorzata Szpakowska, w radiowej promocji Dialogu – Program II, audycja Ireny Heppen i Waldemara Chołodowskiego – mówili o kilku numerach pisma Małgorzata Szpakowska i Jacek Sieradzki.
Niezwykłym motywem rozmowy stała się nie tyle sztuka Janusza Krasińskiego o Kazimierzu Pużaku (1883-1950), co sam Kazimierz Pużak.
Małgosi Szpakowskiej udało się w paru zdaniach opowiedzieć mininowelę o zabijaniu bez zabijania.
Utwór powstał spontanicznie i zrobił na mnie szczególne wrażenie –
Israel Zamir, fragmenty książki Mój ojciec Bashevis Singer (1994) – „Polityka” 1995 nr 40 – dotyczą stosunku Singera do kobiet.
Narracja Israela Zamira jest dziennikarska, po dziennikarsku wspomnieniowa.
Mówi ona sporo, jakim człowiekiem był Singer, szczególnie sympatyczny jest stosunek syna do ojca –
(23.10.1995)
Karol Maliszewski, esej Precyzja chaosu z podtytułem Notatki na marginesie wierszy Andrzeja Sosnowskiego – „Nowy Nurt” 1995 nr 21 – wręcz niebywały.
Towarzyszę wywodowi autora w jednych partiach, nie towarzyszę w innych, nie ma to istotniejszego znaczenia, ten esej trzeba w olbrzymich partiach przyjąć na wiarę.
Argumenty są, ale formułuje się je bardziej dla zwyczaju niż dla wywodu.
Trop swedenborgianizmu wynajduje się bystro, ale czy trzeba Swedenborga dla sprecyzowania szczególnej logiki, którą się określa następująco: „Inaczej niż tak i niż nie. A mimo to logicznie”.
Swedenborg Swedenborgiem, nie jest z nim lub bez niego gołosłowne jedno ze zdań o cechach podsumowania: „Język, epistemologia, niesolenność i moje trudności spotykają się w tym miejscu, zdziwione oczywistością faktu, że podjęto tu próbę stworzenia nie tylko nowej ontologii, epistemologii i logiki, nowego «gatunku owej stałej udręki wysłowienia niewysłowionego»”.
Udał się nam ten Karol Maliszewski ponad wszelką wątpliwość, ponad spodziewanie –
(24.10.1995)
Mirosław Dzień (ur. 1965), pięć wierszy – „Nowy Nurt” 1995 nr 21 – ujawnia skłonność do opisowości, do rejestracji śladów człowieka w wyglądach świata.
Myślenie (widzenie) autora jest bardziej archeologiczne niż filozoficzne (z wykształcenia autor jest filozofem) –
Norbert Leśniewski, szkic Powtórzenie niepewności – „Nowy Nurt” 1995 nr 21 – jest zgrabną konstrukcją intelektualną z ducha filozoficznego postmodernizmu.
Intelektualne wsparcie znajduje autor u Milana Kundery, u Zygmunta Baumana i u Jacquesa Derridy.
Powieść i opowieść jest dla Norberta Leśniewskiego – jak dla Kundery, Baumana i Derridy – tworem filozofii, nie zaś tworem poezji.
Derrida przynajmniej zastępuje powieść (poezję) filozofią.
Kundera i Bauman (szczególnie on) nie wiedzą, co robią, Leśniewski powtarza ten błąd –
Krzysztof Kuczkowski, opis – „Nowy Nurt” 1995 nr 21 – Małych wierszy 1976-1994 (Wrocław 1995) Macieja Niemca.
Kuczkowski nazywa wiersze Niemca „poezją braku” (tytuł recenzji).
Brak oznacza nieobecność radości –
Muzeum Literatury, tłumy na wystawie Totenmesse jak rzadko, przemówienia krótkie, wystawa niezwykle atrakcyjna. Głównie jest to wystawa Wojciecha Weissa, ilościowo dzieła Edvarda Muncha są zdominowane przez jego twórczość.
Pokrewieństwa Weissa z Munchem oczywiste, ale u Muncha jest coś, czego się u Weissa nie znajdzie.
Zdumiewające, jak Munch istnieje w pisarstwie Jana Drzeżdżona.
Towarzyszące obrazom teksty Stanisława Przybyszewskiego lepiej się prezentują po angielsku niż po polsku.
(28.10.1995)
Zygmunt Kubiak, artykuł jubileuszowy o Johnie Keatsie (1795-1821) – „Życie Warszawy” 1995 nr 214, dodatek „Niedziela” – prościutki jak w elementarzu i bardzo piękny.
Podstawowe fakty biograficzne, własna opinia o poezji, piękny cytat z listu Zygmunta Krasińskiego do ojca.
Opis domu pamięci Keatsa – Shelleya przy Placu Hiszpańskim w Rzymie, zdanie o grobie i cmentarzu.
Anegdota o własnym przekładzie Ody do urny greckiej i obok jego tekst.
Jest także zapowiedź eseju jubileuszowego w „Twórczości” (1995 nr 12) –
John Keats, w Poezjach wybranych (Warszawa 1962) Oda do urny greckiej w przekładzie Jana Kasprowicza.
Różnice między przekładami Kasprowicza i Kubiaka ogromne.
U Kubiaka ścisłość, precyzja i konkretność, u Kasprowicza Keats jak z pozytywistyczno-młodopolskiej poezji dla ludu.
Nie brak w przekładzie Kasprowicza konwencjonalnej ładności, ale jest to poetycka starzyzna –
(29.10.1995)
Marian Kisiel, nie bardzo rozumiem to, co Kisiel pisze o Lustrze i kamieniu Tadeusza Komendanta, ściśle: rozumiem, co jest na początku napisane o wielkości pisarskiej Komendanta.
Recenzja – „FA-art” ‘95 nr 2 – wskazuje na szkołę myślenia Michela Foucaulta u Komendanta i odwołuje się do wyrażonej ponoć w rozmowie sugestii Krzysztofa Uniłowskiego, który widzi związek tekstów Witolda Sutuły z dokumentem Pierre’a Riviere’a u Foucaulta.
Nie przyszłoby mi to na myśl, jak nie pomyślałbym, że Lustro i kamień ma cokolwiek wspólnego z Krótką historią pewnego żartu i z Weiserem Dawidkiem –
(30.10.1995)
Tadeusz Rachwał (ur. 1954), referat Pogranicza języka. O niewyrażalności (nie tylko) Beatrycze – „FA-art” ‘95 nr 2 – nie ma nic z akademickiej ramoty.
Jest konstrukcją intelektualnego pomysłu na temat niewyrażalności w języku, buduje się tę konstrukcję na fundamencie Boskiej komedii Dantego.
Wie się od razu, że konstrukcję tworzy ktoś, kto dużo rozumie ze sztuki, z języka –
Michał Noszczyk (ur. 1955), autor opowiadania Ostry montaż („Twórczość” 1992 nr 4/5) przypomina się na łamach „FA-artu” (‘95 nr 2) – referatem Dante, Beckett, multimedia, tekst atrakcyjny.
W analizę opowiadania Dante i homar wpisuje się jedną dwudziestowieczną wersję Boskiej komedii, nakłada się na nią wersję Greenawaya z roku 1988 i projektuje wersję już dziś lub w przyszłości możliwą.
W niej zaprezentowano by Boską komedię w całokształcie wiedzy o tym arcydziele.
W tekście Michała Noszczyka jest świadectwo wiedzy literackiej i pomysłowości z dziedziny technologii artystycznej –
Grzegorz Olszański (ur. 1973), recenzja Języków ognia Jacka Podsiadły – „FA-art” ‘95 nr 2 – pisana absolutnie po swojemu, niemal bez ładu i składu.
O dziwo, nie jest to jakieś recenzyjne nieporozumienie, ma to wdzięk, autor daje dość dowodów, że swoje o poezji wie –
Trzy wiersze – tamże – są bogatsze niż wiersze Jacka Podsiadły, które Grzegorz Olszański recenzuje.
W opisowości Olszańskiego nie ma żadnej dosłowności, opisywana technologia egzystencjalna – cywilizacyjna, fizjologiczna – jest aluzyjna, prześmiewcza i sympatycznie cyniczna.
Tego autora należy zapamiętać –
Marek Adamiec, pokrętny tekst o książce Wiesława Rzońcy – „Twórczość” 1995 nr 11 – postuluje uwolnienie Norwida od norwidologii.
Sam Wiesław Rzońca – w książce Norwid poeta pisma. Próba dekonstrukcji dzieła (Warszawa 1995) – pogrąża się, zdaniem Adamca, w norwidologii aż zanadto.
Postulatem pogrążenia się w samym Norwidzie też bym się jednak nie przejmował, fraza Promethidiona nie każdego musi fascynować.
Mnie na przykład fascynuje z rzadka i zdarza się, że na czas fascynacji nie udaje mi się natrafić –
Tadeusz Pióro, w przeglądzie amerykańskim – „Twórczość” 1995 nr 11 – kpi sobie z poety Jamesa Merrilla, przedstawiciela generacji Allena Ginsberga, Jamesa Schuylera, Johna Ashbery’ego.
Odwołuje się do gigantycznego poematu The Changing Light at Sandover i do książki wspomnieniowej A Different Person (1993), w której narracja dotyczy perypetii homoseksualnych Merrilla –
Janusz Drzewucki, bardziej szkic o twórczości Tadeusza Się jaka niż recenzja Księcia czasu (Warszawa 1995).
W szkicu Obydwie połowy całego słowa – „Twórczość” 1995 nr 11 – nie wprowadza się rozróżnień artystycznych między czterema utworami zbioru.
Można się domyślić, że najważniejszym utworem w zbiorze jest dla Drzewuckiego Namiot Wodza.
Przeciwstawienie przypadków w powieściach regułom w opowiadaniach nie jest bezsporne, ale to zbyt skomplikowana kwestia.
W przypisie do tekstu miażdżąca konfrontacja mojego tekstu o Zadurzę ze sformułowaniami wydawniczej Noty, oczywiście, miażdżąca dla Noty.
Dobrze, że Janusz Drzewucki rezygnuje całkowicie z jakichkolwiek komentarzy –
(31.10.1995)
Konrad C. Kęder, artykuł Krytyku, twórz! – „Nowy Nurt” 1995 nr 22 – w jednym jest bezsporny, w demaskatorstwie uzurpacji krytycznych.
Krytyk jest producentem tekstów, one podlegają takiemu samemu wartościowaniu jak wszystkie inne.
Krytyk pośród innych producentów tekstów nie może być w niczym uprzywilejowany –
(1.11.1995)
Krzysztof Bielecki, w Przemiance – powtórna lektura, „Twórczość” 1995 nr 11 – jest literacka wielkość taka, jaka jest dziś dla niego możliwa.
Krzysztof Bielecki nie zdradził literatury, jak czasem zdarzyło mi się myśleć, on – ucząc w szkole, budując i sprzedając dom, robiąc pieniądze i robiąc dziecko – intensywnie pracował pisarsko.
Robił w sobie porządek z literaturą nie jak tak zwany uczony, ale jak pisarz, jak poeta.
Doszedł z literaturą do wspaniałego porządku.
Wybrał z niej Franza Kafkę, przedstawił go poprzez miniaturę wielkiej przemiany w przemiance.
Przypisał jej postać karykaturalną, taką, jakiej doświadcza dzisiejsza ludzkość, jakiej wszyscy doświadczamy.
Karykaturalność jej postaci jest sprawiedliwa wobec ludzkości, wobec dzisiejszej kultury.
Jest niesprawiedliwością wobec Franza Kafki.
Bez niego Krzysztof Bielecki nie rozumiałby tego, co rozumie, więc też nie napisałby tego, co pisze w Przemiance.
Wirtuozerią pisarską, brawurą narracyjną potrafił błyszczeć już wcześniej.
Wirtuozerię i brawurę pokazuje teraz, biczując, krzyżując i ćwiartując żywe ciało pisarskie Franza Kafki.
Przemieniając je w Przemiance w literacki opłatek, w opłatkowego chipsa, w wirtuozersko-brawurowy kawałek żywej literatury, żywego słowa –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy