copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYPISKI
(9.5.1992, 10.5.1992, 12.5.1992, 16.5.1992, 17.5.1992, 8.6.1992, 9.6.1992)
(9.5.1992)
Herman Burger (1942-1989), w „Literaturze na Świecie” (1991 nr 11-12) opowiadanie Zentgraf w górach, czyli trzęsienie ziemi w Soglio (z tomu Diabelli 1979) w przekładzie Jacka Burasa i z jego artykułem Hermann Burger – sztukmistrz melancholijny.
Jacek Buras pisze o Burgerze czysto informacyjnie, eksponuje więź Burgera z Thomasem Bernhardem (popełnił samobójstwo w dwa tygodnie po śmierci Bernharda), robi wzmianki o sporach wokół jego pisarstwa, informuje, że Burger uzyskał doktorat za pracę o Paulu Celanie.
Ta informacja wskazuje źródło twórczego stosunku do języka, Burger jak Celan wyprawia ze słowem wszystko, co mu się zechce, tego z pewnością nie mógł się nauczyć od Bernharda (pod tym względem zupełnego klasyka), którego uważał za swego mistrza.
Podejrzewam, że wpływ Bernharda na Burgera musiał być w większym stopniu intelek tualny niż literacki, po jednym utworze widać, do jakich błazeństw literackich Burger jest zdolny, trzeba się zainteresować tym autorem –
Hugo Loetscher (ur. 1929), dwa fragmenty powieści Odporny („Literatura na Świecie” 1991 nr 11-12) liche do tego stopnia, że nie podoba mi się nawet Hymn ku chwale Alkoholu.
Autor wie, czym jest alkohol, ale od jego słów alkohol traci swoją doskonałość i przestaje być tym, czym jest naprawdę: łaską boską, dowodem, że istnieje miłosierdzie boskie –
(10.5.1992)
Walter Vogt (1927-1989), trzy opowiadania Parabola z cieniem (przekład Agnieszki Bednarskiej), Narcyz i Pieczona kozina (w przekładzie Andrzeja Kopackiego) są spreparowane z jednego utworu ze zbioru Maskenzwang (1985).
Nie wiadomo, dlaczego je preparowano, kto to dla „Literatury na Świecie” (1991 nr 11-12) zrobił.
Trzeba te utwory traktować jako próbkę prozy Vogta (lekarza psychiatry), próbka jest udana, opowiadanie Parabola z cieniem jest literackim i filozoficznym studium schizofrenii bez jakichkolwiek oznak psychiatrycznej ilustracyjności.
Autor dobrze wie, czym jest narracja literacka i nie myli jej z narracją medyczną, jak ognia unika dosłowności –
(12.5.1992)
Adolf Muschg, w „Literaturze na Świecie” (1991 nr 11-12) nie został uhonorowany, usunięto go na margines szwajcarskiej literatury po niemiecku, fragment powieści Światło i klucz (1983) jest dziwaczny i niezrozumiały, narracja Hansi, Ume i ja jest w przekładzie Elżbiety Mytnik pełna sprzeczności.
W relacji o pierwszej lekturze książki w piątym roku życia mówi Muschg coś istotnego o tym świecie, który sami w sobie stwarzamy, który istnieje w nas i poza nami.
Dla Muschga tym domem i światem jest Japonia z pierwszej w życiu lektury, z pierwszej jego powieści W lecie zająca (1965), z wielu do niej podróży.
Narracja Muschga potwierdza moje rozumienie jego twórczości, zaliczyłem go do tragicznych sentymentalistów z utraconym, z nie istniejącym lub z nieprawdziwym obiektem uczuć.
Muschg broni prawa człowieka do widzenia prawdy w nieprawdzie, do przywiązywania się do bezwartościowych wartości (jak w powieści Odczarowanie).
Autobiograficzna narracja Hansi, Ume i ja świadczy chyba o tym, że od filozofii kultury przeszedł Muschg do myślenia w kategoriach psychologii głębi, że we wnętrzu człowieka szuka źródeł wszystkiego –
(16.5.1992)
Marie Luise Kaschnitz (1901-1974), z książki Most św. Anioła (Warszawa 1974) lektura A ja dokąd?, całość Engelsbrücke i Wohin denn ich czytałem tylko po niemiecku (ja zrobiłem polski wybór z tych dwóch książek).
A ja dokąd? trudno uznać za prozę eseistyczną w ścisłym sensie, to może być, to jest wspaniała powieść o rekonstrukcji świata wewnętrznego po śmierci najbliższego człowieka.
Narratorka bada wyobraźniowy status świata wewnętrznego, prawie utożsamia świat wewnętrzny na jawie ze światem widzeń sennych, zasadą istnienia obydwu jest równoczesność i wzajemna przenikalność.
Odpowiednikiem równoczesności jest równoprzestrzenność, czasoprzestrzeń świata wewnętrznego jest jedna i nadrzędna w stosunku do wszystkich postaci czasoprzestrzenności, można powiedzieć, że w jednej czasoprzestrzeni wewnętrznej mieszczą się wszystkie czasoprzestrzenie możliwe.
Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest eliminacja śmierci, cudza śmierć jest w świecie wewnętrznym niemal wydarzeniem bez znaczenia i bez egzekucji, rekonstrukcja świata wewnętrznego narratorki oznacza zmartwychwstanie najbliższego człowieka.
Śmierć zagraża jedynie twórcy i właścicielowi świata wewnętrznego, wszyscy inni mają w nim zapewniony swoisty żywot wieczny, żywot poza czasem i przestrzenią –
(17.5.1992)
Nazwa równoprzestrzenność jest wymyślona na wzór równoczesności i jest widocznie byle jaka, stosowniej byłoby mówić o równo prawnej wieloprzestrzenności świata wewnętrznego, taka równoprawna wieloprzestrzenność występuje w powieści Miejsca (Warszawa 1978, przekład Edyty Sicińskiej).
Równoprawność obejmuje w Miejscach przestrzenie doznane w wielorakim doświadczeniu życia, przestrzenie wyśnione, przestrzenie doznane tylko poprzez wyobraźnie jak owa niesamowitość przebywania w rowie ze zwalanymi do niego ciałami podczas zbiorowej egzekucji.
Narratorka Miejsc nie ocaliła się w trakcie egzekucji jak Stanisław Jerzy Lec, jak bohater Kamienia na kamieniu, ta przestrzeń tylko wyobrażona jest w jej narracji tak namacalna, że czuje się drgania konających ciał, tę namacalność mogła u niej stworzyć wyobraźnia lękowa.
Oczywistej niewiarygodności empirycznej nadała narratorka Miejsc niepodważalną wiarygodność artystyczną –
(8.6.1992)
Równoprawna wieloprzestrzenność osiąga w Miejscach wymiar wszechprzestrzenności, wszechprzestrzennością nazywam pochłonięcie czasu przez przestrzeń, u autorki Miejsc nie ma czasu i nie ma śmierci w inny sposób niż w A ja dokąd?
W Miejscach twórca własnego świata wewnętrznego grzebie samego siebie we wszechprzestrzenności, która staje się może podobna do Boga świętego Augustyna.
Nieskończona wszechprzestrzenność Boga świętego Augustyna jest abstrakcyjna, wszechprzestrzenność u Marie Luise Kaschnitz jest namacalna w nieskończoności swoich wyglądów, w Miejscach tworzy się poetycką projekcję żywota wiecznego –
W narracji Miejsc żywot wieczny zostanie nazwany „powszednią wiecznością” i oznacza trwanie w nieskończoności form i postaci istnienia.
Istnienie nie dzieje się, nie ma akcji i fabuły, ono spełnia się w nieskończoności przejawów trwania, które twórca wewnętrznego świata buduje i rejestruje, mając na względzie swoje trwanie w każdym przejawie powtarzalnej niepowtarzalności wszystkiego.
Bóg świętego Augustyna jest niepojęty i niewyobrażalny, wszechprzestrzenność u Marie Luise Kaschnitz jest oczywista i dotykalna, nie potrzeba jej rozumieć, jej się doznaje, w niej się istnieje i trwa –
(9.6.1992)
Artystyczna kreacja wewnętrznego świata z własną wiecznością nie wynika z jakichkolwiek rozstrzygnięć ontologicznych, epistemologicznych i estetycznych, autorka Miejsc stroni od filozoficznej i artystycznej spekulatywności.
Jej zdolność kreacji wewnętrznego świata jest naturalna i spontaniczna, realności świata zewnętrznego w niczym to nie podważa, świat zewnętrzny nie ma jedynie bezpośredniego dostępu do kreacji artystycznej, on musi najpierw zaistnieć w świecie wewnętrznym kreatorki.
Dlatego nie dziwi deklaracja narracyjna: „Nienawidzę literackiej eksploracji cudzej egzystencji”, choć taka deklaracja podważa sens istnienia większości zjawisk sztuki –
Deklarację Marie Luise Kaschnitz można rozumieć rozmaicie, ja widziałbym w niej instynktowne rozeznanie, że świat wewnętrzny drugiego człowieka jest poznawczo niedostępny.
Najważniejszy drugi człowiek w życiu Marie Luise Kaschnitz, jej mąż, nie stanowi dla autorki A ja dokąd? ani przez chwilę najmniejszej pokusy przekroczenia granic, w których jest zamknięty jego świat wewnętrzny.
Ten świat jest dla drugiego człowieka równie nieosiągalny jak rzecz sama w sobie –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy