Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/1995

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(14.9.1993, 23.9.1993, 24.9.1993, 25.9.1993, 26.9.1993, 27.9.1993, 1.10.1993, 3.10.1993, 12.10.1993, 13.10.1993, 14.10.1993, 16.10.1993)

 

(14.9.1993)

Roland Jaccard, Szaleństwo (La Folie 1979) – Wrocław 1993, przekład Stanisława Cichowicza – jest rodzajem uniwersyteckiego wy­kładu bardziej o kategorii szaleństwa niż o zjawisku choroby.

Wyznaczniki tej kategorii są ideologiczne, tkwią w kulturze, w religii i w nauce, dowodów dostarcza między innymi etnopsychiatria.

Autor Szaleństwa rozważa prawdopodo­bieństwo trzech koncepcji choroby psychi­cznej: „organicystyczną” (tak w przekładzie), psychoanalityczną i socjologiczną, żadnej nie odrzuca, każdej przyznaje ograniczoną pra­womocność. Brak wyznawczości i doktrynerstwa jest najsympatyczniejszą właściwością wykładu Jaccarda.

W przekładzie Stanisława Cichowicza współ­istnieją cechy stylu podniosłego i kolokwialności, zwraca uwagę odejście od terminologii łacińskiej w teoriach Freuda, id zastępuje się przez To, superego przez Nad-ja.

Trzeba i do tego się przyzwyczaić, choć ter­minologia łacińska jest mi zdecydowanie bliż­sza i w swoim własnym użytku z pewnością przy niej pozostanę –

 

(23.9.1993)

Małgorzata Smorąg (ur. 1961), rozmowa z Ritą Gombrowicz (lato 1993) i artykuł Pisarz i redaktor – „Ex Libris”, wrzesień 1993 – mają różną wartość.

Rita Gombrowicz zajmuje się autokreacją, nic szczególnie ważnego nie mówi.

Artykuł o korespondencji Witolda Gom­browicza z Jerzym Giedroyciem w sprawie Dziennika (głównie) jest dużej wagi.

Autorka cytuje sformułowania Gombrowi­cza dotyczące założeń formalnych jego narra­cji diarystycznej, wprowadza rozróżnienie między dziennikiem impresjonistycznym i ekspresjonistycznym (odwołując się do rozróżnień Paula Klee w malarstwie), eksponuje artystyczny zamysł w Dzienniku i widzi w nim „rodzaj powieści autoedukacyjnej” –

Philip Larkin (1922-1985), fragment po­wieści Zimowa dziewczyna (1947), wiele wypowiedzi o poezji i o poetach, wywiad z 1979 roku dla „Observera” zajmuje wiele miejsca w angielskim numerze „Literatury na Świecie” (1993 nr 7).

Brutalnie patrzy Larkin na poezję Wystana Audena.

Tekst Co się stało z Wystanem? (z roku 1960) aż intrygujący w bezwzględności ocen wszystkiego, co Auden napisał po latach trzydzie­stych –

 

(24.9.1993)

Publiczne wypowiedzi Larkina o poezji i poetach mogą być wzorem wiarygodności intelektualnej i całkowitej bezpretensjonalności stylistycznej.

Wewnętrzna wolność wypowiedzi Larkina jest imponująca, niczym to w porównaniu z wolnością i bezwzględnością sądzenia w jego epistolografii.

Z olbrzymiego angielskiego wyboru listów Jerzy Jarniewicz wybrał i przełożył kilka­naście.

Listy Larkina są doskonałe pod względem zgodności słowa pisanego z myślą i mową dla siebie i na prywatny użytek.

Nie zdziwiłbym się, gdyby epistolografia Philipa Larkina stała się szczytowym osiągnię­ciem dzisiejszej prozy angielskiej –

 

(25.9.1993)

Nie przekonuje mnie szkic Jerzego Jarniewicza Philip Larkin: poeta filistrem podszyty.

Cała prezentacja krytycznych i epistolograficznych tekstów Larkina w „Literaturze na Świecie” (1993 nr 7) jest zasługą Jarniewicza, czuje się jednak, że Larkin jest dla niego twórcą niewygodnym intelektualnie i może wręcz niemiłym.

Można się domyślać motywów tej niewy­gody i tej niesympatyczności, Philipe Larkin nie jest twórcą tak antyromantycznym i antynowatorskim, jak chciałby Jerzy Jarniewicz.

On jest z pewnością poetą i pisarzem antyakademickim, to lekceważenie poezji uczonej i wszelkiego akademizmu budzi niechęć ko­mentatora.

Deklaracji Larkina, że nie czyta nic z „filo­zofii, teologii, ekonomii, socjologii, nauk ścis­łych”, nie należy traktować ze śmiertelną powagą i z oburzeniem.

Z prawdziwą poezją akademickie nauki mają związek tak luźny i przypadkowy, że może go wcale nie być.

Wiedza, kim jest Borges, nie musi być dla żadnego poety obowiązkowa.

Jest do pomyślenia, że mogliby o nim nic nie wiedzieć Eliot, Dylan Thomas lub Sylvia Plath.

Na nosa (brak mi wystarczającej wiedzy w tym względzie) nie identyfikowałbym Larkina z postawami grupowymi i zbiorowymi, jego poczucie duchowej wolności jest indywidual­ne.

Nie nazwałbym go też w żadnym wypadku filistrem, gombrowiczowska stylistyka nie zmienia faktu, że to drastyczne słowo ma cię­żar obelgi –

 

(26.9.1993)

Pisarstwo Larkina nie jest dla nikogo pisar­stwem jak na dłoni.

Jakim ono jest obiektem do komentarzy, do translacji dowodzi finezyjny tekst Andrzeja Sosnowskiego w tejże samej „Literaturze na Świecie”.

W małym eseju Intensely true: Larkin demonstruje on, ile się trzeba nad Larkinem natrudzić, żeby go, jak Stanisław Barańczak, efektownie potłumaczyć i stosownie wytłuma­czyć –

D.J. Enright (ur. 1920), powieść Rok akade­micki (1955) – trzy rozdziały w „Literaturze na Świecie” 1993 nr 7, przekład Bohdana Zadury

– rozumiem jako zjawisko równoległe do twórczości Młodych Gniewnych i przypad­kowo styczne z Kwartetem aleksandryjskim Durrella.

Gniewność Enrighta nieporównywalnie doj­rzalsza niż gniewność Braine’a lub Waina, nie widać w niej artystycznych zbliżeń do kultury masowej, do beletrystycznej łatwości.

Przypadkowa konfrontacja z Durrellem z jednej strony demaskuje salonowy sentymentalizm Durrella, z drugiej uwiarygodnia spo­łeczny i kulturalny autentyzm narracji En­righta –

 

(27.9.1993)

Julian Barnes (ur. 1946), rozdział powieści Historia świata w 10 i 1/2 rozdziałach (1989) pod tytułem Pasażer na gapę – „Literatura na Świecie” 1993 nr 7, przekład Tomasza Bieronia – potwierdza wstrzemięźliwe opinie o czwar­tej powieści autora Papugi Flauberta (1984).

Biblijna historia potopu jest ograniczonym źródłem pomysłów parodystycznych.

Myśli się nawet, że może to dotyczyć całej powieściowej historii świata, ona jest intelektualnie uschematyzowana.

Schematyzacja taka jak Orwella nie może dotyczyć tylko historii dwudziestowiecznej, schematyzacje wszelkiego typu muszą być podobne, one są powtarzalne i przez powtarzalność ograniczone.

Źródła żywe są w niepowtarzalności, jej trzeba by szukać, z niej czerpać –

 

(1.10.1993)

Krzysztof Rutkowski, druga część Niedokoń­czonego poematu Hieronima Kajsiewicza – „Twórczość” 1993 nr 10 – jest w większym stop­niu niż część pierwsza narracją biograficzną.

Przymiarki dramaturgiczne są czysto deko­racyjne i bez znaczenia, nie ma podstaw do mówienia o przymiarkach w narracji do powieści filologicznych Jarosława Marka Rymkiewicza.

Biograficzność narracji w ujęciu nie czysto faktograficznym byłaby chyba zbyt redundancyjna, autor wdaje się więc w robotę stylizacyjną.

Ma to swój sens, relacja między Hieroni­mem Kajsiewiczem a Adamem Mickiewiczem jest w istocie relacją między grafomanem a poetą.

Grafoman jest zależny od poety, naśladuje go, istnieje więc między nimi pewna wspólnota stylistyczna.

Poezję Mickiewicza Kajsiewicz zmienia w farsę i w karykaturę.

Kaznodziejstwo, częściej niż się myśli, jest ujściem dla grafomanii –

 

(3.10.1993)

Grzegorz Strumyk, dobrze, że upadły kon­cepcje druku w „Twórczości” skróconej wersji powieści Kino-lino.

Kino-lino – „Twórczość” 1993 nr 10 – jest utworem przemyślanym do końca i w całości, partie finałowe narracji nie są słabsze od początkowych.

Idea wielopokoleniowej powtarzalności cier­pienia osobowego jest marginalna w stosunku o idei cierpienia wypełniającego całość jedno­razowego istnienia osoby.

Cierpienie wypełnia każdą chwilę życia, ist­nieje tylko cierpienie.

Przeciwstawieniem dla cierpienia jest tytu­łowe kino-lino, złuda egzystencji, złuda świata.

I miłość lub pozór miłości do obrazów, które trwają pod zamkniętymi powiekami.

I czasem dają się przenieść w takiej lub innej postaci na kartę papieru –

 

(12.10.1993)

Ake Lundovist, rodzaj reportażu o śmiertel­nej chorobie Svena Delblanca (1931-1992) – „Literatura na Świecie” 1993 nr 8, przekład Haliny Thylwe – jest szkicem o postawie wobec śmierci, o dzielności umierania.

To i owo raziło mnie u Svena Delblanca, ale to jest ktoś.

Pamięć o gruszy przy domu dzieciństwa poruszyła mnie –

 

(13.10.1993)

Sven Delblanc, narracja autobiograficznej powieści Kłos życia (1991) – „Literatura na Świecie” 1993 nr 8, przekład Marii Olszańskiej – uświadomiła mi, że to, co w Rzece pamięci nazywam polemiką z Faulknerem, jest przeja­wem opozycyjności u Delblanca dwóch nur­tów świadomości, świadomości doświadczenia i świadomości intelektualnej.

Pierwsza świadomość łączy Delblanca z Faulknerem, druga dzieli, z drugiej może wyniknąć pisarstwo takie jak w Nocy nad Jeru­zalem, czyli pisarstwo przypowiastko we.

Spór dwóch świadomości w Rzece pamięci jest atrakcją powieści, w Kłosie życia jedna i druga świadomość przenikają się i uzupełniają.

Nie da się powiedzieć, że świadomość na przykład psychoanalityczna jest korzystna w narracji o uczuciowych relacjach z matką i z ojcem w dzieciństwie.

Artystyczna różnorodność twórczości Del­blanca ma swoje źródło w dialektyce dwóch form świadomości, w różnorodności możli­wych relacji między nimi –

 

(14.10.1993)

Film „Wittgenstein”, po obejrzeniu filmu powiedziało mi się, że myśl nie jest fotogeniczna.

Film Dereka Jarmana jest przyzwoitą ro­bótką.

Niepotrzebnie chce się przybliżać filozofię zamiast człowieka.

Jako człowiek Wittgenstein jest w tym filmie bez dystansu do filozofii, co nie może być prawdą.

Ogląda się coś takiego bez najmniejszej szkody –

 

(16.10.1993)

Mój jubileusz, dziś mija piętnaście lat od mojej wielkiej rozmowy z Jarosławem Iwaszkiewiczem.

Moja zgoda na kierowanie prozą w „Twór­czości” wyznaczyła mi mój dalszy los –

Papież, jubileuszowego koncertu watykań­skiego słuchałem w części z radia, w części z telewizji.

Chyba nie będę lubił Stabat mater Krzysz­tofa Pandereckiego.

Twarz papieża jakby już tylko w sobie lub w zaświatach, dziwność w tej twarzy, obecność i nieobecność.

Przemówienie papieża formalne, według zwyczaju i dla zwyczaju –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content