copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYPISKI
(19.3.1998, 20.3.1998, 21.3.1998, 22.3.1998, 23.3.1998, 24.3.1998, 25.3.1998, 26.3.1998, 27.3.1998, 28.3.1998, 29.03.1998, 30.3.1998, 17.1.2001, 18.1.2001)
(19.3.1998)
Tadeusz Komendant, w magazynie „Książki” (1998 nr 3) obszerny opis księgi Wieloryb. Wypisy źródłowe (Gdańsk 1998), opis ma tytuł Dywanik historii.
Tytuł nawiązuje do Juliusza Słowackiego i sugeruje filozoficzny charakter opisu księgi zbudowanej na aberracjach, to słowo szczęśliwie znalazło się w opisie.
Czy aberracyjność warto opisywać, tego właśnie się nie wie.
Jedyną dla mnie atrakcją opisu jest to, że opis robi Tadeusz Komendant, bo może to znaczyć coś istotnego, liczy się przecież tylko to, kto pisze, a nie o czym.
Mogę powtórzyć, że zawsze coś takiego myślałem i myślę –
(20.3.1998)
Krystyna Rodowska, Pochwała Carlosa – „Literatura na Świecie” 1997 nr 10-11 – została wygłoszona po wręczeniu Carlosowi Marrodánowi Nagrody PEN Clubu (1 grudnia 1997).
Tekst piękny, Krystyna Rodowska uruchomiła całą biografię i bibliografię Carlosa Marrodána Casasa, nadając im postać żywą, stopniując w prezentacji jego przekładów swoje artystyczne zaangażowanie –
Dariusz Nowacki, recenzja Tam i z powrotem po tęczy – „Opcje” 1998 nr 1 – laudacyjna.
Nowacki wycofuje się z wątpliwości, jakie miał przy Cholernym świecie, lauduje artystyczny „idiom” pisarstwa Janusza Rudnickiego.
Zachwyty nad Uschi nie żyje w czymś nietaktowne (ze względu na autentyczną okoliczność).
Atrakcyjniejsze w próbie opisu jedności czytania i pisana na przykładzie narracji O tym jak czy talem dzienniki Dąbrowskiej i Nałkowskiej.
Sympatyczne, że Dariusz Nowacki ani przez chwilę nie zapomina, że los pisarski Janusza Rudnickiego jest powiązany z „Twórczością” –
Karol Maliszewski, recenzja Ulicy Gnostyckiej Mariusza Grzebalskiego – „Opcje” 1998 nr 1 – bystra i przenikliwa.
Maliszewski wyciska wszystko, co da się wycisnąć z określeń „realne symbole” i „symboliczne konkrety”, chociaż operacje kategorią symbolu stają się z konieczności odrobinę mylące.
Słowa symbol ze wszystkimi pochodnymi nie uwolni się już od okropnych obciążeń, innymi obciążeniami (płytkimi) jest obciążone słowo metafora, najlepiej byłoby skorzystać ze słowa metonimia.
Wywód Maliszewskiego jest najbardziej wyrazisty, gdy omija się w nim wszelką terminologię, tak się dzieje w kapitalnym zdaniu: „Codzienność jest w nas gotowa na wszystko, cały czas na jakiś rodzaj artystycznego wyolbrzymienia”.
Od tego prosta droga do zdania o prawdziwej świetności: „Największa gnoza w zasięgu ręki”.
Nie mam pewności, czy sprawdza się to najlepiej u Mariusza Grzebalskiego, mam większe obycie z poezją Dariusza Sośnickiego, u niego akurat to – największa gnoza – jest w zasięgu każdego ze zmysłowych rozpoznań, nie ma jednak żadnego powodu, żeby nie wierzyć Maliszewskiemu we wszystkim, co pisze o poezji Mariusza Grzebalskiego –
(21.3.1998)
Michał Glowiński, tekst Wesz na berecie, ornat, buty – „Gazeta Wyborcza” 1998 nr 68 – pochodzi z książki wspomnień Czarne sezony.
Z tego tekstu można się dowiedzieć rzeczy ważnych o dzieciństwie autora i jednocześnie różności o jego świadomości narracyjnej.
Narracja jest komentatorska i poza dzisiejsze komentatorstwo wyjść nie potrafi, nic ze świadomości dziecka, które się uratowało od zagłady w sierocińcu zakonnic.
To dziecko mówi do matki, która przyjechała je odwiedzić w lutym 1945 do Turowic pod Hrubieszowem: „Mama, po twoim berecie maszeruje ogromna wesz”.
Ja jako dziecko i także dziś wykrzyknąłbym jedno słowo, wesz.
Niełatwo jest z taką świadomością językową badać język, jakakolwiek transgresja od języka świadomości profesorskiej jest trudniejsza od wyprawy na księżyc –
Maciej Słomczyński (1920-1998), z radia (o dwunastej) wiadomość o jego śmierci, zmarł dziś nad ranem.
Niech mu ziemia lekka będzie –
Zygmunt Kubiak, w rozmowie, która ma tytuł Nie znacie dnia ani godziny (z Markiem Klecelem) – „Plus Minus” 1998 nr 12 – ostrożność wobec okolicznościowych deklaracji, ale jednocześnie śmiałość w niejednym.
Na przykład w powiedzeniu, że odległość między Zeusem Homera i Zeusem Kleantesa nie jest większa niż między Bogiem Jozuego i Bogiem ewangelistów.
Deklaracja miłości dla Nietzschego jest sformułowana szczególnie dobitnie –
(22.3.1998)
Aneta Górnicka-Boratyńska, recenzja powieści Po to żyłem amerykańskiej autorki Joyce Carol Oates – „Książki” 1998 nr 3 – streszczeniowa.
Recenzentka daje do zrozumienia, że wie, co czyta i streszcza.
Pisarstwo Joyce Carol Oates, jak widać, niezłomne w swoich bylejakościach –
Helena Zaworska, recenzja Niby-dziennika Zygmunta Mycielskiego Może to tylko chłód – „Książki” 1998 nr 3 – mówi komuś takiemu jak ja wszystko, co trzeba wiedzieć o Niby-dzienniku z lat 1969-1981.
Brak znajomości autora nie przeszkodził Zaworskiej poznać się na jego wstrzemięźliwości, choć przeczy tej wstrzemięźliwości list do Adama Michnika.
Mnie by interesowało co innego u Zygmunta Mycielskiego, styl pisarski jego eseistyki, to jednak jest z pewnością bardziej widoczne w jego epistolografii.
Jaka taka znajomość towarzyska (przez Jarosława Iwaszkiewicza i – zwłaszcza – przez Henryka Krzeczkowskiego) pozwalała usłyszeć i dostrzec niemało.
Jego styl pisarski mógł się ujawnić najpełniej w jego epistolografii, podobnie jak u Henryka Krzeczkowskiego, którego prawdziwy talent literacki błyszczał jaskrawiej w jego epistolografii niż w eseistyce pisanej do publikacji.
Potwierdzaj ą to listy Zygmunta Mycielskiego do Jarosława Iwaszkiewicza opublikowane w „Twórczości” przed laty (1992 nr 2) –
(23.3.1998)
Wladimir Bukowski, Przenicowanie (czyli fragmenty książki Moskiewski proces) – „Plus Minus” 1998 nr 11, przełożyła Maria Putrament – pisane tonem jedynego sprawiedliwego (no, jednego z dziesięciu sprawiedliwych).
Autor oskarża wszystkich w języku, wypisz wymaluj, bolszewików, w języku bolszewickich żurnalistów.
W filipikach Władimira Bukowskiego znalazłem parę zdań szlachetniejszego rodzaju, wzmiankę o wizytach z ojcem u chorego na gruźlicę Andrieja Płatonowa.
W telewizyjnych Wiadomościach krótka prezentacja Władimira Bukowskiego, dziś przyleciał do Warszawy.
Wygląda, jak pisze, bystrość i powierzchowność, oczy wesołka, charakterystyczna ładność i nic duchowego […] –
(24.3.1998)
Zygmunt Kubiak, w audycji Radio Kontakt – Program II – gościem Iwony Smółki był Zygmunt Kubiak.
Rozmowa dotyczyła głównie Janicjusza, Klemensa Janickiego, Kubiak widzi w nim – obok Jana Kochanowskiego – fundament trądy ej i językowej i poetyckiej.
Najciekawsza w wywodzie Kubiaka była refleksja nad poznawczą realnością (tak to można nazwać) mitologii Greków i Rzymian.
Odrobinę przesady widziałbym w pochwałach dzisiejszej młodzieży, która nie wstydzi się tradycji polskiej kultury i jest w stanie kontynuować tradycję poety z wieśniaczej chaty i poety z ziemiańskiego dworu.
Słuchałem każdego słowa Zygmunta Kubiaka z uwagą, on czuje intelektualną prawomocność tego, co myśli, mówi i pisze, uskrzydlają go przejawy uznania dla jego intelektualnej ekspansji –
(25.3.1998)
Marcin Baran, wywiad Trzeba być bezwzględnym i delikatnym (dla Agnieszki Kosińskiej, ur. 1967, i Roberta Adamczaka, ur. 1963) – „Opcje” 1998 nr 1 – efektowny i aż efekciarski.
Nie lubię literatury wywiadowej, ale Marcinowi Baranowi trzeba przyznać zdolności w tej dziedzinie.
Przyznaje się, do czego chce się przyznać (do Miłosza), robi to tak, że nie ma w tym nic kompromitującego, przypieprza temu (Karolowi Maliszewskiemu), o kim wie, że może to do czegoś być przydatne, robi to bezwzględnie, ale i przemyślnie.
W jednym i w drugim (w przyznawaniu się i w przypieprzaniu) pozostawia sobie furtki do odwrotu, wie się z góry, że od słowa do wieczności nie ma prostej drogi, że trzymać się jednego i drugiej nie ma żadnej potrzeby, bo jedno jest w garści na pozór, o drugiej nic wiedzieć się nie da –
Marian Kisiel, w Glosach do jednego wiersza Juliana Kornhausera – „Opcje” 1998 nr 1 – da się wyczytać nie tylko to, co Marian Kisiel chce zasugerować.
Powołując się na Jerzego Kwiatkowskiego, Stanisława Barańczaka i Mariana Stale, Kisiel podtrzymuje ich diagnozy, z których najważniejsza jest diagnoza Mariana Stali, który pisze wprost o publicystyczności takiego pisania wierszy.
Marian Kisiel przemianowuje publicystyczność na moralizm, szuka w wierszu Zdradzony ze zbioru Za nas, z nami (1985) drogi od moralizmu do intymizmu, nie bardzo wyjaśniając, skąd się ten tajemniczy intymizm bierze i co właściwie znaczy.
Jednego Kisiel, może, dowodzi, kunsztowności poezji bez poezji, kunsztowności publicystycznej, niech będzie, że zbieżnej z wielkimi tekstami moralistycznej retoryki.
Wszystko, co Marian Kisiel u Juliana Kornhausera wynajduje, niesprzeczne z opinią, że jest u niego dużo kunsztu i nie ma poezji –
(26.3.1998)
Marek Sieprawski (ur. 1968), opowiadanie Poczta – „Opcje” 1998 nr 1 – otwiera numer, to właśnie trudne do zrozumienia.
Samo opowiadanie ani złe, ani dobre, zwyczajna robótka literacka, którą odwalają autorzy książek dla dzieci i młodzieży.
W charakterze literatury dla dzieci mogłoby to być bardziej zwięzłe, nie zaszkodziłaby temu odrobina dowcipu, nic więcej w takim pisaniu nie da się osiągnąć, na Jerzego Szaniawskiego lub na Andrzeja Tuziaka (z niektórych utworów) nie da się tego przerobić –
Alina Świeściak (doktorantka UŚ), szkic Powolne zanikanie Ryszarda Krynickiego – „Opcje” 1998 nr 1 – ma charakter akademicki, ale poprzez precyzję i pełnowartość akademickiego słowa staje się bardziej esejem literackim niż akademickim szkicem.
Czyta się taki tekst z poczuciem należnej satysfakcji.
Autorka zna wszystkie kategorie, jakich w swoim tekście używa, mają one pełną odpowiedniość do tego, z czego jest zbudowany utwór poetycki, przy założeniu, że nie ma w nim niczego, w czym chciałoby się widzieć sferę tajemnicy.
Takie założenie w tekście akademickim jest absolutnie na miejscu, chciałoby się ufać, że autorka wie więcej o poezji, niż jej na to pozwala dyscyplina naukowości –
Jan Pierzchała, tekst na marginesie książki Wojciecha Żukrowskiego Za kurtyną zmroku (Warszawa 1995) – „Opcje” 1998 nr 1 – ma tytuł Popis stylu czy pamięci o sobie.
Dotyczy tylko części książki (pod tytułem Próba portretu na tle szerokim), w której Zukrowski – w charakterystyczny dla siebie sposób – opowiada półzmyśloną i tendencyjną biografię Wilhelma Szewczyka.
Nie ma powodów, żeby nie wierzyć Janowi Pierzchale, rejestrującemu punkt po punkcie przekręcenia Żukrowskiego.
Przekręcenia świetnie pasują do osobowościowych i ideologicznych skłonności Żukrowskiego, moje wyobrażenia o Wilhelmie Szewczyku lepiej pasują do tego, co myśli o nim Jan Pierzchała –
Zdzisław Libera, w Teleexpresie wiadomość o jego śmierci, pomylono mu imię (ze Zdzisława stał się Zbigniewem).
Jednego nie można Zdzisławowi Liberze odmówić, przyzwoitości, w dzisiejszych czasach to niemało, niech mu ziemia lekka będzie –
(27.3.1998)
Mirosław Tył (ur. 1960), szkic Pomiędzy modernizmem a konserwatyzmem – „Opcje” 1998 nr 1 – jest próbą sformułowania stanowiska Henryka Elzenberga wobec sztuki i kultury.
Autor pisał pracę doktorską o Elzenbergu, zna jego publikowane i niepublikowane teksty o kulturze, rekonstruuje jego poglądy, posługuje się kategorią modernizmu w obiegowym rozumieniu ze sporą sprawnością i kategorią konserwatyzmu w znaczeniu niezupełnie sprecyzowanym.
Z opisu wynika, że Henryk Elzenberg myślał raz modernistycznie, raz konserwatywnie.
Przypuszczam, że autor swoje wie o Henryku Elzenbergu, ale nie ma możliwości swobodnie z tej wiedzy skorzystać –
(28.3.1998)
Jarosław Nowosad, recenzja Podobrazia Grzegorza Strumyka – „Opcje” 1997 nr 4 – dość pracowicie zrobiona.
Nie znajduje się stylistycznej formuły narracji, ale się jej sztuka i ma się domysły, że coś się kryje w jej komplikacjach.
Autorowi recenzji wydaje się, że Grzegorz Strumyk mógłby wszystko uładzić w założeniach narracyjnych i w fabule, wtedy Podobrazie mogłoby być powieścią istotną, ale jest dobrej myśli o autorze –
Wacław Tkaczuk, w radiowym przeglądzie poetyckim – Program I – mówił o ostatnim numerze „Wiadomości Kulturalnych”, wspomniał list z protestem przeciwko zamknięciu pisma i wymienił dwa nazwiska, Jerzego Giedroycia i Wiesława Myśliwskiego.
Do prezentacji aktorskiej wybrał wiersze Janusza Żemickiego i Jerzego Harasymowicza –
Helena Zaworska, recenzja książki Baśń zimowa. Esej o starości Ryszarda Przybylskiego – „Gazeta Wyborcza” 1998 nr 74 – świetna w swojej omówieniowości.
Takie pisanie nie tylko jest najlepsze dla zwykłego czytelnika, ono i dla fachowca może być użyteczne.
Polemika Zaworskiej z bezwzględnością diagnoz i konfesji Przybylskiego jest z konieczności naiwna, za tę naiwność Zaworska sama się karze, pisząc zdanie, którego nie powinna napisać: „Kantowski imperatyw nie pozwala mi w to uwierzyć” –
Sławomir Mrożek, tekst U progu ery – „Gazeta Wyborcza” 1998 nr 74 – jest lapidarnym opisem literackim wystawy Günthera von Hagens Świat ludzkiego dala w Muzeum Technologii w Mannheim.
Może niesłusznie żałuję, że w Palermo oglądałem podziemną nekropolię, jak już to już –
Witold Gombrowicz, kilka listów z korespondencji Gombrowicza i Konstantego Jeleńskiego z ostatnich miesięcy życia Gombrowicza – „Plus Minus” 1998 nr 13 – wiele mówi o skomplikowanych relacjach między nimi.
Ważny jest list Rity Gombrowieżowej, pisała list w końcu lipca 1969, po śmierci i pogrzebie Gombrowicza –
Krzysztof Rutkowski, felieton Skansen – „Plus Minus” 1998 nr 13 – polityczny i bardzo poważny.
Demokracja jest dziś słowem tak pustym, że każde inne słowo polityczne znaczy więcej niż ono.
Wiem o tym od dawna i nawet mówić o tym mi się nie chce.
Że czuje to i wie Krzysztof, to mnie trochę zaskakuje […] –
Jan Lissowski (ur. 1920), artykuł Czy można wybierać ojczyznę? – „Plus Minus” 1998 nr 13 – nawiązuje do kwestii, czy można mówić o narodowości śląskiej.
Autor, z pochodzenia Ślązak, jest świadom komplikacji politycznych Ślązaków, ale możliwość uznania narodowości śląskiej zdecydowanie odrzuca.
Nie uznaje nade wszystko istnienia języka śląskiego, zaliczając śląską polszczyznę do gwar takich jak inne w polszczyźnie.
Myślę, że myślenie autora artykułu jest uwarunkowane edukacją warszawską (studia politechniczne) –
(29.03.1998)
Dyskusja (pod tytułem Śmiertelna choroba) – „Plus Minus” 1998 nr 13 – zawiera wypowiedzi sześciu osób (wysocy urzędnicy i rzeczoznawcy) o polskim biurokratyzmie.
Dużo znakomitych sformułowań i diagnoz, najdobitniejsze znalazłem w wypowiedziach Marka Mariana Drozdowskiego.
„Stajemy się niewolnikami biurokratycznego piekła, które sami stworzyliśmy”.
„Kiedy obywatel zostaje ujarzmiony przez taką masę przepisów i rozporządzeń, jego pozycja podmiotu traci sens, niszczy się samą ideę demokracji, samorządności”.
Sformułowałbym to po swojemu: Biurokracja zabija poczucie wolności skuteczniej niż przemoc policyjna –
Władimir Bukowski, wywiad dla Krzysztofa Masłonia, Gdzie są chłopcy z tamtych lat – „Plus Minus” 1998 nr 13 – mniej ogólnikowy niż inne.
W sposób oczywisty jest to zasługa Krzysztofa Masłonia, który stawia mu konkretne pytania, niekiedy może nawet dość podstępne.
W odpowiedziach jakby baczność, żeby nie powiedzieć czegoś przeciw sobie.
Najlepiej mu się mówi, gdy może kogoś unicestwić, przejawem czegoś takiego jest wypowiedź o Aleksandrze Sołżenicynie […] –
Tomasz Kuntz (ur. 1969), tekścik Estetyka i stylistyka. Kilka uwag do lektury tekstów Zygmunta Baumana – „Opcje” 1997 nr 4 – przypomina mi różne pisania intelektualnych nawiedzeńców, gdy zabierają się do prób w pisaniu.
Żargon intelektualny wydaje się wtedy narzędziem doskonałym, o coś takiego otarł się mój niezrównany Szymon Wróbel.
Ale Szymon Wróbel wie, że istnieje mnóstwo żargonów intelektualnych i one wszystkie wyrastają jak pasożyty na czymś większym, na czymś doskonalszym, na języku pełnym lub prawdziwym, na języku o nieskończonej komplikacji.
Tego języka nie da się użyć jak wytrycha, którym wszystko da się otworzyć.
Autor elaboratu Estetyka i stylistyka jest z całą pewnością bardzo zdolny –
(30.3.1998)
Dariusz Nowacki, między uprzejmościami w związku z książką Pawła Majerskiego Układy sprawdzeń. W kręgu Nowej Fali – „Opcje” 1997 nr 4 –jawna przymówka o monografię grupy Kontekst (Włodzimierz Paźniewski, Stanisław Piskor, Tadeusz Sławek i Andrzej Szuba).
Z przywołaniem wypowiedzi Stanisława Piskora w „Twórczości” (1996 nr 2) o strategiach nowofalowców, dobrze, że Dariusz Nowacki o tej wypowiedzi pamięta –
Jan Wolski, omówienie niemieckojęzycznej publikacji Nach den Zürcher Unruhen. Deutschsprachige Schweizer Literatur seit Anfang der achtziger Jahre. Konferenzbeiträge (Katowice 1996) – „Opcje” 1997 nr 4 –
sugestywnie pokazuje bezradność intelektualną germanistycznych znawców szwajcarskiej literatury.
Autorowi omówienia chodzi zupełnie o co innego, chce on oddać sprawiedliwość informacyjnym wartościom katowickiej publikacji pod redakcją Zygmunta Mielczarka.
Z przyjemnością wyczytałem słowa uznania dla Hermana Burgera (1942-1989), o którym w Polsce mało kto słyszał –
(17.1.2001)
Jerzy Franczak (ur. 1978), Trzy historye (Kraków 2001) są chyba debiutem prozatorskim autora, „trzy posłowia” Grzegorza Jankowicza nie mają wartości informacyjnej i interpretacyjnej, choć demonstruj ą orientację w dzisiejszej literaturze światowej.
Posłowia są – można powiedzieć – na wskroś postmodernistyczne, trzy utwory Jerzego Franczaka nie dają się jednoznacznie określić.
Czytelniczo najefektowniejszy jest utwór pierwszy, Szczekaczka. Powieść z tezą.
Kojarzyłbym go z parodystycznością w stosunku do tradycji polskiej beletrystyki, do różnych jej odmian, parodystyczna narracja jest dosyć zabawna w swojej młodzieńczości i w swoim nie ukrywanym debiutanctwie.
Nieco inny literacki charakter ma utwór drugi, Róża wiatrów. Rzecz o zakładzie.
W tym utworze ambicje literacki nie są parodystyczne, robi się w nim użytek z tradycji beletrystycznej jakby serio, ale po swojemu i może odrobinę postmodernistycznie.
Tradycyjną narrację odrywa się od funkcji mimetycznych, od jakiegokolwiek weryzmu lub historyzmu, tradycja oznacza magazyn struktur narracyjnych, których chce się używać dla celów literackich zupełnie niezależnych.
Różę wiatrów najlepiej czytać w powiązaniu z młodzieńczymi doświadczeniami, których charakteru można się domyślać z daty urodzenia autora.
Struktury narracji oderwały się od swoich źródeł i zwyczajnych funkcji, robi się z nimi swoje hokus pokus, czy jest to w jakichkolwiek relacjach do użytków, jakie występują u Borgesa, co serio lub dla żartu sugeruje autor posłowia, tego nie sposób wiedzieć.
Trzeci utwór – Medium. Rozmowa osób nieprzytomnych przez pismo – jest chyba zbyt pokrętny w swoich wariantowościach i może jest nazbyt brulionowy.
O możliwościach prozatorskich autora więcej mówią dwa pierwsze utwory, w tych próbach prozatorskich może coś jest, choć trudno powiedzieć co, na odpowiedź chyba za wcześnie –
(18.1.2001)
Piotr Cielesz, Pamiętnik tyrana, czyli 100 dni tyranii – „Topos” 2000 nr 5-6 – w pierwszej lekturze (wczoraj) trochę mnie zaniepokoił, dostrzegłem jego polityczność, nie dostrzegłem jego strony artystycznej, przede wszystkim rodzajów humoru.
Utwór (jest to utwór z zamysłem artystycznym) powstał w latach 1984-1985 (według zapisu pod tekstem) lub w latach 1983-1985 (jak w kartce do mnie).
Humor nie jest może poetycką specjalnością Piotra Cielesza, ale dostrzeżony tłumaczy zamysł tego utworu i jego kształt, można w nim widzieć coś przypominającego poemat parodystyczny w prozie, w którym parodiuje się językową samoekspresję świadomości autokratycznej, aluzyjnie nawiązując do różnych dzisiejszych postaci takiej świadomości.
Kreuje się w utworze ekstrakt takiej świadomości, jej syntetyczny kształt, którego symboliczność ogranicza pole poetyckich działań parodystycznych i redukuje je do sfery paradoksalnej lub oksymoronicznej absurdalności.
Absurdy tyranii mają być demaskatorskie i są, choć to może w mariażu absurdalności i demaskatorstwa kryje się ryzyko, które się ujawniło w trakcie mojej pierwszej lektury, gdy antytotalitarne demaskatorstwo przytłumiło humorystyczną absurdalność.
Pamiętnik tyrana z pewnością był i jest doniosłym utworem wyzwolicielskim dla Piotra Cielesza.
Pozwolił on – poprzez różne rodzaje humoru – zapanować nad zespołem lęków, których trudno było nie doświadczać.
Humor Pamiętnika tyrana jest artystycznym sukcesem, oznacza zdobycz wewnętrzną, która umożliwiła ocalenie poetyckich możliwości twórczych w czasie wewnętrznego kryzysu –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy