Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/1995

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(17.10.1993, 19.10.1993, 21.10.1993, 22.10.1993, 23.10.1993, 24.10.1993, 25.10.1993, 26.10.1993, 27.10.1993, 28.10.1993, 29.10.1993)

 

(17.10.1993)

Wacław Tkaczuk, w audycji „Wieczór litera­tury i muzyki” (program II). Wacław Tkaczuk zaczął od górnej zapowiedzi programu (Juliusz Słowacki, Czesław Miłosz, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Andrzejewski, utwór dramaty­czny Marka Skwarnickiego, teksty Ernesta Brylla, Anny Pogonowskiej, Mariana Pilota i Henryka Berezy).

Tekst Jarosława Iwaszkiewicza z editorialu w „Twórczości”.

Tekst Jerzego Andrzej e wskiego z felietonu Z dnia na dzień.

Utwór paramuzyczny Eugeniusza Rudnika pod tytułem z wiersza Jana Twardowskiego Pan Jezus niewierzących.

Misterium Marka Skwarnickiego poprze­dziła wypowiedź autora o pontyfikacie Jana Pawła II, Skwarnicki użył słowa „inkulturacja”, w Misterium montaż obrazków reporta­żowych z różnorodnych motywów papieskich z czasu pontyfikatu Jana Pawła I i wyboru papieża Polaka.

Okolicznościowość i publicystyczność w przebraniu od niechcenia, całość Misterium dość przykra dla ucha i ducha.

Wielki dmuch o papieżu w słowach Czes­ława Miłosza.

Dmuch w tekście Mariana Pilota z Bitnika Gorgolewskiego bardzo piękny.

Dziewięć zapisów z Oniriady poprzedził zwięzły wstęp Wacława Tkaczuka z cytatami z Bohdana Zadury i Tadeusza Komendanta, zabrzmiało to niezwykle górnie, odczułem niepokój.

Kilka wersów w recytacji Zbigniewa Zapasiewicza uspokoiło mnie pod jednym wzglę­dem, poruszyło pod innym.

Zapasie wieź czytał teksty wspaniale, wydo­bywał piękności, tłumił dźwięk martwych słów, odczułem poruszenie.

Po Oniriadzie mówił Henryk Mikołaj Gó­recki o swoim utworze Beatus vir

 

(19.10.1993)

Grzegorz Strumyk, dwa słowa do niego:

Warszawa, 19 października 1993

Grzegorzu,

dziękuję za obydwa listy i za dobre słowa.

„Dzień badań” minął wśród udręki i niepo­koju, jest, jak jest.

W wierszu Władysław mówisz o ojcu bardzo dużo, najwspanialsze jest to, że mówisz tak prosto.

W pisaniu nic nie jest ważniejsze od potencji twórczej, jaka tkwi w zwykłych słowach.

Pozdrawiam –

Henryk

Wacław Tkaczuk, zadzwonił przed wpół do jedenastej, zapytał o niedzielny program, wygłosiłem pochwałę.

Napomknąłem o dłużyźnie Misterium, nie wymieniając nazwiska i tytułu.

Wacek rozmawiał z Pilotem, Pilot też zach­wycony –

 

(21.10.1993)

Henryk Paprocki (ur. 1946), tekst pod tytu­łem Chrystus Jerzego Nowosielskiego – „Ex Libris”, październik ’93 – jest czymś więcej niż recenzją.

Autor wydobywa filozoficzne podstawy i znaczenia myśli Nowosielskiego i nazywa je w zmetaforyzowanym języku tradycji prawosław­nej.

Artykuł Henryka Paprockiego jest ważny dla zrozumienia podstaw myślowych pisarstwa Andrzeja Łuczeńczyka –

 

(22.10.1993)

Tomasz Mirkowicz, artykuł o Kenie Keseyu – „Ex Libris”, październik ’93 – jest na swój gazetowy sposób znakomity.

Oceny są wątpliwe i można się z nimi nie godzić, faktografia budzi zaufanie.

W wywiadzie dla Mirkowicza Kesey formu­łuje różne sądy nie do zignorowania.

Zwłaszcza sądy o języku, o pozarozumowości w języku artystycznym.

Pisarstwem Kena Keseya z pewnością bym się nie zachwycił, szkoda, że wiem o nim mniej, niż powinienem –

 

(23.10.1993)

Elżbieta Czerwińska, montaż rozmowy z Jerzym Nowosielskim i artykułu Nowosiel­skiego w zbiorze Inność prawosławia (War­szawa 1991) – „Ex Libris”, październik ’93 – zawiera wiele paradoksów o sztuce i zba­wieniu.

Podoba mi się, co Nowosielski mówi o „oku zewnętrznym” i „oku wewnętrznym”.

Zwłaszcza ostrożność zdania: „Przerób mię­dzy «okiem zewnętrznym» a «okiem wewnętrznym» to jest pewien proces, o którym ja nie­wiele mogę powiedzieć” –

 

(24.10.1993)

Marek Bukowski, powieść Bądźcie gotowi zwariować (maszynopis) jest tym, co się marzyło Umberto Eco, gdy pisał Imię róży.

W powieści Bukowskiego jest element za­bawy intelektualnej beletrystyką popularną, popularna beletrystyczność jest u niego rze­czywiście sztuką, nie zaś profesorskim wyrobnictwem.

Język narracji jest maksymalnie łatwy, ale jest pisarski, u Bukowskiego jest językiem myśli i mowy w powszechnym społecznym użytku. Wyczucie takiego jeżyka jest u Bukowskiego jak zawsze olśniewające, prawie nie ma w tej narracji słów, które nie byłyby na swoim miejscu bezbłędne –

Narracja w powieści dokumentuje i dema­skuje dzisiejsze polskie wariactwo myślenia.

Myślenia politycznego, religijnego i nade wszystko bezwstydnie interesownego w sensie materialnym.

Kapitalistyczność uczuć, myśli i uczynków nie ma żadnych intelektualnych uzasadnień.

Jest to bardziej odruch fizjologiczny niż cokolwiek innego, niż jakakolwiek ideologia.

Ta fizjologia społeczna, fizjologia społecznej aktywności, jest źródłem wszelakiej śmieszności, powieść Bukowskiego mogłaby być jed­noznacznie satyryczno-komiczna i humorystyczna.

Jej gatunek artystyczny podwyższa szczęśli­wie to, że jest ona podszyta tragizmem, tragizmem bezradności, tragizmem uczuć.

Właśnie bezceremonialny i brutalny fizjologizm aktywności społecznej człowieka stwarza Bukowskiemu narracyjny dostęp do uczuć, choć podejrzewało się go od pisarskich początków, że jest to dla niego ostatnia rzecz, jaką chciałby się jako pisarz interesować –

 

(25.10.1993)

Stefan Themerson (1910-1988), fragment tekstu pod tytułem Sekcja Specjalna, „Literatura na Świecie” 1993 nr 7, przekład anonimowy – jest jak wykład filozoficzny, który się prowadzi według rygorów artystycznej sztuki narracyjnej.

Wykład dotyczy relacji między językiem poezji i językiem nauki, demonstruje związki między nimi, odsłania niuanse tych związków.

Trudno stanowisko Themersona rozumieć jednoznacznie, dopatruję się u niego argumentów na rzecz wyższości języka poezji.

Stefan Themerson jest jednym z nielicznych intelektualistów, który z odrębności tych dwóch języków zdaje sobie w pełni sprawę.

On wie, czym jest język poezji, ale nim nie włada.

Na tym polega jego literacka szczególność –

 

(26.10.1993)

Eugenio Barba, tekst pod tytułem W drodze przez teatr – „Polityka” 1993 nr 44 – jest wzięty z filmu Exe Christofersena pod tym samym tytułem.

Tekst w całości sensowny, bez żadnego pustosłowia, którego tyle w znanych mi wypowiedziach Barby.

Można sobie wyobrazić wybór takiego spo­sobu na życie, jakim jest Odin Teatret.

Trzeba niezwykłego szczęścia, żeby tym spo­sobem udało się osiągnąć tyle, ile osiągnął Eugenio Barba.

Przeżył kilkadziesiąt lat tak, jak sobie wymyślił, żeby przejść przez życie –

 

(27.10.1993)

Daniel Passent, w felietonie Przeszłość nale­ży do nas – „Polityka” 1993 nr 44 – celnie ośmiesza nadmierną wiarę w skuteczność ofi­cjalnej propagandy.

Założenie, że „ludzie wierzą środkom prze­kazu bardziej niż własnemu doświadczeniu”, jest stałym złudzeniem rządzących –

Jerzy Jedlicki, publikacja pod redakcyjnym tytułem Pożytek z mądrali – „Polityka” 1993 nr 43 – jest inauguracyjnym wykładem w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.

Jedlicki opowiada się za potrzebą intelek­tualistów w życiu politycznym i wspiera się warszawską wypowiedzią Paula Ricoeura o pośrednictwie intelektualistów między profesjonalnymi politykami a opinią publiczną.

Czy nie myli się tu przypadkiem intelektualizmu z żurnalizmem i to nie najlepszego gatunku –

 

(28.10.1993)

Torgny Lindgren (ur. 1938), powieść Droga wężowa na skale (1982) – „Literatura na Świecie” 1993 nr 8, przekład Haliny Thylwe – przy­niosła Lindgrenowi światową sławę.

Ten sukces łatwo wiązać z wszechobecnością poezji Biblii w narracji tego utworu.

Więź z Pismem, z poezją Pisma, jest w litera­turach skandynawskich czymś niemal powszechnym, rzadko jednak jest to więź tak ścisła jak u Lindgrena.

W języku Biblii i poprzez odwołania do historii Hioba buduje się sens niezwykłej powieści.

U Lindgrena nie występuje ambicja interpretacyjna w stosunku do Biblii jak w Józefie i jego braciach Tomasza Manna.

Lindgren odwoływałby się artystycznie nie do Mannowskiej tetrałogii biblijnej, lecz do Wybrańca, czyli do utworu, w którym jeżyk symboliczny wyzwolił się od intelektualnego komentatorstwa.

Na jakiekolwiek komentatorstwo nie ma w tej narracji miejsca, autor w losie chłopskiego Hioba i w buncie przeciwko temu losowi two­rzy narracyjny przypis do Biblii, biblijną dygresję.

Dygresję niemal tak niesamowitą jak doku­ment zbrodniarza, Piotra Riviere’a z książki Michela Foucaulta.

Niezachwiana wiara Lindgrena w moc poe­tycką języka Pisma różni go istotnie od Tadeu­sza Nowaka, który, obcując z językiem Pisma, przerabia go na swój sposób i ustawicznie modernizuje.

Takie upoetycznienie poezji Pisma mogłoby u Lindgrena wszystko zniszczyć.

Historia, którą opowiada ledwie piśmienny Jani Samochwała, musi być opowiedziana tak, jak on to robi, powtarzając słowa Pisma i pomnażając je o słowa z nimi jednorodne.

Tylko w ten sposób wiarygodny się staje jeden ze szczytów absolutnego zła w czło­wieku, jakim jest Karl Olsa, brat duchowy Franciszka Moora w wersji pospolitej i try­wialnej –

 

(29.10.1993)

Powieść Batszeba (1984) – fragmenty w „Literaturze na Świecie” 1993 nr 8, przekład Haliny Thylwe – jeszcze wyraźniej niż po­wieść Droga wężowa na skale wymija jakąkol­wiek możliwość komentatorstwa w stosunku do języka Pisma.

Komentatorstwo polega zwykle na zastęp­stwie języka lepszego językiem gorszym.

Narracja Lindgrena powtarza, pomnaża i dopełnia słowa ksiąg Samuelowych o posta­ciach domu Dawidowego, pozostając niejako wewnątrz tego języka, w którym powstał pierwowzór opowieści.

Wbrew pozorom nie jest to mniej, lecz wię­cej w sensie artystycznym.

Język Pisma, język poezji, nie możne nie być lepszy niż jakakolwiek jego wykładnia –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content