Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/1993

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(11.8.1992, 12.8.1992, 13.8.1992, 21.8.1992, 23.8.1992, 24.8.1992, 31.8.1992, 5.9.1992, 9.9.1992, 18.9.1992, 19.9.1992, 20.9.1992, 17.10.1992)

 

(11.8.1992)

Tennessee Williams, przed teatrem zajrzałem do biogramu Williamsa, sztuka Cat on a Hot Tin Roof (1955) została wyróżniona nagrodą Pulitzera, poprzedza sztukę Suddenly Last Summer (1957) –

 

(12.8.1992)

Myślałem, że Williams jest dramaturgiem znacznie wybitniejszym niż Arthur Miller, oni są mniej więcej tego samego autoramentu, u Williamsa mniej ideologii, więcej repetycji diagnoz egzystencjalistycznych.

W utworze Kotka na rozpalonym blaszanym dachu (przekład Kazimierza Piotrowskiego) można się doszukać dramatu fałszywej kul­tury.

Byłby to fałsz wyboru totalnej dosłowności, mowa totalnie dosłowna jest zabójcza, jej terror degraduje egzystencję, degraduje sztukę.

Alternatywy Williams nie widzi, pozostaje więc sama diagnoza stanu rzeczy, diagnozę stawia się w akcie pierwszym.

Na dobrą sprawę akty drugi i trzeci są nie­potrzebne, wypełnia je coś, co można by nazwać gołą formą pełnospektaklowości –

 

(13.8.1992)

Krzysztof Bielecki, najprawdopodobniej jakiś rodzaj desperacji uruchomił w nim potrzebę wyrazu poetyckiego.

Jego kultura słowa uaktywniła się, otrzyma­liśmy kunsztowne teksty.

W tekstach tych wyczuwa się błąd artysty­czny, myślenie alegoryczne, alegoria jest zuży­tą figurą poezji.

Słowa pasyjne w użytku alegorycznym nic nie zyskują, a wiele tracą, słowa pasyjne (krzyż, gwóźdź, włócznia, ocet, szkarłat) są, każde z osobna, pełnymi dziełami poezji –

 

(21.8.1992)

Jan Nowicki, w „Polityce” (1992 nr 34) roz­mowa z nim pod tytułem Nigdy nie gram wiosną.

Nawet bez informacji, że pochodzi z miejs­cowości Kowal na Kujawach, wiedziałoby się, że nie jest z dużego miasta.

Myśli i mówi po swojemu, niekiedy zagad­kowo, ma świadomość, czym jest sztuka aktorska, czuje ulotność życia –

 

(23.8.1992)

Jan Drzeżdżon, zmarł 22 sierpnia o godzinie piątej po południu –

 

(24.8.1992)

Kaja Kamińska, przyszła o wpół do siódmej, znam ją z widzenia, nagrywaliśmy rozmowę przez kilkanaście minut, mówiłem o fenome­nie wyobraźni Jana Drzeżdżona, o początkach

znajomości z nim, o tej twórczości, która nie została opublikowana, porównywałem Drzeżdżona z fenomenami literatury światowej. […]

 

(31.8.1992)

Krzysztof Bielecki, pierwsza lektura opo­wiadania Gdyby Fiedia Dostojewski był idiotą.

Duża zręczność ustanawiania zagadek po­przez zderzenia zdarzeń z biografii Dostojewskiego, zdarzeń powieściowych z Idioty, zda­rzeń z fikcji lub niefikcji w dniu 6 sierpnia 1988 w Berlinie, konstrukcja tajemnicy, niepokoju, napięć uczuciowych.

Utwór zrobiony fachowo według jednej z koncepcji literackiego postmodernizmu.

Jestem w stanie taki utwór zaaprobować, wrażenie robią na mnie niektóre zestawienia słów, niektóre zadrapania ran duchowych, to opowiadanie jest zrobione według podobnych założeń co cykl tekstów poetyckich –

 

(5.9.1992)

Donat Kirsch, zadzwonił (z Fullerton) przed dziewiątą wieczorem, dwukrotnie rozmowa została przerwana.

Donat bardzo uszczęśliwiony przemianą w swoim życiu, żona (Ewa) ma już pracę, pracuje w muzeum jak w Polsce, Donat polubił obyd­wie jej córki, gotów je adoptować.

Zmartwił się bardzo śmiercią Jana Drzeż­dżona, wziął ode mnie adres Urszuli Drzeżdżonowej.

Donat zapytał, czy chcę rozmawiać z Ewą, rozmawiałem, ma miły głos, rozmawia tak, jak byśmy się znali od dawna.

Oboje zapraszają mnie do Kalifornii, mówi­łem, że miło jest o czymś takim porozmawiać i niekoniecznie trzeba realizować.

 

(9.9.1992)

Barbara Robakiewicz, praca Liście (rodzaj książki na prawach maszynopisu 1992) jest pracą magisterską autorki o Liściach croatoan.

Praca imponująca, chociaż – jak na mój gust – jakby zbyt ideologiczna, dotyczy to zwłaszcza rozdziałów Podróż i Wyspa, w któ­rych przymierza się do Liści croatoan idee gnostyczne i psychoanalityczne (w duchu Jungowskim) i sugeruje jak gdyby, że powieść Donata Kirscha jest co najmniej zgodna z tymi ideami.

Od takiego ideologizmu odchodzi się w roz­działach Drewno i Paideuma, w nich ustala się, tak to nazwę, kontekst kulturalny powieści Kirscha w przywołaniach twórczości Eliota i Pounda oraz zjawisk kontrkultury.

W „Twórczości” dałoby się coś z tej świetnej pracy wykorzystać, może autorka zechciałaby napisać coś specjalnie dla „Twórczości” o Donacie Kirschu i może nie tylko o Liściach croatoan

 

(18.9.1992)

Tzvetan Todorov, tekst Czym naprawdę jest postmodernizm? („Literatura na Świecie” 1992 nr 1) zawiera sporo rozsądnych uwag o względnej przydatności terminów modernizm i postmodernizm.

Największą przydatność terminów widzi Todorov w filozofii, w filozofii modernizm oznacza prawie całą nowożytność, postmo­dernizm kilka najnowszych tendencji.

Dla wielu zjawisk dzisiejszych proponuje autor ultramodernizm (w literaturze odnosiłby się on do Jamesa Joyce’a, Ezry Pounda, Raymonda Queneau).

Z propozycjami Todorova nie można się nie zgodzić, skoro sam autor zakłada ich warun­kową użyteczność i niezobowiązujący charak­ter –

 

(19.9.1992)

Teksty Todorova Czy schyłek opowieści? Czy zmierzch poezji? („Literatura na Świecie” 1992 nr 1) zaskakująco powierzchowne.

Polemika z Vaclavem Havlem, według któ­rego „w systemie totalitarnym opowieść umie­ra”, i komentarz do ankiety pisma Le Débat w sprawie poezji są zdeterminowane przez z gruntu fałszywe założenia, że system totali­tarny i system demokratyczny są tym, czym chcą być, do czego zostały zaplanowane.

Naprawdę totalitaryzm niewoli w skromnej mierze w stosunku do swoich planów, demokratyzm wyzwala w jeszcze mniejszym stop­niu, za fasadami jednego i drugiego trwają i często kwitną ich przeciwieństwa.

Myślenie Todorova jest czysto ideologiczne i nie odnosi się do doświadczenia –

 

(20.9.1992)

André Breton, Nadja („Literatura na Świecie” 1992 nr 1) może stanowić dziś świetny przedmiot studiów literackich, swój potencjał lite­racki utwór utracił niemal całkowicie.

Jego artystyczna prowokacyjność mogła być aktywna bardziej na gruncie francuskim niż polskim, dla kultury zżartej przez racjonalizm wyzwaniem mogła się stać taka programowa prezentacja nieracjonalności czy pozaracjonalności.

Prawie trzy ćwierćwiecza rozwoju literatury (także francuskiej) pozbawiły utwór wszelkich znamion prowokacyjności, uwidoczniła się natomiast jego doktrynalność, nic to że antyracjonalna, intelektualny komentarz jest ob­ciążeniem narracji artystycznej, niezależnie od charakteru komentatorskiej eksplikacji.

Komentarz u Bretona jest znacznie mniej artystyczny niż u Prousta, zestarzał się więc bardziej.

Józef Waczków (tłumacz utworu) ma rację, gdy twierdzi, że surrealizm jest płodnym i żywym kierunkiem literatury francuskiej, sur­realizm jednak, jeśli już trzymać się tego terminu, ma dziś realizacje artystyczne znacznie radykalniejsze niż u Bretona.

Także w Polsce, wystarczy ze świadomością etyczną i bez uprzedzeń poczytać prozę Jana Drzeżdżona –

 

(17.10.1992)

Krystyna Sakowicz, Szamotanina (maszyno­pis) jest narracją z pogranicza prozy kreacyjnej i prozy dyskursywnej.

Autorka zdecydowała się na konfesję o wielkiej powadze intelektualnej i moralnej.

Konfesja została wymuszona przez bez­wstyd polskich dyskusji o prozie z kręgu „Twórczości”, ale Krystyna Sakowicz – inaczej niż Tomasz Sęktas w swoich pamfletach (maszy­nopisy) – zignorowała blisko ćwierćwiekowy wielogłos ataków.

Wydedukowała z niego ubogą formułę pozornego sensu w słowach „czytelnik chce rozrywki”, potraktowała ją z największą inte­lektualną subtelnością, budując z konfesji, z aktów kreacyjnych, z filozoficznego dyskursu przejmującą samoobronę swojego prawa do istnienia, do istnienia tożsamego z działaniem twórczym.

Pogromcom nowej literatury w Polsce zbra­kło wyobraźni, żeby przewidzieć, do jakich pisarskich aktów kamienowani i unicestwiani pisarze poczują się sprowokowani, co będą musieli powiedzieć w obronie sztuki własnej i sztuki w ogóle.

Artystyczna proza o prozie nie jest nowością na świecie, nigdzie jednak pisanie o pisaniu przez artystów nie musi się zmieniać w obronę prawa do uprawiania sztuki, w obronę jej prawa do istnienia.

Kto nie jest pisarzem artystą, czyli nie jest pisarzem prawdziwym, tego chamskie mentorstwo nie dotknie, można od niego żądać, żeby pisał, co się komuś zamarzy, można nawet krzyknąć mu nad uchem: „Pisarze do pióra” i zdzielić pałką policyjną, pisarz prawdziwy na każde żądanie pisania tak a nie inaczej musi zareagować poczuciem zagrożenia jego praw do życia.

O duchowym i fizycznym zagrożeniu życia napomyka jakże często Jan Drzeżdżon, niewolnik pisarskiej wyobraźni.

Pisanie o pisaniu u Krystyny Sakowicz, u Dariusza Bitnera, u Tomasza Sęktasa zamienia się w dokument o naruszeniu podstawo­wych praw człowieka.

Narratorka Szamotaniny z filozoficzną świa­domością ogranicza się do konfesji, do narracyjnego badania „własnej sytuacji”, nie ukrywa jednak, że we „własnej sytuacji” widzi doświadczenie nie tylko własne, że doświadcza jej każdy, kto jest pozbawiony niezbędnych warunków egzystencji.

Dla potwierdzenia swoich odczuć i swoich wtajemniczeń narratorka potrafi się odwołać do najcelniejszych formuł intelektualnych naj­bardziej przenikliwych myślicieli.

Erudycja (wyborna) nie byłaby może konie­czna w innych okolicznościach intelektualnego dyskursu, w tych, jakie zostały na narratora wymuszone, służy ona poskromieniu wszelkich pokus emocjonalności.

Jakkolwiek wyraźniejsza emocjonalność szkodziłaby surowej powadze konfesji.

Zakłócałaby precyzję narracji o cierpieniu przenikającym wszystko, czym się jest w sensie duchowym i fizycznym –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content