copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYSŁOWIENIE
Na oko Gra (moja lektura maszynopisu 1989) w sensie artystycznym mało się różni od Lotu (1985). Zapis mowy studenckiej (w przeważającej mierze) przemienił się w zapis mowy urzędniczej, w obydwu wersjach jest to tak zwana mowa kulturalna (wulgaryzmy w języku studenckim nie mają tu nic do rzeczy), czyli pozbawiona językowego życia.
U Adama Kulika ożywia ją niekonwencjonalność zapisu, która w Grze jest pozbawiona agresywności takiej jak w Locie i polega głównie na skrótowości, na nieozdobności i na syntaktycznej bylejakości językowej, co razem ustanawia artystyczny autentyzm dzisiejszej mowy.
W tym wszystkim artystyczna kontynuacja, Lotu w Grze ma charakter głównie formalny, wiele bowiem zmieniło się w nastawieniu autora do literatury i przede wszystkim do doświadczenia życiowego, które w Grze kształtuje w całości walec narodowej historii.
W Locie nastawienie Adama Kulika do literatury (i w niej do języka) i do doświadczeń młodości jest głównie badawcze, w Grze miażdżąca klęska życiowa, jaką niesie udział w historycznym doświadczeniu zbiorowym, wyzwala w autorze nader żarliwy i namiętny ton pisarskiej ekspresji, w której dopuszczalna staje się (formalnie na rachunek postaci narratora) niemal szokująca konfesja: „Co zrobiłbym ze swoim bólem gdyby nie to, gdybym nie umiał pisać” (maszynopis, s. 103).
Namiętność pisarskiego tonu mogłaby być dla Gry i z pewnością byłaby artystycznie zabójcza, gdyby nie artystyczna programowość zapisu mowy – czy to zewnętrznej, czy wewnętrznej – w stanie częściowej lub całkowitej niezależności od umów języka pisanego.
Zapis mowy między swoimi w domu i między obcymi w instytucji, zapis mowy publicznej (na zebraniu na przykład) i prywatnej (nocne Polaków rozmowy) oznacza w narracji Gry przewagę publicystycznych treści społecznych i politycznych, namiętnie oskarżycielska – z ducha Solidarnościowa – publicystyka społeczna i polityczna musiałaby zniszczyć literaturę, jak to robiła i robi zawsze, gdy uda się jej do niej wedrzeć.
Ocalenie literatury w utworze ma swoją przyczynę w tym, że jest to publicystyka w takim kształcie formalnym, w jakim dla potrzeb publikacji użytkowej nigdy i przez nikogo nie mogłaby zostać zaaprobowana.
Jeśli zdarza się, że jest to publicystyczny produkt finalny, wynikają z tego dla powieści kulika rzeczy szkodliwe lub zgubne, pojawia się wtedy „drętwy trzepot słów”.
Publicystykę pisze się z zasady dla innych, wpisuje się ją w ustalone procedury przesłaniowe i perswazyjne, uzurpuje się w niej rolę nauczyciela lub przynajmniej mądrzejszego i więcej wiedzącego, nadaje się jej przyjęty w określonej potrzebie kształt pisanego słowa.
Publicystyczne partie narracji w Grze, jeśli tak to po dawnemu nazwać, są najczęściej czym innym, mają być – z intencji autorskiej i z założenia artystycznego – wysłowieniem bólu, mają nazwać jego (bólu) społeczne, i polityczne źródła, one rejestrują taką postać tych wysłowień i nazwań, jaka jest właściwa mowie, gdy ta nie oddaje się w niewolę pismu, czyli na służbę u swego bękarta.
Taki szczególny status zapisywanej mowy wyznacza szczególny status demonstrowanej literacko prawdy.
Prawda z uzurpacjami nadrzędności i obiektywności ustępuje w narracji miejsca prawdzie względnej, jakby doraźnej, wielostronnie uwarunkowanej, czyli prawdzie osobowego doświadczenia, która prawdą ponadindywidualną może stać się jedynie poprzez akty akceptacji i identyfikacji ze strony innych.
Społecznych i politycznych doświadczeń Polaków z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Gra nie przekształca w publicystyczny wykład na usługach takiego poglądu, jaki miałby być obowiązujący i jaki chciałoby się narzucić innym.
Narracja Gry utrwala sposób istnienia tych doświadczeń w mowie zewnętrznej lub wewnętrznej in statu nascendi, w prywatnej lub półprywatnej postaci tej mowy, w jej stadium sprzed przemiany w publicystyczną lub literacką liturgię słowa.
Taka postać słowa i prawdy jak w Grze apeluje do innych o akt identyfikacji w przeżyciu estetycznym.
O skuteczności apeli w sztuce (jak i wszelkich innych) decyduje zwykle bezmiar warunków. Stare apele artystyczne przestrzegają ustalonych i sprawdzonych miar, z którymi nowe przestaje się liczyć.
Odrzucone miary musi zastąpić artystyczny instynkt, samo wyczucie umiaru. Jego (wyczucia umiaru) artystyczna niezawodność jest w nowej sztuce trudno wymierzalna.
Ocenę form otwartych w nowej sztuce może ułatwić zewnętrzny warunek definitywności, warunku tego nie spełnia utwór literacki w formie maszynopisowej. Na definitywną (książkową) postać Gry Adama Kulika nie powinno się czekać ponad miarę.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy