Z prozy Thomasa Bernharda, na widnokręgu, Twórczość 1/1978

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

Z PROZY THOMASA BERNHARDA

Tomas Bernhard (ur. 1931) zajmuje w dzisiejszej literaturze austriackiej jedno z czołowych miejsc. Uznają to nawet namiętni oponenci jego pisar­stwa, jest to bowiem pisarstwo, które wzbudza najwyższe i rozmaite emocje. I nie może być inaczej, jeśli zważyć, że Thomas Bernhard (poeta, prozaik i dramaturg) mierzy swoją sztuką najwyżej, jak można. Świadczy o tym już powieść Frost (1963), w której prozatorski debiutant w niczym nie ogranicza swoich ambicji.

Powieść Frost pozwala na przywoła­nie nazwisk największych i zmusza do refleksji, na czym polega samodzielność postawy pisarskiej Bernharda w stosunku do takich pisarzy jak Kafka i nade wszystko Broch, z którego powieścią Śmierć Wergilego najłatwiej byłoby ją skojarzyć. Skojarzenie to uświadamia zarazem istotną odmienność Bernharda od wymienionych pi­sarzy. Bernhard nie przyjmuje formalno-artystycznych skrajności ich postaw, szukając tego samego co oni w ludzkim doświadczeniu powszechniej­szym i powszedniejszym niż u nich i tym samym nadającym się do bardziej klasycznej literacko eksploatacji.

Bernhard nie potrafi i przede wszy­stkim nie chce oderwać się od ludo­wego doświadczenia społecznego, przez co zresztą pisarstwo jego staje się szczególnie drastyczne. Intelektualne treści podobne do tych, które wyraża­ją Kafka lub Broch, u Bernharda znajdują wyraz w języku najprostszym i niemal potocznym. Śmierci Wergilego można nie rozumieć, powieść Frost musi zrozumieć każdy.

Monolog wewnętrzny umierającego poety zmienia się u Bernharda w re­lację niemal stenograficzną z monolo­gu, który w trakcie codziennej egzy­stencji wygłasza bohater powieści Frost, człowiek w gruncie rzeczy najzwyczajniejszy i taki, którego mogli­byśmy spotkać za rogiem ulicy, a już na pewno w najbliższej knajpie trzeciej kategorii. To nic, że bohater ten był kiedyś malarzem, że nie rozstaje się nawet na chwilę z egzemplarzem Myśli Pascala. Pascal góruje nad dzi­siejszym pisarstwem intelektualnym swoją prostotą, a w dodatku bohater Bernharda ucieka się do języka jeszcze prostszego niż język Pascala.

Były malarz Strauch swoją brutalną wiedzę o człowieku i życiu potrafi zamknąć w zdaniach, które słyszymy na co dzień, chociaż zwykle nie rea­gujemy na ich treść i nie słyszymy ich tak, jak by należało je słyszeć. Bern­hard narratorem powieści uczynił ko­goś, kto słyszy dobrze i reaguje tak, jak jedynie można reagować na nie­szczęście, któremu w żaden sposób nie da się przeciwdziałać.

Frost jest powieścią o klęsce życia, o nieszczęściu egzystencjalnym, o we­wnętrznej samotności absolutnej, to wszystko jednak jest całkowicie odar­te z wszelkich znamion niezwykłości, tego wszystkiego każdy musi doświad­czyć w pewnym okresie indywidualnej egzystencji i nieważne jest, czy ten okres trwa dziesiątki lat, kilkanaście dni, kilka przedśmiertelnych godzin, czy nawet tylko te jakąś jedną nie­wyobrażalną przedśmiertną chwilę. Egzystencja malarza Straucha jest gro­teskowa i absurdalna, ponieważ z wie­dzą ostateczną o życiu obcuje on usta­wicznie na co dzień, nie kompromituje to jednak w żadnym wypadku tej jego wiedzy, tę wiedzę trzeba mieć w za­nadrzu, żeby móc żyć świadomie, żeby móc żyć jako tako mądrze.

Nie jest to z pewnością wiedza de­strukcyjna i uniemożliwiająca życie. Ani Kafka, ani Beckett, ani tym bar­dziej Pascal nie są pisarzami destruk­cyjnymi. Są to może jedyni pisarze, którzy uczą naprawdę, co trzeba wie­dzieć, żeby móc żyć nie tak bezradnie, jak ludzie zwykle żyją. Wiedza, którą malarz Strauch zaofiarował narratoro­wi powieści Bernharda, nie przyniosła mu żadnej szkody i nie uniemożliwiła mu życia. Nie należy dopatrywać się nic szyderczego w zakończeniu powie­ści, gdy narrator informuje, że wiado­mość o śmierci Straucha nie przeszko­dziła mu w kontynuacji studiów me­dycznych w stolicy. Wiedza, którą za­wdzięcza Strauchowi, pozwoli mu mo­że studiować mądrzej, a już na pewno uodporni go na to cierpienie, które z nikim się nie rozmija.

Utwory prozatorskie Die Ursache (1975) i Der Keller (1976) dzieli od po­wieści Frost kilkanaście lat biografii Thomasa Bernharda i prawie tyle sa­mo jego książek z zakresu prozy (po­wieści i zbiory opowiadań), w sztuce prozatorskie j takiej, jaką chce upra­wiać, Bernhard osiągnął doskonałość, w jego postawie pisarskiej nic się w tym czasie nie zmieniło, tę postawę określa najlepiej sam Bernhard, dekla­rując w Der Keller z całą otwartością, że wszystko, co robi i pisze, jest wy­woływaniem wzburzenia i irytacji.

O pełnej prawdzie tej deklaracji nie ma się prawa wątpić. Potwierdzają ją całkowicie reakcje na wszystko, co wyszło spod jego pióra. Irytację wy­czuwa się nawet w nielicznych pol­skich wzmiankach o tym pisarzu, a przecież jest to pisarz, mimo marginal­nych prezentacji, dla czytelnika pol­skiego niedostępny. Burzenie spokoju i irytowanie nie jest ani pisarskim celem Bernharda, ani znamienną takty­ką kogoś, kto za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Posądzić go o to, znaczy niczego nie rozumieć z je­go pisarstwa, z jego desperackiej walki o bezwzględną prawdę, o której wie, że jest nieosiągalna i niemożliwa, po­nieważ prawdę trzeba wyłuskiwać z kłamstwa, ponieważ ona istnieje tylko jako zawartość prawdy w kłamstwie.

Dążeniem do zwiększenia zawartości prawdy w oplątującym ją kłamstwie wolno tłumaczyć całkowitą eliminację fikcji z utworów Die Ursache i Der Keller. Są to utwory faktograficzno-autobiograficzne, chociaż ważniejsze niż ich faktograficzno-autobiograficzny charakter jest to, że mimo takiego cha­rakteru są to utwory literacko-artystyczne w sensie jak naj­bardziej kanonicznym. Z czymś może trochę literacko podobnym mamy do czynienia w Ogrodach i w Petersburgu Jarosława Iwaszkiewicza i w niektó­rych felietonach Hamiltona. Materię faktograficzną organizuje Bernhard li­teracko w kształt prozatorskiej – esei­styczno-powieściowej – diatryby (Die Ursache) i w jakiś, niewiarygodny li­teracko, odpowiednik prozatorskiej – także eseistyczno-powieściowej – sie­lanki (Der Keller).

Przeciwstawność takich gatunko­wych haseł jak „diatryba” i „sielanka” powinna dać niejakie wyobrażenie o przeciwstawności obydwu utworów, najdziwniejsze jest jednak to, że są to utwory intelektualnie nierozdzielne, wzajemnie się tłumaczące, powiązane (nie tylko przyległością etapów biogra­fii autora) tak ściśle, że stanowią one jeden utwór, w którym dla zasad­niczych i w obydwu wypadkach tych samych racji filozoficznych dokonano rozdziału materii doświadczenia na „piekło” (Die Ursache) i „niebo” (Der Keller).

„Piekłem” Bernharda jest sytuacja egzystencjalna wychowanka elitarnej szkoły średniej w Salzburgu, najpierw w wydaniu narodowosocjalistycznym (lata 1943-1944), następnie katolicko-mieszczańskim (lata 1945-1946), „nie­bem” natomiast stał się dla niego okres pracy w sklepiku spożywczym osiedla biedoty i motłochu Salzburga (lata 1946-1948). „Piekło” pogrążało Bern­harda w obsesji myśli samobójczych (tytułowa „przyczyna” odnosi się do światowego rekordu samobójstw w Salzburgu), z „piekła” wywiodła go desperacka decyzja pójścia w „przeciwstawnym kierunku”, praca w skle­piku pana Podlahy w osiedlu najbiedniejszych, ale jedynych „ludzi natural­nych” Salzburga, okazał się dla Bern­harda wybawieniem i jedynym okre­sem szczęścia egzystencjalnego w ży­ciu.

Po polsku już takie informacyjne ujęcie sprawy musi brzmieć jak baj­ka o żelaznym wilku. Thomas Bernhard nie opowiada „bajek”. Jest to pi­sarz intelektualnie tak bezwzględny i tak uczciwy, że niewielu podobnych nosiła święta ziemia. Żaden z dwóch utworów nie jest na usługach jakiejś platonicznej filozofii literackiej, jest to filozofia uwierzytelniona doświadczeniem życiowym, z którego wyciąga się intelektualne wnioski. Narrator powtarza po wielekroć w obydwu utworach, że buduje swoje opowieści z tego, co odczuwał przed trzydziestu laty, i z tego, co na ten temat po trzy­dziestu latach myśli, nie można go więc posądzać o jakąkolwiek doraźność myślową.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content