copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ZAMIENNOŚĆ
Początkowe partie Wydziedziczenia (moja lektura maszynopisu 1987) podsuwają przypuszczenie, że autor bardzo się stara, by narracja debiutanckiej powieści miała więcej niż jeden plan znaczeniowy. Podejrzewa się szczególne starania, ponieważ język narracji (kulturalna polszczyzna użytkowa) wyklucza jak gdyby niejednoznaczność, zapowiadając jakiś rodzaj powieści popularnej, może przygodowej (bohater zaczyna od zrobienia czegoś nieprzewidzianego), może edukacyjnej w jakiejkolwiek ze swych postaci (nakłaniającej do hołubienia związków z miejscem, z czasem lub z czymkolwiek), może najogólniej romansowej, jeśli ten termin rozumieć tak, jak go rozumie Leopold Buczkowski.
Debiutanckość narracyjna (na przykład przemienność punktów widzenia w narracji w rozdziale IV, chociaż w tym utworze poza punkt widzenia głównej postaci raczej nie powinno się wykraczać) opóźnia orientację, że ta powieść nie ma być i nie jest w niczym jednoznaczna, ponieważ jest to z założenia powieść metonimiczna, czyli taka, w której zmienność planów znaczeniowych narracji stanowi zasadę narracyjnej gry.
Na gruncie polskim powieść taka ma zwykle swoje źródło u Gombrowicza (przede wszystkim w Kosmosie), ale czas już wiedzieć, że upowszechniła się ona na tyle, że nie ma żadnej konieczności, żeby jaz tego źródła wywodzić. Jej założeniami władają swobodnie na przykład Jerzy Łukosz i Krzysztof Bielecki.
Nie wiem, kim jest autor Wydziedziczenia, można sobie jednak wyobrazić, że do istotnych wtajemniczeń w sztukę ktoś dochodzi własnym przemysłem, korzystając jedynie z takich lub innych impulsów czasu. Własny przemysł może tu oznaczać obcowanie z innymi niż literackie dziełami sztuki lub czysto intelektualne dochodzenie, czym jest w swojej istocie jakikolwiek przedmiot artystyczny.
Przy lekturze Wydziedziczenia myśli się nieraz, że Sławomir Fafiński nie wie wielu rzeczy o sztuce słowa, wiedząc jednocześnie bardzo dużo o tym, jak prawo istnienia przedmiotu sztuki jest sprzęgnięte z prawem istnienia czegokolwiek w świecie, przede wszystkim z prawem (z zasadą) istnienia człowieka.
Zamienność planów znaczeniowych narracji w Wydziedziczeniu ma przecież swoją podstawę w zamienności różnych porządków istnienia w świecie, dlatego cokolwiek może być znakiem czegoś innego, dlatego część jest znakiem całości, dlatego obcując z czymkolwiek (z rzeczą, z ptakiem, z człowiekiem) obcuje się z całym światem.
Początkowe przypuszczenie, że autor dobudowuje drugi lub trzeci plan znaczeń do historii o tym, jak główna postać zostaje w rodzinnym mieście, zamiast z niego wyjechać, musi być mylne, ponieważ ta historia nie jest w stosunku do czegokolwiek nadrzędna.
Zamieszkanie w wynajętym pokoju i przyjęcie przypadkowej pracy fotografa nie jest ważniejsze od zobaczenia starej laski i poznania jej właściciela, w jednym i drugim ważne jest jednakowo bycie wśród zagadkowości świata, która się ujawnia w powiązaniach pani Teresy z panem Kaziem poprzez pana Franciszka tak samo jak w wyglądzie laski i w milczeniu jej właściciela na temat przeszłości, przywołując taką samą zagadkowość lotu ptaka na niebie (narracyjny wątek równie ważny jak pozostałe) i niezauważalności dla innych przeżyć wewnętrznych o decydującym znaczeniu.
Eksponując zagadkowość istnienia i jej przejawy, nie zmierza autor ku zagadkom ontologii, kosmologii i metafizyki, lecz dostrzega je w sferze powszedniej sprawdzalności, w relacjach człowieka do rzeczy bezpośredniego zasięgu, w jego stosunku do miejsca zamieszkania lub przebywania, w jego osadzeniu w czasie doświadczonym i tym dalszym, o którym świadczą rzeczy, miejsca i inni ludzie.
Wydaje się, że potrzeba ogarnięcia i poznawczego zawładnięcia czasem rozleglejszym niż bezpośrednio doświadczony jest motorem zachowań głównej postaci Wydziedziczenia i ona wyznacza kierunek powieściowej narracji. Wydaje się także, że z rozmysłu i na podstawie głębszych przeświadczeń odrzuca się możliwość ogarnięcia rozleglejszego czasu poprzez świadectwo cudzego słowa.
Milczenie starego właściciela laski nadaje mu rys szlachetności, tej szlachetności by mu zabrakło, gdyby o swojej przeszłości zaczął mówić, jego mowa, tak sądzę, byłaby jednak mniej warta niż bezsłowna mowa jego laski, dlatego milcząc zrobił to, co miał najlepszego do zrobienia.
Głównej postaci Wydziedziczenia, młodemu człowiekowi, laska powie to, co mogą powiedzieć rzeczy, resztę powinna mu dopowiedzieć wyobraźnia, dzięki której może zadziałać prawo metonimii czyli w tym przypadku prawo przekładu własnego doświadczenia na doświadczenie cudze.
Bohater ten najwięcej i o sobie, i o właścicielu łaski dowiedział się pod drzwiami swojego dawnego mieszkania, gdy naocznie upewnił się, że stało się ono miejscem, gdzie toczy się niezależne życie innych ludzi. Mimo więdnie przychodzi mu wtedy na myśl, że nawet miejsce i czas są pod pewnymi względami tożsame i zamienialne: „Czy nie ma prawa do swojego miejsca na ziemi, na stałe? Czy nie ma prawa do nawyków, do najśmieszniejszych nawyków, do swojej części dnia?”.
Z narracji Wydziedziczenia wynika, że Sławomira Fafińskiego należy kojarzyć z tymi autorami, którzy przyjmując świadomie lub nieświadomie określone założenia poznawczej wiarygodności, zmierzają do ekspansji swoich poznawczych ambicji poza sferę własnego doświadczenia. Można by więc tu mówić o zbieżnościach i rozbieżnościach powieści Sławomira Fafińskiego z twórczością takich autorów jak Bohdan Zadura, Grzegorz Musiał lub Marek Bukowski, co powinno wystarczyć, żeby Wydziedziczenie uznać za udany debiut.
Nie żądałbym od autora zatarcia takich lub innych cech debiutanckości, na przykład zlikwidowania wszystkich wykroczeń w narracji poza punkt widzenia głównej postaci. Pozostawiłbym to do własnej decyzji autora.
W tej powieści nie jest najważniejsza taka lub inna poprawność, w niej są zapowiedzi rzeczy ważniejszych niż ona.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy