Żart ontologiczny, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1978

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ŻART ONTOLOGICZNY

Kontynuację Krainy Patalonków Drzeżdżon zapowiadał, nie zanosiło się jednak na to, że zapowiedź zostanie zrealizowana tak szybko, jak to się stało. W chronologii twórczej Drzeżdżona (mało o niej wiadomo, przyszli badacze będą mieli z nią kłopot) po­wstanie dwóch pierwszych części Krai­ny Patalonków przedziela – zdaje się – jedynie powieść Wieczność i mi­łość. Charakter literacki tej powieści nie jest obojętny dla charakteru drugiej części Krainy Patalonków (moja lektura maszynopisu 1978).

Do czystej baśniowości części pierw­szej Krainy Patalonków (Wielka Wo­da) najlepiej pasował klucz znaczeń kosmologicznych, w odniesieniu do części drugiej (Poszukiwania) byłby to klucz zawodny albo fałszywy, powtórne jego użycie mogłoby doprowa­dzić do wniosku, że Poszukiwania są powtórzeniem Wielkiej Wody, a nie byłaby to prawda.

W Poszukiwaniach trzeba widzieć korespondencje ze społeczną historiozofią Wieczności i miłości. Baśniowa narracja w Wieczności i miłości zbu­dowana jest z odniesień do wiedzy o okrucieństwie dziejów społecznych, baśń w Poszukiwaniach ma charakter niemal wyłącznie idylliczny, baśń okrutna i idylliczna dotyczą jednak tego samego przedmiotu, są nim dzie­je społeczności ludzkich, w pierwszym przypadku ujęte w zgodzie z empirią, w drugim w zgodzie z marzeniami o szczęściu.

W baśni idyllicznej nie liczy się Drzeżdżon z tym, jak było, lecz wy­łącznie z tym, jak by mogło być, gdy­by do społeczności ludzkich nie miało dostępu zło. Są w baśni Drzeżdżona rozliczne aluzje do wielkich katastrof ludzkości, do wędrówek ludów, do wielkich migracji, do wojen i plag, wynikają one jednak wyłącznie z przyczyn pozytywnych, z ciekawości świata na przykład, i wobec tego mogą dobrze się kończyć, nad niezawinio­nym złem zwycięstwo odnosi zawsze naturalne dobro, miniaturowe Patalonki mają zagwarantowane szczęście dobrych przygód w swoich światach, doświadczają radości budowania krain i domów, wszędzie i zawsze wzbudzają braterskie lub przyjazne uczucia, ponie­waż zawsze wszystkim pomagają, wszy­scy służą im pomocą w potrzebie, istnie­nie Patalonków oznacza stałe przeżywanie czystych, pierwszych, elementar­nych wzruszeń społecznych.

Bez licencji baśni o miniaturowych ludzikach idylliczność tak intensywna byłaby może nie do przyjęcia i nie do strawienia. Krainę Patalonków w całości, a Poszukiwania szczególnie – ocalają w odbiorze czytelniczym subtelny rodzaj humoru i piękno poetycko-malarskich wizji, które Drzeżdżon z niebywałą hojnością i z niezrównaną pomysłowością rozsnuwa, jedno z dru­gim (humor i piękno) jest zresztą nierozdzielnie zespolone. Drzeżdżon odkrywa raz po raz kształt nowego pięk­na i sam się tym nowym kształtem piękna filozoficznie bawi.

Uroda wizji poranka na Zielonej Wyspie i Patalonków budzących śpią­cą na plaży dziewczynę Anastazję (rozdziałki Bursztynowe ziarenka, Na brzegu coś leży, To jest serce i Fu, fu karaluch) byłaby trudna do osiągnięcia w najlepszej literaturze, a przecież ten i ów może pomyśleć, że chodzi tu o literaturę użytkową dla dzieci, która z głębszymi potrzebami twórczymi nie musi mieć wiele wspól­nego.

Poszukiwania w jeszcze większym stopniu niż Wielka Woda dowodzą, że są to u Drzeżdżona potrzeby właś­nie bardzo głębokie. W baśni idyllicz­nej chce Drzeżdżon ocalić – dla sie­bie przede wszystkim – wiarę w człowieka, nie jest to więc utwór dla dzieci, czy w ogóle utwór z adresem, dokonuje się w nim aktu ocalenia wewnętrznego, buduje psychiczny azyl przed agresywnym złem ludzi i świa­ta. W Poszukiwaniach wolno widzieć odpowiedź Drzeżdżona na agresję, któ­rej doświadcza. Tą odpowiedzią jest najstarsza idea literatury, idea współczucia.

Potrzeba współczucia istnieje na­wet w świecie idyllicznym, ponieważ tu także nie można być kim innym, niż się jest z natury, czyli nie można się wyzwolić z niezbywalnych ograniczeń gatunkowych i indywidualnych. Patalonki są tak małe, że każdy może je rozdeptać, nie mogą one objąć wzrokiem całej Anastazji, przez po­myłkę więc atakują ją, chcąc jej bro­nić. Kret jest z natury ślepy, o uro­dzie barw świata może wiedzieć więc tylko ze słyszenia, z opowieści. żuk, choć ma słuch, nie ma głosu i jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwy, świerszcze natomiast potrafią tylko świerszczyć (prześliczny neologizm) i poza świerszczeniem niczego nie po­trafią. Żaba na skutek nieszczęścia popadła w alkoholizm i psychopatię, ona jedna zdolna jest do nienawiści bez przyczyny, nie pamięta zresztą o tym, bo wtedy, kiedy nienawidzi, prze­staje być sobą, a prawdziwe nie­szczęście zaczyna się właśnie wtedy, kiedy się przestaje wiedzieć, kim się jest.

Patalonki nie odmawiają współczu­cia nawet żabie, choć współżycie z nią jest samą udręką. Inna sprawa, że kopniak piratów przywrócił ją nieco do przytomności, Patalonki jednak nikogo nie kopią.

Zachowanie w baśni idyllicznej ga­tunkowych i indywidualnych ograni­czeń i niedoskonałości wiąże Krainę Patalonków z powieścią Oczy diabła. Jest to dodatkowy dowód, że Kraina Patalonków wiąże się organicznie z całą twórczością Jana Drzeżdżona, że jest jej pełnoprawnym składnikiem.

Trzeciej części Krainy Patalon­ków Wśród ludzi (maszynopis 1978) – nie da się narzucić żadnego porządku odniesień znaczeniowych. Je­śli prawdą jest, że w Wielkiej Wodzie przeważa żart kosmologiczny, w Poszukiwaniach natomiast żart historio­zoficzny, to należałoby przyjąć, że utwór Wśród ludzi łączy jedno z drugim, hipotetyczne plany odniesień parodystycznych utworu przeplatają się i przenikają wzajemnie, żadnego z nich nie da się wyodrębnić, one współist­nieją nierozdzielnie, ich nierozdzielność jest funkcją totalności żartu ontologicznego, w jaki Kraina Patalonków chcący lub niechcący musiała się za­mienić.

Od filozoficznego rozumienia nie­skończonej baśni Drzeżdżona wolno się uchylić, poprzestając jedynie na odbiorze jej literackiego piękna (tak z pewnością czytać mogą Krainą Pa­talonków w całości dzieci), jeśli to piękno ma mieć jednak sens filozo­ficzny, to może to być sens tylko taki jak w głównych utworach Fikcji Borgesa: istniejemy w wymyślonej przez ludzkość fikcji świata i wszechświa­ta, suma fikcji intelektualnych ludzkości jest tożsama z baśnią, wartość poznawcza czystej baśni w niczym nie musi ustępować temu wszystkiemu, co uchodzi za zaprzeczenie baśni.

Drzeżdżon pokusił się o stworzenie w Krainie Patalonków gigantycznej baśni, która tym ma się różnić od innych, że jest we wszystkim piękna. Kpiny z baśni niebaśniowego pocho­dzenia (parodystyka) nie są artystycznym celem głównym Krainy Patalon­ków, cel ten należy widzieć w kreacji ogromu baśniowego piękna, celowi te­mu trzecia część baśni o Patalonkach jest w całości podporządkowa­na.

Baśniowe piękno występuje w tej części cyklu aż w nadmiarze, ktoś nie­chętny Krainie Patalonków mógłby nawet powiedzieć, że staje się ono aż monotonne, aż nudne, w nadmiarze nie należy jednak widzieć artystycznego błędu, ponieważ ten nadmiar właśnie nie pozwala nie dostrzec, że przy pomocy baśniowego piękna wal­czy się tu ze strasznością tych baśni, które uchodzą za co innego, w któ­rych naiwnie szuka się ontologicznej prawdy.

Zamysł pisarski Drzeżdżona w Krai­nie Patalonków rozumiem w ten spo­sób: skoro istniejemy w poznawczej baśni, skoro na istnienie w baśni jes­teśmy skazani, może zastąpienie baśni nieskończenie strasznej baśnią nieskończenie piękną mogłoby nam przynieść ulgę, mogłoby nam w czymkol­wiek pomóc. Drzeżdżon, pisząc Krainą Patolonków, sprawdzał tę możliwość, wiążąc z nią swoje nadzieje, angażując w nią pełnię swoich pisarskich sił.

Myślę, że jedno osiągnął z całą pew­nością: na cały czas pisania Krainy Patalonków zanurzył się sam w baśniowym pięknie, które tworzył, dał innym szansę zanurzenia się w nim na cały czas lektury Krainy Patalonków. Jest to osiągnięcie niemałe. Może na­wet jest to wszystko, co poprzez li­teraturę osiągnąć można.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content