Zbyt prosta droga Łukasza, Twórczość 02/1956

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

ZBYT PROSTA DROGA ŁUKASZA

Seweryna Szmaglewska, Prosta droga Łukasza, Warszawa 1955

Prosta droga Łukasza jest, podobnie jak Pamiątka z Celulozy, propozycją epiki socjalistycznej. Epikę rodziło zawsze zaufanie do świata a przede wszystkim do określonych wartości mo­ralnych. Wiara w świat socjalizmu ro­dzi próby nowej epiki. Próby te cieszą, ale nie zadowalają. Są po prostu zbyt łatwe. Nie bez powodu mówi się o Pamiątce z Celulozy jako o powieści mło­dzieżowej, bez ironii eksponuje w ty­tule prostotę doświadczeń życiowych swego bohatera Seweryna Szmaglewska. Zaufanie do świata jest w tej epice przyrodzone, nie zdobyte. Nie trzeba go odzyskiwać, bo się go nigdy nie straciło. Socjalizm jest w niej sprawą no­wej wiary łudzi prostych, nie zaś sprawą świadomego wyboru tych, któ­rzy znają smak owoców drzewa wiado­mości. Okrutne doświadczenie moralne kultury ludzkiej w ostatnich stu latach jest w niej całkowicie zignorowane. Czy rzeczywiście jest to szkodliwe i zbędne doświadczenie możnych tego świata, w którym lud nie powinien uczestni­czyć? Czy dobro socjalizmu wymaga świętej naiwności w widzeniu spraw te­go świata?

Nie tylko zwykła obserwacja życia, ale także najwartościowsze doświadcze­nia socjalistycznej literatury przeczą ta­kiemu poglądowi. U Szołochowa, a prze­cie nie tylko u niego, bohaterom ludo­wym nie obce są najokrutniejsze konstatacje moralne naszego czasu. Nowe wartości moralne wyłaniają się u niego jak ład w biblijnej wersji stworzenia z otchłani chaosu. W chaosie tym czło­wiek w sobie wreszcie odnajduje zdol­ność do tworzenia własnego ładu i odczuwa jego potrzebę jako konieczność. Nowy porządek moralny ukazany jest u Szołochowa w procesie kształtowania się od chwili swego poczęcia z ludz­kiej potrzeby i dla ludzkich celów. Bez niego niemożliwa byłaby zgoda na świat. Świadomość nieistnienia jakich­kolwiek podstaw starego porządku mo­ralnego, najgłębsze dno doświadczenia kulturalnego starego świata, jest u Szo­łochowa kamieniem węgielnym nowej moralności. Nie jest wiedzą wyklętą i wstydliwą, którą należałoby przed lu­dem ukrywać. Jest rzeczą znamienną, że wiedzę tę przypisują bohaterom ludo­wym literatury tak różne, jak walcząca literatura krajów kapitalistycznych z jednej strony (na przykład Jorge Amado) i realistyczna literatura mieszczańska z drugiej (na przykład Hemingway).

Może wobec tego w tak zwanej spe­cyfice polskich stosunków należy szu­kać przyczyny, dla której w naszej li­teraturze prosta droga wiedzie od kap­liczek świętych pańskich do trybun ludowych, od konfesjonału do samokry­tyki, od odpustowo-swojskiej do pierwszo-majowo-internacjonalnej afirmacji świata. Znalazłyby się może jakie takie podstawy do takiego przypuszczenia, ale usprawiedliwiałyby one co najwyżej pewien rodzaj literatury pamiętnikar­skiej. W literaturze, przynoszącej uogól­nione osądy świata, w literaturze wielkich syntez świadomości narodowej, nie mogą one odgrywać istotnej roli. Lite­ratura ta czerpie bowiem z najpełniej­szych doświadczeń kulturalnych swoje­go czasu. Doświadczenia Żeromskiego nie są dla niej mimo wszystko mniej do­niosłe niż nawet klasowo bliższe doświadczenia autentycznych chłopów spod Piotrkowa czy robotników włoc­ławskiej Celulozy. Ci ostatni, jeśli sta­ją się bohaterami literatury, nie wyra­żają siebie sami, nie ma więc potrzeby liczyć się z ich autentycznymi możli­wościami wyrażenia siebie. To twórca usiłuje wyrazić ich najpełniej na swój własny sposób. Jemu zaś nie wolno ignorować doświadczenia myśli i uczuć tych wszystkich, którzy pośrednio czy bezpośrednio usiłowali to samo czynić. On powinien w losach chłopa spod Piotrkowa czy robotnika z Włocławka odczytać źródła i właściwości tego przewrotu moralnego, który znajdował wyraz w dziełach Żeromskiego, Wasilewskiej, Nałkowskiej czy Iwaszkiewicza. Bez przetrawienia beznadziejnej szarpaniny Żeromskiego, bez zrozumie­nia krzyczącej nienawiści Wasilewskiej, bez odczucia skamieniałego przerażenia Nałkowskiej i tragicznych błąkań Iwaszkiewicza, bez wisielczych grymasów Schulzów i Gombrowiczów wreszcie nie wyniknie prawdziwa współczesna epika. W ludowym Łukaszu, Kubie czy Kon­stantym trzeba dostrzec, tak jak Szołochow w Grigoriu, całe bogactwo życia duchowego narodu. W Szczęsnym Newerlego są zaledwie zadatki na takiego bohatera, zbyt on układny, wzorcowy i naiwny.

Z tych ogólnych wypływają wszyst­kie szczegółowe uwagi o Prostej drodze Łukasza. Jest to powieść napisana bardzo rzetelnie, chciałoby się nawet powiedzieć: zbyt rzetelnie, jak na jej zawartość myślową. Niesposób uwolnić się przy lekturze książki Szmaglewskiej od zachwytu nad filuternością cy­towanej przez pisarkę przyśpiewki lu­dowej :

O, powidzze mi, powidz, co mi mos powiedzieć,

O, bo jak mi nie powis, to nie będę wiedzieć

(Prosta droga Łukasza, s. 24).

Czytelnik miałby może czasem pokusę być w przyśpiewce mniej subtelny od narratora, bo ostatecznie opowieść o warunkach życiowych młodego parobka to nie wyznanie miłosne, które nie mu­si być niespodzianką, żeby było przy­jemne. Prosta droga Łukasza niestety nic nowego nie przynosi.

Szmaglewska sumiennie, z sercem i wielką znajomością rzeczy opowiada o zwykłych sprawach wiejskiego i prole­tariackiego żywota, różnorodnych for­mach wyzysku i ucisku człowieka pracy i czyni to w ten sposób, jak to miało miejsce u dziewiętnastowiecznych pisarzy społecznych, gdy samo pisanie prawdy o materialnym życiu ludu było wielkim odkryciem w sztuce. Nawet opis wsi Piołunki w pierwszych zda­niach powieści zaczyna Szmaglewska od przeciwstawienia się tradycyjnej jeszcze sprzed epoki realizmu krytycznego konwencji narracyjnej. Zbyt wiele energii twórczej traci pisarka na odkrywanie rzeczy już odkrytych, związków między rzeczami od dawna dowiedzio­nych, konsekwencji, przed którymi nie warto już przestrzegać.

Odpowiedź na pytanie, co Szmaglewska własnego chciała w powieści swej powiedzieć, byłaby dosyć kłopotliwa. Wilhelm Mach, żeby sięgać do najnow­szych książek o wsi, chciał przypom­nieć w Jaworowym domu, że przeraża­jące okrucieństwo losu chłopskiego, które z takim zdumieniem odkrywała Nałkowska w swoim Domu nad lakami, nie jest mimo wszystko sprawą za­mierzchłej przeszłości, że sprawa to jeszcze bardzo żywa i bolesna. W powo­dzi zakłamanego hurraoptymizmu było to przypomnienie ogromnej doniosłości. Mach powiedział prawdę, gdzie leży gra­nica między tym, co dała, a tym, czego jeszcze nie dała rewolucja na wsi. Ma­ria Jarochowska próbowała w Dzia­dowskiej miłości obnażyć tkwiące w świadomości i psychice chłopskiej przy­czyny trudności rewolucji na wsi. Szmaglewska – tak czuła na trudne i bole­sne sprawy naszego czasu w swojej mądrej i szlachetnej publicystyce i twórczości reportażowej – zagubiła się w jałowym opisywaniu zewnętrznych okoliczności bytowania chłopskiego. Z opisywania tego nic już wyniknąć nie może.

Gdyby chociaż, jak to się oczekuje od prawdziwej epiki, rzeczy znane zabły­snęły światłem najżywszym. Tak jed­nak nie jest. Poczciwy parobek wiejski i proletariusz piotrkowski, Łukasz, i je­go nie mniej poczciwi rówieśnicy, syno­wie wiejskiego nauczyciela Daniela, są – prosto mówiąc – zbyt ubodzy duchem i przeciętni, żeby w ich doświadcze­niach życiowych zamknąć się dało ja­kieś istotne znamiona czasu. A przecież nie potrzeba być intelektualistą, żeby czuć, widzieć i rozumieć wiele. Ostrość konfliktów, powaga spraw moralnych byłyby do odkrycia w jego rodzin­nej Piołunce, w jego rodzinnym domu, w nim samym wreszcie. Gdyby nie ideał opisującego realizmu, który zwęził l zredukował do zewnętrznego obserwatorstwa widzenie pisarskie. Gdyby nie ucieczka przed samodzielnym badaniem i osądzaniem trudnych spraw historii.

Łukasza prosta droga do postawy rewolucyjnej nie byłaby może prosta, a powieść stałaby się bliższa jakiejś głębszej prawdy historycznej i miałaby walor żywej wypowiedzi pisarskiej, gdyby Łukasz do rewolucyjnej afirmacji świata doszedł poprzez zgłębienie tego wszystkiego, co przemawia na rzecz negacji i protestu. Słowem, gdyby od­czuł przerażającą nieludzkość swego życia. Nic fałszywszego w powieści Szmaglewskiej, jak ów nurt ckliwego sentymentu do wiejskiej prostoty. Są to pogłosy albo bardzo starej, albo bardzo złej literatury. Co najmniej od Żeromskiego nikt poważny nie pisał o urokach wiejskiego życia. Nawet wśród tych, którzy w ostatnich pięciu latach skłon­ni byli głosić, że niezmącona szczęśli­wość zapanowała w naszym życiu, nie­wielu było takich, którzy pisali praw­dziwe sielanki o życiu wiejskim. Jeśli zaś pisali, to tylko dzięki błogosławionej niewiedzy. Kuśmierek, który ma „do­brego nosa” do spraw wiejskich, Bo­cheński i Zalewski, którzy uczciwie potraktowali swoje zainteresowania spra­wami wsi, dość wcześnie burzyli przy­jemne złudzenia. Szmaglewska, pisząc powieść z okresu dwudziestolecia, tym mniej miała powodów do łagodzenia sprzeczności. Tych najistotniejszych, uniemożliwiających moralną zgodę na świat. Szczegółowych konfliktów życia społecznego zarejestrowała pisarka mnóstwo (wyzysk kułacki, kapitalistycz­ny, ucisk policyjny itd.), rzadko jednak służy to całościowej ocenie moralnej życia, której usiłowali zawsze dokony­wać bohaterowie Żeromskiego, Wasilewskiej i tylu innych. W sile i żarliwo­ści ich moralnego protestu przeciwko okrucieństwu życia wyrażały się naj­głębsze racje tej literatury. Szmaglew­ska z racji tych zrezygnowała. Nawet groteskową scenę z oszalałym Bartło­miejem Członka na kościelnej dzwonni­cy odczytuje się w kontekście opisowo-realistycznym dosłownie, nie wyraża ona, jak sceny symboliczne u Wasilewskiej, protestu przeciw niesprawiedli­wości świata. Łukasz raz tylko po po­wrocie z więzienia spojrzy bystrzej na stosunki w rodzinnym domu i pozna smak „śmiechu niszczycielskiego”.

Współistniejący w powieści nurt sa­tyryczny – historia nauczycielskiej ro­dziny Danielów i ich drobnomieszczańskich przyjaciół z Piotrkowa – nie przynosi nic więcej ponad satyrę obyczajową, mało drapieżną i odkrywczą. Satyra ta mogłaby zresztą pełnić poży­teczną funkcję, gdyby motywowała mniej prostą drogę Łukasza.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content