copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ZROZUMIAŁOŚĆ
Wojciech Próchniewicz nie odkrywa w Śpiewaku (moja lektura maszynopisu 1987) niczego nowego w sztuce beletrystycznej narracji, korzysta jednak w miarę umiejętnie z tych zdobyczy narracyjnych, które zawdzięczamy twórcom fantastyki poetyckiej i onirycznej w prozie.
Z zamysłu lub przypadku autor Śpiewaka działa tak, jakby chciał czytelników powieści tradycyjnej i konwencjonalnej (na przykład romansowej) oswoić z tym wszystkim, co w prozie Jana Drzeżdżona lub pisarzy jemu podobnych nie zawsze może być od razu zrozumiałe.
U odkrywców nowej prozy zerwanie z tradycją bywa radykalne, u Wojciecha Próchniewicza nie odrzuca się tradycyjnych schematów fabułoakcji i zwyczajowych prawideł użytkowego języka pisanego, dopuszcza się jednak do zgodnego współczucia konwencji realistycznej (ujmuje się w nią dzieje artysty w środowisku, w którym o sztuce zapomniano i przestano ją rozumieć) z fantastyką pochodzenia poetyckiego, która umożliwia wszelkie transformacje i metamorfozy świata przedstawionego.
Teatr operowy zmienia się w Śpiewaku – w zależności od potrzeb narracyjnych – w labirynt, w miasto, w świat lub w piekło, postacie powieściowe mogą podlegać degradacji do zwierząt, odbić lustrzanych i cieni lub awansować do anielstwa, nieśmiertelności i nawet boskości, temu wszystkiemu towarzyszą wszelakie inwersje narracyjne, narratorami są na przemian bohater tytułowy, zbiorowość chórzystów (narracja per my), którzy znajdują się Taż w kondycji ludzkiej, raz zwierzęcej, starzec pełniący w zdarzeniach powieściowych rozmaite role, którego narracja jest w formie gloss komentowana bezosobowo.
Narracyjna koegzystencja tak różnorodnych elementów powieściowości nie jest przedsięwzięciem literacko łatwym, ryzykuje się tu ustawicznie przemianę utworu w beletrystyczny kicz, o granicę kiczu narracja Śpiewaka niejednokrotnie się ociera, ale do jednoznacznych transgresji, na szczęście, nie dochodzi.
Fantastyka w Śpiewaku nie musi być w najlepszym artystycznym gatunku. W tym przypadku ważniejsze jest to, że trafia ona do takiej sfery beletrystycznej, w jakiej jej unikano jak ognia.
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy